Czy Trybunał Konstytucyjny naprawdę "wymiera"? Sprawdziliśmy
W dwóch pierwszych miesiącach tego roku Trybunał Konstytucyjny wydał w sumie... dziewięć orzeczeń. - To śmiesznie mało, ale jakoś nie widać ministra Ziobry, posła Kaczyńskiego, posła Piotrowicza, czy poseł Pawłowicz, którzy atakowaliby Trybunał za to, że nie funkcjonuje - mówi Wirtualnej Polsce Borys Budka (PO). A co na to rządzący?
W styczniu i lutym tego roku liczba orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego wyniosła dziewięć, a w analogicznym okresie roku 2016 zaledwie dwa. To niezwykle mało, szczególnie w porównaniu z danymi z lat wcześniejszych: 2015 r. - 24, 2014 r. - 25, 2013 r. - 22, 2012 r. - 22.
Takie statystyki to woda na młyn dla opozycji, która już od 2015 roku grzmi, że Prawo i Sprawiedliwość doprowadzi do zniszczenia i ośmieszenia tej instytucji. - Udaje im się to, na co liczyli od początku. Jedynym celem zamieszania PiS wokół Trybunału było przecież jego sparaliżowanie - ocenia Borys Budka.
Poseł Platformy podkreśla, że "takie statystyki" go nie szokują, bo uważa to za z góry zaplanowaną akcję. - PiS-owi jest na rękę, by Trybunał wymierał. Dzięki temu rząd może działać w oparciu o niekonstytucyjne przepisy. Najpierw wylano na TK kubły pomyj, a teraz faktycznie go sparaliżowano - uważa.
PiS: to efekt zarządzania prezesa Rzeplińskiego
Argumenty posłów PO odrzucają członkowie PiS, którzy wskazują, że analizowanie pracy Trybunału Konstytucyjnego na podstawie statystyk z dwóch miesięcy jest niepoważne. Ich zdaniem dzięki staraniom prezes Julii Przyłębskiej i ustabilizowaniu składu sędziowskiego prace TK wrócą wkrótce do normy.
- Trybunał działa normalnie i nie można mu nic zarzucić. Jeśli chce się natomiast patrzeć na liczbę orzeczeń, trzeba poczekać do końca roku. Jestem przekonany, że wówczas okaże się, iż chociaż nie było to łatwe, w pełni wywiązał się ze swojej roli - ocenia w rozmowie z WP zasiadający w sejmowej komisji sprawiedliwości Andrzej Matusiewicz (PiS).
Arkadiusz Mularczyk (PiS) wskazuje natomiast, że mniejsza liczba orzeczeń Trybunału to "efekt złego zarządzania prezesa Andrzeja Rzeplińskiego, który przy użyciu tej instytucji toczył nieustanną walkę z rządem".
- Niestety od pewnego czasu Trybunał w dużej mierze musiał zajmować się sobą. Zmniejszona wydajność to efekt turbulencji. Wiemy przecież o przypadkach sędziów takich jak Rzepliński czy Biernat, którzy specjalnie nie chodzili na urlopy, by pobierać z tego tytułu wysokie ekwiwalenty. Pani prezes musiała ich więc wreszcie wysłać na zaległe wakacje - tłumaczy.
Posłowie partii rządzącej zgodnie podkreślają jednak, że "z całą pewnością sytuacja już niedługo się poprawi". - To kwestia czasu. O ile pewna grupa sędziów nie będzie próbowała celowo destabilizować prac, niebawem czeka nas pełne ustabilizowanie funkcjonowania TK - zapewniają.