Cztery osoby zginęły w zamachu bombowym na południu Bejrutu
Co najmniej cztery osoby zginęły, a 20 zostało rannych w samobójczym zamachu bombowym w południowej dzielnicy Bejrutu, Haret Hreik - podały źródła w libańskich siłach bezpieczeństwa. Do ataku przyznała się syryjska organizacja zbrojna Front al-Nusra.
W oświadczeniu na Twitterze organizacja ta, oskarżana o powiązania z Al-Kaidą, oświadczyła, że zamach był odpowiedzią na "masakry dokonywane przez partię irańską", czyli szyicki Hezbollah w Syrii.
Według przedstawicieli władz cytowanych przez agencję Associated Press do eksplozji doszło niedaleko miejsca, gdzie wcześniej w styczniu pięć osób zginęło w wybuchu samochodu pułapki.
Na zdjęciach pokazanych w telewizji Al Manar z miejsca eksplozji widać ludzi gromadzących się na miejscu zdarzenia i jadące tam karetki pogotowia.
Południowy Bejrut jest matecznikiem Hezbollahu, którego bojownicy walczą w Syrii po stronie reżimu prezydenta Baszara al-Asada. Front al-Nusra to jedna z radykalnych grup rebelianckich w Syrii, walczących z Asadem. Ostatnie zamachy w Libanie, wymierzone przeciwko szyitom, są zapewne - jak pisze agencja AP - odwetem za zaangażowanie Hezbollahu w Syrii.