"Czerwony miraż" w USA. Może przesądzić o wyniku wyborów

"Czerwony miraż" i "niebieskie przesunięcie" to zjawiska, które pojawiają się przy okazji wyborów prezydenckich w USA. Przed czterema laty uwagę na nie zwracał Donald Trump, który wykorzystywał je do swoich bezpodstawnych oskarżeń o oszustwach wyborczych. Czym są te zjawiska?

"Czerwony miraż" i "niebieskie przesunięcie". Ważne zjawiska podczas wyborów w USA
"Czerwony miraż" i "niebieskie przesunięcie". Ważne zjawiska podczas wyborów w USA
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/EPA/GAMAL DIAB
Łukasz Kuczera

Gdy w listopadzie 2020 roku większość Amerykanów kładła się spać, trudno było przesądzić, jaki będzie ostateczny wynik wyborów prezydenckich. Rywalizacja między Donaldem Trumpem a Joe Bidenem była tak wyrównana, że niemożliwe okazało się wskazanie zwycięzcy w kluczowych stanach - Arizonie, Karolinie Północnej, Nevadzie, Wisconsin, Michigan, Maine, Georgii i Pensylwanii.

"Czerwony miraż" i "niebieskie przesunięcie". Ważne zjawiska podczas wyborów w USA

7 listopada, cztery dni po zakończeniu elekcji, CNN było w stanie przewidzieć, że to Biden jest zwycięzcą wyborów. W tym czasie liczenie głosów w wielu hrabstwach jeszcze trwało. Pracownicy z Massachusetts Institute of Technology dowiedli później, że w hrabstwach zwycięskich dla Bidena głosy liczono wolniej niż w przypadku tych, gdzie triumf odniósł Trump.

Na tym właśnie polega "niebieskie przesunięcie". Zjawisko to wystąpiło też w roku 2016, gdy później zaczęły spływać głosy z hrabstw, w których wygrała Hillary Clinton. Wprawdzie nie utorowało jej to drogi do Białego Domu, ale wystarczyło, aby zdobyć przewagę w głosowaniu powszechnym.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Skąd bierze się "niebieskie przesunięcie"? Chociażby w Kalifornii, gdzie dobre wyniki osiągają Demokraci, popularne jest głosowanie korespondencyjne.

"Czerwony miraż" to z kolei zjawisko, które daje przewagę Republikanom, ale wynikającą wyłącznie z faktu, że szybciej liczone są głosy w hrabstwach, w których zwycięstwo odnosi ich kandydat.

Popularność głosowania korespondencyjnego w USA powoduje, że stany wprowadziły różnego rodzaju regulacje, aby mieć pewność, że dość szybko poznamy wynik wyborów. To kluczowe, bo najpóźniej do 11 grudnia 2024 roku musi się zakończyć cały proces wyborczy - uwzględniający m.in. ponowne liczenie głosów.

Chociażby Karolina Północna nie przyjmie głosów przesłanych pocztą, o ile dotrą one już po zakończeniu wyborów. Natomiast w Georgii liczenie głosów dostarczonych korespondencyjnie ma się odbywać na bieżąco.

- Wszystkie głosy oddane przed wyborami będą musiały zostać zliczone do godz. 20.00 w dniu wyborów. To będzie 70, a może nawet 75 proc. wszystkich głosów - powiedział sekretarz stanu Brad Raffensperger, który związany jest z Partią Republikańską, w programie CBS "Face the Nation".

Za to Pensylwania i Wisconsin, kolejne z kluczowych stanów dla wyników wyborów, zabroniły liczenia głosów w trakcie trwania elekcji. Tamtejsi urzędnicy zakładają jednak, że liczenie głosów pójdzie sprawniej niż w roku 2020 chociażby ze względu na brak ograniczeń pandemicznych.

Czytaj także:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)