Czołówki niemieckich gazet o uchwale polskiego Sejmu
Relacje o uchwale polskiego Sejmu w sprawie reparacji wojennych ukazały się na pierwszych stronach największych niemieckich gazet.
"Polski parlament domaga się niemieckich reparacji" - czytamy w dzienniku "Die Welt". Gazeta informuje o szczegółach uchwały i przypomina, że pierwotna propozycja narodowo-katolickich posłów była "daleko ostrzejsza".
Warszawski korespondent gazety dodaje, że polski rząd jest powściągliwy w komentowaniu uchwały. Miarodajne źródło w polskim MSZ powiedziało "Die Welt": "Nasze stanowisko jest jasne. Nie ma podstaw w prawie międzynarodowym dla wysuwanych po obu stronach roszczeń. Te kwestie są zamknięte".
"Die Welt" przypomina, że w takim duchu wypowiadali się ostatnio czołowi przedstawiciele polskiego rządu. Korespondent przypomniał niedawną wypowiedź ministra spraw zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza, który ostrzegł przed radykalnymi siłami w obu krajach, które mogą skierować niemiecko-polskie stosunki na "bardzo negatywne tory".
Autor komentarza w "Die Welt" zauważa, że nie udało się niemiecko- polskiego pojednania ukształtować na wzór niemiecko-francuski. Po zrealizowaniu najważniejszych celów, jakimi było wejście Polski do NATO i UE, między Berlinem i Warszawą doszło do kontrowersji dotyczących Iraku, przyszłości Unii oraz spraw z przeszłości. "Jest faktem, że stolica Polski straciła podczas pięciu lat niemieckiej okupacji oraz na skutek holokaustu tyle ofiar co cała Francja" - przyznaje komentator.
Obawa milionów Polaków przed utratą na skutek dawnych roszczeń prawa do mieszkania we własnym domu spowodowała zmianę nastawienia do Niemców - uważa "Die Welt".
Zdaniem komentatora, pozostaje jedynie nadzieja, że polski rząd pozostanie na stanowisku, iż roszczenia obu stron są bezprzedmiotowe. "W jednoczącej się Europie głosy wysuwające roszczenia nie mogą uzyskać przewagi" - konkluduje "Die Welt".
Dziennik "Sueddeutsche Zeitung" ocenił, że polski parlament zdecydował się na "strzelanie do wróbli z armaty". Komentator wyjaśnił, że Sejm wezwał rząd do podjęcia negocjacji z niemieckim rządem, chociaż Powiernictwo Pruskie, którego działalność skłoniła parlament do takiego kroku, nie jest ani rządem, ani nawet publiczną instytucją, lecz prywatną firmą .
Premier Marek Belka ma teraz kłopot, ponieważ nie ma podstawy prawnej dla żądań reparacyjnych - uważa "SZ". Polska uznała w 1953 roku problem reparacji za zamknięty.
U podłoża sporu leży - zdaniem komentatora - problem oceny przesunięcia po wojnie granic Polski na Zachód. Wyjaśnia, że większość Niemców uważa, iż przejęcie przez Polskę niemieckich terenów należy ocenić jako pewien rodzaj reparacji. "Polska prawica traktuje to natomiast jedynie jako odszkodowanie za utracony polski Wschód i propaguje nierozsądnie hasło, że rachunek z Niemcami jest jeszcze otwarty. Nic z tego nie wyjdzie, poza nowym niezadowoleniem po obu stronach" - napisał komentator "Sueddeutsche Zeitung".
"Berliner Zeitung" informuje o zaskoczeniu panującym w niemieckich kołach politycznych. Dziennik przytacza m. in. opinię wiceprzewodniczącej klubu parlamentarnego SPD - Angeliki Schwall-Dueren, która uznała uchwałę za "obciążenie dla stosunków między naszymi narodami". Gazeta przytacza też wypowiedź przewodniczącego komisji europejskiej Bundestagu Matthiasa Wissmana (CDU)
: "Nasi polscy przyjaciele powinni pamiętać, jak bardzo Niemcy pomogli im w wejściu do UE".
Powołując się na anonimową przedstawicielkę MSZ, "Berliner Zeitung" twierdzi, że niemieckie MSZ "niezwykle dobitnie" odrzuciło polskie żądania. "Niemcy uważają problem reparacji za załatwiony" - powiedziała informatorka berlińskiego dziennika.
Podobnie jak wiele innych gazet, "Berliner Zeitung" podkreśla, że uchwała Sejmu nie jest dla rządu wiążąca i nie będzie miała bezpośrednich skutków .
W oddzielnej korespondencji "Berliner Zeitung" poinformował o inicjatywie Polki, Doroty Arciszewskiej- Mielewczyk, która zamierza powołać do życia stowarzyszenie Powiernictwo Polskie. Szef Pruskiego Powiernictwa, Rudi Pawelka powiedział, że wypędzenie Polaków z Gdyni było jedynie "krótkotrwałym wysiedlenem". Po wojnie Polacy mogli wrócić do swoich domów - podkreślił Pawelka.
Jacek Lepiarz