Czy Niemcy podrzucają migrantów? "Całe Słubice są jak podminowane"
Gdyby nie widok ludzi w żółtych kamizelkach na granicy, niemieckie służby przerzucałyby do Polski 100, a nawet 500 migrantów dziennie - oskarża Robert Bąkiewicz, który utożsamia się z członkami "Ruchu Obrony Granic". Wiceburmistrz Słubic, gdzie na granicznym moście stoi posterunek samozwańczych strażników, odpowiada: - To cyniczna, polityczna hucpa. Nie chcemy, aby oni tam stali i zaczepiali przechodniów - oburza się.
- Ten Hindus? Nie wydaje się panu jakiś podejrzany? - pytam Tomasza, członka Ruchu Obrony Granic, który dyżuruje na moście w Słubicach.
- Nieeee, tego już znam. Trzy razy był legitymowany - odpowiada ze spokojem, nawet nie odrywając lornetki od oczu.
- A ten gościu, co niesie worek? – pytam o ciemnoskórego przechodnia idącego mostem w kierunku Słubic.
- Też tylko tu chodzi... - pada odpowiedź.
Poniedziałkowe popołudnie. Na granicznym moście w Słubicach (woj. lubuskie) trwa ożywiony ruch. Niemcy idą do Polski kupić papierosy, ostrzyc się albo zjeść coś na mieście (bo taniej). Polacy kursują między pracą a domem. Wszyscy muszą przejść obok placówki Ruchu Obrony Granic. To trzy metry kwadratowe zajętego chodnika koło słupka granicznego, dwa krzesła, kilka flag, gablota z ulotkami z hasłem "Stop migration". Tu rządzi Tomasz oraz dowódca nieformalnego posterunku - Andrzej Piwnicki z Olsztyna.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Nie mają prawa". Ministra zapowiada interwencję ws. patroli na granicy
Patrole na granicy. Jak wygląda podejrzany migrant?
Na pytanie, jak wygląda typowy cudzoziemiec skierowany przez Niemców do Polski, słyszę: - Widać, że taka osoba idzie niepewnym, niezdecydowanym krokiem. Czasem ma bagaż, walizkę. Ale najważniejsze... pod pachą trzyma plik dokumentów, świadczących, że ten migrant przyszedł do Niemiec z Polski, a więc to Polska musi go przyjąć z powrotem - mówi Tomasz.
- Oczywiście, to tylko Niemcy tak twierdzą. Gdybyśmy tu nie stali, gdyby nie widok żółtych kamizelek, tamci przysłaliby dziesiątki niechcianych migrantów. Polskie służby odpuściły sprawdzanie. Nikogo tu nie ma. Nikt tego nie sprawdza, kim są przysyłani ludzie - mówi dalej Tomasz.
Wziął wolne z pracy, aby pilnować mostu przez 48 godzin. Przyjechał z Poznania.
Rozmawiamy i obserwujemy ponad godzinę. W tym czasie z przejeżdżających mostem samochodów słychać okrzyki skierowane do Ruchu Obrony Granic. "Jeb... PiS!" – krzyczy pasażer dostawczego auta. "Szacun!" - kierowca audi wystawia przez szybę kciuk w górę.
Zatrzymuje się przejeżdżająca rowerem mieszkanka Słubic. Wręcza wiaderko z czereśniami. Inna kobieta przystaje, widząc, że żółte kamizelki udzielają wywiadu: - We Frankfurcie są studia polonistyczne, studenci przyjeżdżają z całego świata uczyć się o Polsce. To miasto jest międzynarodowe. Wstydzę się za was! Durnie! - wyrzuca z oburzeniem i odchodzi.
Co robią, gdy widzą podejrzanego cudzoziemca? Zagadują: "Witamy w Polsce, co pan tu robi, co zamierza?"
Tomasz, rozmówca WP, był świadkiem ostatniej awantury, kiedy mostem przyszło trzech Afgańczyków. Niemieckie służby przysłały ich, bo według ich ustaleń cudzoziemcy wcześniej przedostali się do Polski szlakiem przez Białoruś. Poprosili w Polsce o azyl, potem przeszli do Niemiec. Tymczasem, zgodnie z procedurami UE, tacy cudzoziemcy do czasu wyjaśnienia ich statusu powinni pozostać w pierwszym kraju, który ich przyjął. Niemcy zawracają osoby, które mimo wszczęcia procedury azylowej, przedostają się na Zachód.
Straż Graniczna przyznaje: 250 nielegalnych migrantów
Na nagraniach publikowanych przez Ruch Obrony Granic i lidera skrajnej prawicy Roberta Bąkiewicza padły oskarżenia, że "Niemcy przemycają migrantów do Polski". Jednocześnie "polscy funkcjonariusze w tym nie przeszkadzają".
W rozmowie z WP Robert Bąkiewicz komentuje, że "Niemcy wszczęły wojnę hybrydową z Polską, a państwowe służby nie podejmują reakcji". Bąkiewicz szacuje oskarżycielsko, że gdyby Ruch Obrony Granic nie pilnował przejść, do Polski "wysyłano by 100, a nawet 500 migrantów dziennie". Bąkiewicz został oskarżony o nagonkę na funkcjonariuszy, a od jego ataków odcięło się PiS.
Rzecznik Nadodrzańskiego Oddziału SG, por. Paweł Biskupik, powiedział WP, że odniesie się do sprawy Afgańczyków i interwencji na moście w Słubicach po sprawdzeniu ustaleń.
Straż Graniczna podkreśla, że patrole obywatelskie nie są potrzebne. "Wzdłuż polsko-niemieckiej granicy prowadzone są wzmożone kontrole w ramach operacji Most. Przy wsparciu policji strażnicy kontrolowali legalność pobytu cudzoziemców m.in. na autostradach A2 i A4 oraz w rejonach mostów i dawnych przejść granicznych. Skontrolowano ponad 4 tysiące osób, z czego ponad 250 zatrzymano w związku z nielegalną migracją" - podaje Nadodrzański Oddział Straży Granicznej.
Samozwańcze straże na granicy z Niemcami. Co na to władze i mieszkańcy?
- Działalność tych patroli to polityczna awantura. Hucpa obliczona na zdobycie popularności przez skrajnie prawicowe ruchy. Nie mamy żadnego problemu z cudzoziemcami - mówi WP Tomasz Stefański, wiceburmistrz Słubic. Podkreśla, że gdyby mieszkańcy Słubic czuli się zagrożeni, pewnie dołączyliby do ruchu Obrony Granic. Tymczasem jego członkowie to osoby, które przyjeżdżają do miasta z całej Polski.
- W naszym mieście wiemy, że te działania są absurdalne. Opierają się na manipulacjach i podkręcaniu kontrowersji, szerzeniu plotek. Na uniwersytecie we Frankfurcie studiują setki cudzoziemców z całego świata. Oni są tu legalnie, uczą się, ewentualnie pracują. Zaczepianie przechodniów na moście ze względu na fakt, że nie wyglądają na przeciętnego Polaka, to skandal i rasizm - komentuje wiceburmistrz Stefański.
Poproszony o komentarz do słów Bąkiewicza, że "setki migrantów mogą być przepychane z Niemiec", odparł: - To zwykłe bzdury bez pokrycia w faktach. Jestem w kontakcie z komendantami służb. Większość zawróceń dotyczy uchodźców z Ukrainy - podsumowuje wiceburmistrz.
W podobnym tonie wypowiada się wielu mieszkańców Słubic. - Oni wręczają ulotki, zatruwają nas strachem. Przez tych ludzi całe miasto jest jak podminowane. Już w kolejce do kasy w sklepie słyszałem, jak ludzie mówią, że na ulicy widać coraz więcej czarnych małp. Po prostu mi wstyd. Proszę to napisać - mówi WP Wiktor Żebrowski, 72-letni taksówkarz ze Słubic, emerytowany strażnik graniczny.
Wtóruje mu Katarzyna, pracownica restauracji: - Kuzynka studiuje we Frankfurcie. Ma chłopaka Pakistańczyka. Boi się z nim przyjść na spacer do Słubic, bo będą zaczepki. To są idioci. Opętani jakąś propagandą - komentuje rozmówczyni.
Jednak w Słubicach są i takie głosy: - Popieram! Żadnych migrantów. Trzeba dla nich zamknąć granicę - mówi nam Roman Sika, emeryt, który przejeżdża rowerem przez most.
Objechaliśmy posterunki. Migrantów nie było
Sami Niemcy są zaskoczeni. - Czy to jest jakaś policja? O co tu chodzi? - pyta niemiecki rowerzysta. Tłumaczę, że Ruch Obrony Granic twierdzi, iż Niemcy nasyłają migrantów do Polski. Niemiec wybałusza oczy. - Aha, to cześć - rzuca i odjeżdża. Inny przechodzień z Niemiec czyta ulotkę pt. "Stop migracji". Pokazuje kciuk w górę.
W poniedziałek odwiedziliśmy posterunki Ruchu Obrony Granic w Gubinie, Zasiekach i Słubicach, a także most kolejowy i kładkę dla pieszych przez rzekę (ok. 90 km wzdłuż granicy polsko-niemieckiej). Tego dnia do pierwszej w nocy nie było incydentów na granicy.
- To tylko dlatego, że my tu stoimy. Gdyby nie widok żółtych kamizelek, niemiecka policja zaraz skierowałaby tu niechcianych u siebie migrantów - mówi WP Andrzej Rochmiński, szef patrolu przy moście w Gubinie. To radny powiatowy PiS z Krosna Odrzańskiego. Stoi na granicy wraz z trzema towarzyszami. Do kiedy wytrzymają? Jak długo potrwa akcja? To tajemnica.
We wtorek Donald Tusk zapowiedział od 7 lipca kontrole na granicy z Niemcami i Litwą.
Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski