Czas na wnioski z londyńskiej lekcji
Nasz kraj wydaje pieniądze na drogie bojowe
samoloty, a nie ma systemu ratowania rannych w zamachach
terrorystycznych, alarmuje "Życie Warszawy". Trzysta mln zł - to
cena budowy nowoczesnego systemu ratownictwa, ocenia gazeta,
według której pieniądze byłyby natychmiast, gdyby Polska
zrezygnowała z zakupu jednego F-16.
09.07.2005 | aktual.: 09.07.2005 14:58
Od trzech lat nie możemy doczekać się w Polsce ustawy, która kompleksowo regulowałaby działanie służb ratowniczych w czasie zamachów podobnych do londyńskich. Choć projekty prawa - np. ustawy o Krajowym Systemie Ratowniczym, są opracowane od 2002 roku, to jak przekonuje MSWiA - wciąż trwają konsultacje i "ulepszanie" projektu. Efekt jest taki, że gdyby doszło do ataku terrorystów na Warszawę, miasto ogarnąłby paraliż. Nie wiadomo, kto byłby odpowiedzialny za prowadzenie akcji ratunkowej, twierdzi stołeczny dziennik.
"Zmianę przepisów można przeprowadzić stosunkowo szybko. System działań kryzysowych i ratowania ludzi musi być ulepszony" - ocenia Lech Kaczyński, prezydent Warszawy i lider PiS i zapowiada, że "nowy rząd szybko wprowadzi w życie kompleksowe rozwiązania dotyczące bezpieczeństwa w czasie zamachów". Podobnie uważają politycy Platformy Obywatelskiej.
Według wyliczeń MSWiA, skoordynowany system ratowniczy kosztowałby około 300 mln zł. Większość pieniędzy pochłonęłaby budowa sieci błyskawicznej łączności między służbami ratowniczymi. (PAP)