Czy NATO uruchomi art. 4? "Polska powinna podjąć inicjatywę"
- Rosja nie zaryzykowałaby celowego ataku na terytorium NATO. Jeśli by tak było, oznaczałoby to pełną desperację Kremla, która mogłaby doprowadzić do głębokiej, katastrofalnej eskalacji konfliktu. Amerykanie będą chcieli temu zapobiec za wszelką cenę - mówi Wirtualnej Polsce Ryszard Schnepf, były ambasador RP w Stanach Zjednoczonych. Eksperci podkreślają, że po tragicznym incydencie w Przewodowie zasadne może być uruchomienie art. 4 Traktatu Waszyngtońskiego. Wciąż jednak czekamy na więcej informacji ze strony polskich władz.
15.11.2022 | aktual.: 16.11.2022 00:27
Rzecznik rządu i szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego wydali zdawkowy, choć bardzo ważny komunikat po posiedzeniu Komitetu Rady Ministrów do spraw Bezpieczeństwa Narodowego i spraw Obronnych z udziałem prezydenta RP. - Na terenie powiatu hrubieszowskiego doszło do eksplozji, która doprowadziła do śmierci dwóch polskich obywateli. Podwyższamy gotowość niektórych jednostek wojskowych i innych służb mundurowych - powiedział Piotr Mueller. Minister nie podał żadnych informacji na temat przyczyny eksplozji.
- Na miejscu są nasze służby, będą tę sprawę wyjaśniały całą noc. W związku z zaistniałą sytuacją zdecydowano, żeby podwyższyć gotowość niektórych jednostek wojskowych oraz zwiększyć gotowość bojową innych jednostek na terenie naszego kraju - dodał rzecznik Rady Ministrów.
Zobacz także
Następnie przyznał, że "zdecydowaliśmy o tym, by podjąć się weryfikacji, czy zachodzą przesłanki, aby uruchomić procedury wynikające z art. 4 Paktu Północnoatlantyckiego".
Między innymi w tej sprawie prezydent Andrzej Duda rozmawiał we wtorek wieczorem m.in. z sekretarzem NATO oraz prezydentami USA i Ukrainy, a także kanclerzem Niemiec. O aktywnościach głowy polskiego państwa informuje na bieżąco prezydencki minister Jakub Kumoch.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W porozumieniu z Ukrainą
Co na ten temat sądzą eksperci?
- Mam spore wątpliwości co do całej sytuacji, bo nie rozumiem, dlaczego o tak poważnym incydencie najpierw dowiadujemy się z zagranicznej agencji prasowej, ze źródeł anonimowych, pochodzących rzekomo z wywiadu amerykańskiego. Reakcje władz polskich i amerykańskich są bardzo wstrzemięźliwe. Z tego punktu widzenia trudno komentować to, co tam, w Przewodowie, naprawdę się stało - mówi Wirtualnej Polsce były dyplomata, były ambasador RP w USA Ryszard Schnepf.
Nasz rozmówca podkreśla, że nie wiemy, czy był to celowy atak, czy chybiony cel, czy może to Ukraińskie Siły Zbrojne zestrzeliły rosyjską rakietę, która przypadkowo uderzyła w nasze terytorium.
- Nie mam natomiast co do jednego wątpliwości - mówi nam Ryszard Schnepf. - Strona amerykańska jest w tej chwili bardzo mocno zaangażowana w proces deeskalacji działań wojennych. I wydaje się, że dojrzewają plany, o których strona ukraińska świetnie wie i wszystko dzieje się za jej zgodą. Są prowadzone polityczne i dyplomatyczne działania, dlatego tego typu incydent na terytorium Polski musi budzić bardzo duży niepokój w Waszyngtonie. Stąd ostrożna reakcja Amerykanów - wyjaśnia były ambasador RP w USA.
Nasz rozmówca podkreśla, że Stany Zjednoczone będą zainteresowane wzmocnieniem bezpieczeństwa przy naszej wschodniej granicy. Kluczowe jest także - zaznacza ekspert - wzmocnienie wysuniętej obrony przeciwrakietowej. Wiąże się to oczywiście z dłuższą perspektywą czasową. - Co należy podkreślić, to to, że ta obrona musi uwzględniać interes strony ukraińskiej. Bo przecież rakiety te nie są wystrzeliwane przez Ukrainę, tylko przez Federację Rosyjską. Taka obrona nie może jednak narażać na poważne straty i ryzyka ludności cywilnej po stronie ukraińskiej - mówi Ryszard Schnepf.
Sens art. 4 NATO
Czy zdaniem byłego ambasadora, eksperta od prawa międzynarodowego, zasadne jest w tej sytuacji rozważenie uruchomienia art. 4 traktatu o NATO? - Moim zdaniem tak - przyznaje Schnepf. - Strona polska powinna podjąć na forum NATO-wskim taką inicjatywę. Musimy jednak mieć w tej sprawie wszystko dokładnie udokumentowane i uzgodnione z naszymi partnerami z Ukrainy - dodaje były dyplomata.
Art. 4 brzmi zwięźle: "Strony będą się wspólnie konsultowały, ilekroć, zdaniem którejkolwiek z nich, zagrożone będą integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo którejkolwiek ze Stron".
Co to oznacza w praktyce? Prof. Artur Nowak-Far, prawnik i były podsekretarz stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, w rozmowie z WP wskazuje: - Art. 4 umożliwia zorganizowanie konsultacji międzyrządowych na poziomie przywódców państw albo wyznaczonych przez nich przedstawicieli. Czyli osób, które są odpowiedzialne za bezpieczeństwo stron. Ze strony USA - sekretarz obrony, ze strony Polski - szef MON. Na wyższym poziomie może to być polski premier. Możliwa jest również rozmowa na poziomie najwyższym, czyli rozmowa prezydenta Polski z prezydentem USA. To wymaga uzgodnienia - na jakim poziomie te konsultacje są prowadzone. One nie muszą doprowadzić do bezpośredniego spotkania, ale wymuszałyby rozmowę.
- Przesłanki przywołania art. 4 są takie, że nie ma bezpośredniej napaści, ale są poważne zagrożenia naruszenia integralności terytorialnej stron, ich niezależności politycznej lub bezpieczeństwa państwa. Można teoretycznie uznać, że jest zagrożone bezpieczeństwo państwa ze względu na zorganizowanie przez inne państwo naruszeń naszej granicy - mówi prof. Artur Nowak-Far.
Kiedy możemy użyć artykułu 4? - Wszyscy nasi sojusznicy w NATO muszą mieć co do tego stuprocentowe przekonanie. Polska musiałaby udowodnić partnerom, że jest naruszana nasza integralność terytorialna, niezależność albo bezpieczeństwo Polski jako państwa. Że - poniekąd - inne państwo "czyha" na nasze terytorium, godzi w podstawy naszego funkcjonowania jako niezależnego państwa - przekonuje ekspert.
Art. 4 pozwala na pilne zwołanie konsultacji przez państwo lub państwa, które czują się zagrożone. Oczywiście - jak podkreślają nasi rozmówcy - nie chodzi o same konsultacje, bo te i tak się odbywają regularnie. Chodzi o wysłanie silnego politycznego sygnału, że zagrożone państwa mogą liczyć na wsparcie Sojuszu. Taki sygnał jest kierowany zarówno do własnego społeczeństwa, aby wzmocnić jego poczucie bezpieczeństwa, jak i do państwa, które stanowi zagrożenie, aby wzmocnić odstraszanie.
Do tej pory artykuł 4 wykorzystywany był sześć razy. Ostatni raz wtedy, gdy Rosjanie ruszyli na Ukrainę i zajęli Krym.
Rosja, anektując Krym, złamała fundamentalne zasady, na jakich opiera się bezpieczeństwo międzynarodowe, czyli nienaruszalności granic. Eskalowała też napięcia przy granicach NATO i UE poprzez prowokacyjne działania sił zbrojnych. Sojusznicy rozmieścili wtedy na terytorium Polski niewielkie siły, które nie mogły stanowić zagrożenia dla Rosji, ale wzmacniały nasze poczucie bezpieczeństwa. Co ważniejsze, był to początek długofalowego procesu adaptacji NATO do zagrożenia ze strony Rosji.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski