Czy mamy się czego obawiać ze strony Niemców?
Mamy do czynienia z taką sytuacją, która może budzić niepokój. Niepokój budzi uchwała CDU/CSU mówiąca o tym, aby na forum międzynarodowym uznać wypędzonych i wypędzenia za rzecz haniebną i aby umożliwić na płaszczyźnie prawa międzynarodowego dochodzenie wypędzonych do praw. Czyli w domyśle do praw własności wypędzonym. No, my mamy prawo obawiać się, że ta eskalacja pójdzie za chwilę w tym kierunku, że będzie możliwe dochodzenie do praw własności na terenach, które dzisiaj są terenami polskimi - powiedział Joachim Brudziński w "Sygnałach Dnia".
28.05.2009 | aktual.: 31.05.2009 13:03
Sygnały Dnia: Panie pośle, jako mieszkaniec Szczecina boi się pan, że przyjdzie do pana Niemiec i zabierze panu własność?
Joachim Brudziński: Znaczy wie pan, tego nie należy traktować w kategoriach strachu takiego doraźnego, że w tej chwili ktoś, prawda się pojawi, któryś...
Tylko trochę później?
- W pewnej perspektywie i w pewnej strategii, którą można bardzo konsekwentnie od kilku lat obserwować po zachodniej stronie Odry, można odnieść wrażenie, że ta próba z jednej strony relatywizacji prawdy historycznej czy próby pisania historii na nowo, a z drugiej strony pewna bardzo konsekwentna polityka prowadzona przez kolejne rządy niemieckie, które – przyzna pan redaktor – dosyć trudno było namówić do uznania pełnej własności Polaków na Ziemiach Zachodnich, i to na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat w różnych obozach politycznych niemieckich. Oczywiście, socjaldemokracja niemiecka tutaj była bardziej, powiedziałbym, powściągliwa, znacznie więcej twardych i również w tym wymiarze polityki, wzajemnych stosunków międzynarodowych ze strony niemieckiej chadecji było działań. I dzisiaj mamy do czynienia z taką sytuacją, która może budzić niepokój. I naszym zadaniem, zadaniem obecnej polityki...
No tak, ale nie ma tu deklaracji ani praktycznego działania chociażby ze strony rządu niemieckiego czy parlamentu niemieckiego, które mogłyby stwarzać tego rodzaju wrażenie, że oto tutaj za chwilę nastąpi rewizja czy granic, czy powrót byłych właścicieli niemieckich na tereny Ziem Zachodnich.
- Panie redaktorze, a czym w takim razie jest głos zaplecza politycznego tego rządu? Bo my słyszymy ze zdumieniem z ust niektórych komentatorów czy polityków Platformy Obywatelskiej, że to przecież nie jest stanowisko rządu, mówię tutaj o tej uchwale, która wzbudziła bardzo duży niepokój w społeczeństwie polskim, również wzbudziła duży niepokój w moim środowisku politycznym, uchwale CDU/CSU mówiącej o tym, aby na forum międzynarodowym uznać wypędzonych i wypędzenia za rzecz haniebną i aby umożliwić na płaszczyźnie prawa międzynarodowego dochodzenie wypędzonych do praw. Czyli w domyśle do praw własności wypędzonym. No, my mamy prawo obawiać się, że ta eskalacja pójdzie za chwilę w tym kierunku, że w ramach tak rozumianej Unii Europejskiej, jak chcą rozumieć niektórzy politycy chadecji niemieckiej, będzie możliwe dochodzenie do praw własności na terenach, które dzisiaj są terenami polskimi. Mamy już tego przykłady, chociażby na Warmii i Mazurach. Tam co prawda – i to jeszcze przykłady potwierdzane decyzjami
czy wyrokami polskich sądów, chociażby słynna sprawa kwestii własności pani Trawny w mieście Narty w powiecie...
No tak, ale akurat pani Trawny nie jest wypędzoną...
- No, w tym znaczeniu jest wypędzoną, że wyjechała w latach 70. i oczywiście...
No właśnie, to jest zupełnie inna kategoria, natomiast...
- Panie redaktorze, ta kwestia zaczyna się robić z punktu widzenia interesów obywateli zamieszkujących na Warmii i na Mazurach, na Pomorzu Zachodnim, na Dolnym Śląsku czy na Pomorzu, niebezpieczna dlatego, że ta próba i brak jasnej i stanowczej reakcji polskiego rządu może rodzić kolejne eskalacje. Bo ja wrócę do początku – ta uchwała CDU i CSU jest uchwałą partii, która stanowi polityczne zaplecze obecnego rządu niemieckiego. I pani kanclerz Angela Merkel jest nie tylko szefem rządu niemieckiego, ale również stoi na czele tej partii chadeckiej. I z jednej strony, oczywiście, mamy jakieś gesty, które należy szanować i cenić w postaci pewnych właśnie głosów mówiących o tym, że są to skrajności w ramach tej partii, chociażby obecność tej partii pani Steinbach...
No i do tego dochodzi jeszcze kontekst wyborów do Parlamentu Europejskiego.
- A jakie to ma z naszego punktu widzenia, panie redaktorze, znaczenie? Żadne. Bo co nas obchodzi, że w Niemczech trwają wybory? Panie redaktorze, to jest tak, jak... czy jakakolwiek partia niemiecka czy jakikolwiek poważny dziennik niemiecki opisuje to, co się dzieje w Polsce przez pryzmat wyborów? Nie, oni mówią, że na przykład obrażając prezydenta Rzeczpospolitej czy ówczesnego premiera, kiedy rządziło Prawo i Sprawiedliwość, oni mówią, że Kaczyńscy wzbudzają jakieś fobie antyniemieckie. I to piszą opiniotwórcze dzienniki niemieckie i nie tłumaczą tego kampanią wyborczą, tylko próbują antagonizować...
Ale ten apel, panie pośle, chadeków niemieckich jest pretekstem dla Prawa i Sprawiedliwości, a szczególnie dla prezesa Jarosława Kaczyńskiego, do ataku na Donalda Tuska i na Platformę Obywatelską. I tutaj Grzegorz Dolniak na przykład pyta się: co mamy zrobić? Wysłać bojowe myśliwce? Patrolować przestrzeń powietrzną kraju w związku? Przecież Donald Tusk, pan doskonale wie o tym...
- Pozwoli pan. Ten sam Grzegorz Dolniak...
... odniósł się do tego apelu krytycznie.
- Naszym zdaniem odniósł się nieadekwatnie jako premier polskiego rządu, to po pierwsze. Po drugie – Jarosław Kaczyński nie atakuje Platformy Obywatelskiej, nie atakuje Donalda Tuska. Mało tego...
No ale mówi wprost: jeśli PO nie wystąpi z Europejskiej...
- Jeśli.
Jeśli...
- Wyciąga do nich rękę...
- Mamy prawo tak uważać, panie redaktorze. Dlaczego? Dlatego, że premier Donald Tusk jest premierem polskiego rządu. I w tym apelu skierowanym do premiera Donalda Tuska to nie jest żaden atak, tylko premier Jarosław Kaczyński mówi: zareagujmy wspólnie, niech wszystkie partie zasiadające w polskim parlamencie zareagują adekwatnie do tej skandalicznej uchwały. Czyli my mówimy: nic nas nie obchodzi, że w Niemczech jest kampania wyborcza, ba, nie obchodzi nas nawet, że trwa kampania i rywalizacja między Prawem i Sprawiedliwością a Platformą Obywatelską. Zareagujmy wspólnie, bo jeżeli nie będzie twardej reakcji polskiego rządu, jeżeli nie będzie jasnego stanowiska całej polskiej opinii publicznej, to zapewniam panów redaktorów, idę o zakład, że za parę miesięcy możemy spotkać się w tym studio i będziemy mieli kolejne „kwiatki do kożucha” pewnej polityki, którą można określić mianem polityki rewizjonistycznej w stosunku do tego, co się wydarzyło w 39 roku.