Czechy robią, co mogą. Ich system obrony powietrznej w fatalnym stanie
Nowy system obrony powietrznej trafi do Czech dopiero za trzy lata. Tymczasem czeska armia kolejny raz będzie przedłużać życie obecnie stosowanej broni, która pochodzi z lat 70.
Jak podaje czeski portal informacyjny Idnes, ochrona przestrzeni powietrznej Czech opiera się obecnie na systemie 2K12 Kub, który już w latach 80. został uznany za przestarzały. Nowe rozwiązanie, sprowadzone z Izraela, czyli system Spider, pojawi się dopiero w 2026 r. Do tego czasu czeski Wojskowy Instytut Techniczny robi wszystko, by zapewnić maksymalną sprawność dla dotychczasowej broni, której największą modernizacją przez wszystkie lata służby było przejście ze sterowania analogowego na cyfrowe.
- Od ponad 20 lat przedłużamy żywotność rakiet. Bez tego armia już dawno musiałaby zaprzestać eksploatacji tych rakiet ze względu na ich niezadowalający stan techniczny - powiedziała Zuzana Horová z Wojskowego Instytutu Technicznego.
Coraz trudniejsze konserwacje
Czesi skarżą się, że brakuje części zamiennych, z kolei wielu oryginalnych elementów radzieckiej produkcji po prostu już nie ma. - Ten system jest technicznie przestarzały. Są też problemy z amunicją - powiedział płk Jaroslav Daverný, szef naziemnych sił obrony powietrznej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Udany atak z zaskoczenia. Potężna eksplozja rosyjskiego BMP-2
Z każdej partii, czyli danego roku produkcji, wybiera się jedną rakietę, która następnie jest demontowana i sprawdzana. Jeśli wszystko jest w porządku, partia zostaje uznana za sprawną. Żywotność może zostać przedłużona w ten sposób maksymalnie o cztery lata.
- Planowane przedłużenie życia dotyczy trzech serii pocisków znajdujących się w arsenale armii. Zadania niezbędne w tym celu, takie jak opracowanie, pobieranie próbek, testy i tak dalej, przeprowadzimy dla dziewięciu pocisków - wyjaśniła Horová.