Czego służby nie mówią o Szmydcie? Siewiera: Pomidor
- Ze względu na klauzulę nie mogę podzielić się informacjami. Natomiast w mojej ocenie była to długotrwała sytuacja i być może współpraca - mówi szef BBN. Jacek Siewiera pytany był w TVN24 o sprawę byłego sędziego Tomasza Szmydta. Jak zaznaczył są informacje, których ujawnić nie może.
Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera był gościem TVN24, gdzie odpowiadał na pytania dotyczące sprawy byłego sędziego Tomasza Szmydta, który uciekł na Białoruś.
- Mamy do czynienia z konwersją jego działań. Z działań informacyjnych, jeśli oczywiście okażą się one prawdą, do działań inspiracyjnych - mówi Siewiera. I podkreśla, że istnieje obawa, iż teraz były sędzia stanie się punktem odniesienia dla różnych frakcji prorosyjskich.
- Dziś prorosyjska narracja w niektórych kręgach będzie powoływać się na pana Szmydta - mówi szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Jacek Siewiera.
Siewiera o Szmydtcie. "Idziemy za daleko, pomidor"
Prowadzący rozmowę Konrad Piasecki nawiązał do białoruskich dyplomantów, którzy mogą być agentami wschodnich służb i np. werbować nowych ludzi.
- Nie wierzę w to, że polskie służby nie mają pod obserwacją białoruskich dyplomatów, którzy pod tą przykrywką dyplomatyczną mogą być agentami - stwierdził dziennikarz.
- Mają. Są zresztą sukcesy w działaniach prowadzonych przez ABW. Ci agenci to są młodzi ludzie zwerbowani przez media społecznościowe - tłumaczył Siewiera.
- I polskie służby nie wychwyciły kontaktów Szmydta z tymi przykrywkowymi agentami? - pytał Piasecki.
- Nie, panie redaktorze, idziemy za daleko, sorry, pomidor - odparł szef BBN. I dodał, że "jakieś fakty na pewno muszą wyjść na światło dzienne, być może przy pomocy działania służb lub komisji".
Szef BBN kilkukrotnie podkreślał, że część informacji dotyczących byłego sędziego i jego działań lub powiązań objęta jest tajemnicą.
Na pytanie, czy sam Tomasz Szmydt mógł być szpiegiem lub od dłuższego czasu współpracować z białoruskimi, wschodnimi służbami Siewiera zaznaczył, że jest to bardzo prawdopodobne.
- Ze względu na klauzulę nie mogę podzielić się informacjami. Natomiast w mojej ocenie była to długotrwała sytuacja i być może współpraca - powiedział szef BBN.
Uciekł z Polski. Współpracuje z dyktatorem
Tomasz Szmydt, sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, na początku maja poprosił w Mińsku władze Białorusi o "opiekę i ochronę". Jak podał, musiał opuścić Polskę, ponieważ nie zgadza się z działaniami władz w Warszawie. Mówił o prześladowaniach i pogróżkach, których ofiarą jakoby padł z powodu swojej "niezależnej postawy politycznej".
Wśród spraw, którymi w WSA w Warszawie zajmował się Szmydt, były dotyczące np. odmowy wydania poświadczeń bezpieczeństwa w zakresie dostępu do informacji niejawnych.
Czytaj również:
Źródło: TVN24/WP