PolskaCzy internauci powtórzą rok 1968?

Czy internauci powtórzą rok 1968?

W czwartkowym "Poranku w Toku" TOK-FM prowadzonym przez Jacka Żakowskiego on i jego cotygodniowi komentatorzy zastanawiali się, czy protesty, głównie młodzieżowe, przeciwko ACTA oznaczają początek jakiegoś zwrotu w historii, nie tylko Polski, czegoś porównywalnego do roku 1968 na świecie. I – bliżej naszej koszuli – czy rodzi się inna linia głównego podziału politycznego w kraju - pisze Waldemar Kuczyński w felietonie Wirtualnej Polski.

Waldemar Kuczyński

Nie lekceważę protestów, które podobno zgromadziły łącznie w Polsce około 100 tys. osób. To, co prawda nieco ponad jeden procent ludzi w wieku 17-29 lat, ale ważne wydarzenia i zmiany zawsze zaczyna znikoma mniejszość. Podobnie, jak Żakowski i jego "trzódka" nie mam pewności co z tego będzie, ale kilkoma uwagami się podzielę. Po pierwsze nie uważam - a słyszałem to u nich - by linia frontowa, która podzieliła nas tak bardzo w minionych latach; podział III i IV Rzeczpospolita należała do przeszłości. PiS ma nadal ogromne poparcie, niezwykle trwałe a wokół niego wyrosła tkanka środowisk, organizacji i jednostek. Ma ona także spory udział w sieci. Cała ta formacja ma wygląd i zapach antykwariatu z podpleśniałymi, starymi książkami. Na szczęście jest w swych gorąco wyrażanych i groźnych dla kraju ambicjach blokowana przez rodzaj kordonu sanitarnego. Tworzy go dobra sytuacja ekonomiczna, utrzymujące się mimo zachwiań zaufanie do Platformy Obywatelskiej, pamięć lat 2005-2007 wzmacniana co jakiś czas retoryką PiS i
nieprzystawanie tej partii do świata młodego pokolenia. Ale to się może zmienić i lepiej pamiętać, że wilk ze skansenu czeka u zagrody na okazję.

Oglądałem demonstracje przeciwko ACTA, czytałem, co demonstranci mieli na transparentach i słuchałem, co krzyczą. Oprócz haseł wolności w internecie, słyszałem "precz z komuną", "raz sierpem, raz młotem..", "Tusk matole itd.", czy "czołem wielkiej Polsce". Mieliśmy do czynienia z chwilowym, zetknięciem się bardzo różnych światów, stali obok, co nie oznaczało, że są razem. Części chodziło o zablokowanie przyjęcia aktu godzącego ich zdaniem w sieciową wolność, innym dało to okazję do walenia w rząd, w premiera, prezydenta i Platformę wedle wzorców z demonstracji 11 listopada. Na razie nie widać, by te dwa światy się do siebie zbliżały. Nie podejrzewam, by też internauci walczący z ACTA okazali się tak niemądrzy i uznali narodowców zamawiających piwo w znany sposób i innych z tej samej antykwarycznej strony, za najlepszych sojuszników do budowy Polski przyjaznej sieci.

Być może w trzewiach naszego społeczeństwa i innych dojrzewa przełom i wydarzenia, które będą piękne, albo paskudne, albo takie i takie, ale dopasują świat do niebywałej lawiny nowego, z jakim mamy do czynienia. Na ten raz jednak sądzę, że się uspokoi. Moim zdaniem rząd nie spodziewał się takiej reakcji na umowę, którą przyjmowano obiegiem, jak to się robi z czymś bezproblemowym. Przez chwilę, jakby ster zadrżał mu w rękach. Ale wydaje mi się, że go odzyskuje. Świadczy o tym także ugodowy ton Michała Boniego wobec bojowników internetowej wolności, w tym samym "Poranku". Przydałaby się dłuższa rozmowa z premierem w mediach porządkująca sytuację po zaburzeniach nowego roku. Utrzymująca się niepewność daje okazję do snucia, pośpiesznych i często "życzliwych", hipotez o wypaleniu, zmęczeniu, braku pomysłów, objawień, że Tusk to nie mąż stanu, jakby to już zadekretowano itd. Myślę, że się uspokoi, że ster zostanie mocno schwycony i my to zobaczymy. Sternik miewa potknięcia, ale realny zmiennik gwarantuje
wsadzenie Rzeczpospolitej na rafę.

Waldemar Kuczyński specjalnie dla Wirtualnej Polski

Tytuł pochodzi od redakcji

Źródło artykułu:WP Wiadomości
rewolucjaprotestyacta
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (41)