Czesi nie wyślą wojsk na Ukrainę. Teraz to pewne
Do Kijowa w poniedziałek dotarła delegacja składająca się z ministrów spraw zagranicznych Czech, Słowacji i Austrii. Wizyta ma być wyrazem poparcia dla Ukrainy. Jednocześnie jest już jasne, że Praga wojsk na Ukrainę nie wyśle.
W przededniu wizyty szefa czeskiej dyplomacji na Ukrainie prezydent Milos Zeman powiedział w wywiadzie dla CNN Prima News, że nie poprze wysłania czeskich wojsk na wschodnią fankę NATO. "Uważam to za pobrzękiwanie szabelką" - stwierdził. Decyzję o wysłaniu sił dopuszczają ministrowie centroprawicowego rządu Petra Fiali.
Sprawę skomentowała rzeczniczka czeskiego MSZ, która powiedziała, że "Praga nie zamierza wysyłać żołnierzy do obrony Ukrainy" dodając, że jej kraj bierze udział jedynie w ćwiczeniach NATO w krajach członkowskich sojuszu w Europie Wschodniej.
"Poniedziałkowa wizyta czeskiego ministra spraw zagranicznych Jana Lipavsky'ego na Ukrainie będzie wyrazem poparcia Pragi dla ukraińskich władz" - stwierdziła Lenka Do.
Dwugłos z Pragi
Rzeczniczka MSZ zaznaczyła, że poglądy prezydenta Zemana na sytuację na Ukrainie różnią się od zdania rządu na ten temat. Czeska głowa państwa stwierdziła w wyemitowanym w niedzielę wywiadzie, że "nie podziela obaw o możliwą rosyjską agresję na Ukrainę". Uważa on, że obecne napięcia to "wojna słowna" obu stron i "chciałby, aby tak pozostało". Powiedział, że Rosjanie "nie są głupcami".
Zobacz też: Putin rozpocznie wojnę w trakcie igrzysk? "Jest takie ryzyko"
"Jeśli porówna się zysk i stratę, bo Rosjanie to nie są ludzie nieinteligentni, to wychodzi, że straciliby, a nawet mogliby dużo stracić" - powiedział Zeman.
Wizyta szefów dyplomacji w Kijowie Czech, Słowacji i Austrii zbiega się w czasie z wizytą niemieckiej minister spraw zagranicznych. "Wysyłamy silny sygnał środkowoeuropejskiej solidarności z narodem ukraińskim. Suwerenność Ukrainy to przecież także kwestia naszego bezpieczeństwa" - napisał Alexander Schallenberg, szef austriackiego MSZ na Twitterze.