"Będzie sprzeciw". Czarne chmury nad Morawieckim
Wyborcze "jedynki" w czterech okręgach dla bliskich współpracowników premiera ożywiły frakcyjne potyczki w PiS. - Jeśli wygramy i uda się stworzyć rząd, będzie silny sprzeciw, by Morawiecki znów został premierem. Jeśli przegramy, wiadomo będzie, gdzie szukać winnych - mówią nieoficjalnie WP krytycy szefa rządu.
Spośród "ludzi Morawieckiego" jedynki na listach dostali: rzecznik rządu Piotr Müller w Słupsku, szef Rządowego Centrum Legislacji Krzysztof Szczucki w Toruniu, minister ds. Unii Europejskiej Szymon Szynkowski vel Sęk w Poznaniu oraz minister cyfryzacji Janusz Cieszyński w Olsztynie. Ta decyzja wywołuje reakcje wśród frakcji PiS przeciwnych Mateuszowi Morawieckiemu.
To m.in. grupa osób zbliżonych do Jacka Sasina czy Elżbiety Witek. Co prawda szef rządu zawarł taktyczny pokój z ministrem aktywów państwowych, który wcześniej mobilizował przeciwko niemu grupę "buntowników", to jednak, jak słyszymy od naszych źródeł, "frakcyjne napięcia powrócą po wyborach".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Każda 'jedynka' jest na wagę złota"
Jak słyszymy w partii rządzącej, te napięcia wynikają z obaw, że PiS zdobędzie zdecydowanie mniej mandatów.
- Każda "jedynka" jest na wagę złota, a lista osób, które swoją wieloletnią działalnością na nią zasłużyły, jest bardzo długa - mówi sfrustrowany polityk partii rządzącej. - Po wyborach układanie sił w partii zacznie się na nowo. Pewne jest, że jeśli wynik nie będzie satysfakcjonujący, trzeba będzie znaleźć winnych, a mam wrażenie, że liderzy naszych list mogliby w wielu miejscach być silniejsi - dodaje inny rozmówca z partii rządzącej.
Współpracownicy Morawieckiego są przekonani, że szef rządu został w PiS wzmocniony, ale z dystansem podchodzą do zapowiedzi frakcyjnych walk. - Teraz wszyscy musimy pracować na dobry wynik - mówi nam jeden z parlamentarzystów, który dodaje, że rywalizacja jest oczywista, ale do wyborów wszystkie spory powinny zostać odsunięte na bok.
Jak informowaliśmy w czwartek, współpracownicy Jarosława Kaczyńskiego od początku tygodnia próbowali wycinać ludzi premiera z list, chcieli dla nich gorszych miejsc lub przerzucenia do innego okręgu. Przykładem jest wyrzucenie Janusza Cieszyńskiego z jedynki w rodzinnym Wrocławiu. Efektem walk jest też degradacja Michała Dworczyka wałbrzyskiej listy, gdzie cztery lata temu startował z jedynki, a teraz dostał "trójkę".
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Przeczytaj też: