Czas decyzji w koalicji. Pierwszy musiał ustąpić Bodnar
Przed sejmowymi wakacjami w koalicji rządzącej przyszedł czas decyzji w sprawie części spornych projektów ustaw. W kuluarach trwa poszukiwanie większości dla projektu o dekryminalizacji aborcji. Zapadła już decyzja ws. ustawy o KRS. Ustąpić musiał minister sprawiedliwości, który zmienił zdanie ws. poprawki, którą popierał.
11.07.2024 17:17
"Będziemy głosować za depenalizacją aborcji. Będziemy głosować za związkami partnerskimi jako projektem rządowym, chociaż nie wszystkich udało mi się przekonać. Kończymy dyskusję, czas na decyzje" – napisał w środę Donald Tusk.
Słowa premiera to dla sejmowej większości jasny sygnał, że premier chce zakończenia przedłużających się dyskusji w sprawie części spornych projektów. Pierwszym testem w czwartek rano była decyzja w sprawie senackich poprawek do ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, choć o tym projekcie szef rządu wprost nie wspomniał.
- Negocjacje trwały do ostatniej chwili i zapadła decyzja, że skoro prezydent zapowiedział, że nie podpisze ustawy o KRS, to nie ma sensu iść na jakiekolwiek ustępstwa. Nawet takie, które są odpowiedzią na opinię Komisji Weneckiej. Minister sprawiedliwości musiał zrobić krok w tył – mówi jeden z posłów koalicji rządzącej. Adam Bodnar rzeczywiście zmienił zdanie, bo jako senator poparł poprawkę, a później długo jej bronił. Miała ona pozwolić sędziom powołanym na wniosek upolitycznionej KRS startować do odnowionej Rady. Zgodnie z myślą, że w tym przypadku nie powinna obowiązywać odpowiedzialność zbiorowa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Temat został przecięty, dobrze, że udało się to zrobić przed wakacjami – mówi jeden z posłów KO. - Roman Giertych świętuje, bo liczył na to, że Adam Bodnar będzie musiał ustąpić. Ma powody do satysfakcji – twierdzi inny.
Według kolejnego posła, pomiędzy politykami "iskrzy". Jako dowód przywołuje środową wypowiedź Adama Bodnara z TVP Info. – Myślę, że główna różnica między mną a Romanem Giertychem jest taka, że może napisać wszystko i nie brać za to odpowiedzialności – stwierdził pytany o "oddech Giertycha", który m.in. pospiesza prokuraturę.
"Zmiany w KRS zamrożone"
Napięcia między Romanem Giertychem a Adamem Bodnarem to jednak didaskalia, bo stanowisko ministra sprawiedliwości satysfakcjonuje znaczną część środowiska prawniczego. Odrzucenia poprawki domagały się przede wszystkim najważniejsze stowarzyszenia sędziowskie, które mówiły, że nie można budować odnowionej Rady na nominacjach dotkniętych upolitycznioną KRS. Koalicja rządząca ma jednak świadomość, że ustawa bez ustępstw niemal na pewno wyląduje w koszu. To oznacza, że do końca kadencji Andrzeja Dudy nie ma szans na choćby częściowe uzdrowienie KRS.
- Kluczowe było podjęcie jakiejś decyzji. Przedłużająca się dyskusja nie zmieni podejścia prezydenta, dlatego wielu osobom w otoczeniu premiera zależało na tym, żeby skrócić te dyskusje, które wciągały kolejne osoby, a nic z nich nie wynikało – mówi nieoficjalnie WP ważny polityk PO. Według naszych rozmówców stąd właśnie przyspieszenie, bo zmiana zdania w resorcie sprawiedliwości nastąpiła w ostatniej chwili.
Świadczy o tym m.in. wypowiedź wiceministra sprawiedliwości Arkadiusza Myrchy, który jeszcze we wtorek rano w programie "Tłit" WP mówił, że jego zdaniem senackie poprawki "mogą spokojnie zostać podtrzymane". Niespełna dobę później Adam Bodnar rekomendował odrzucenie senackiej poprawki. - Moja rekomendacja jest wyrazem troski i odpowiedzialności za odbudowywanie praworządności w Polsce – przekonywał, podkreślając, że była ona "gestem wobec prezydenta"
– Koalicja rządząca miała nadzieję, że prezydent nie pozostanie obojętny na wyroki Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, TSUE i pogłębiający się kryzys i że weźmie współodpowiedzialność za proces naprawiania wymiaru sprawiedliwości. Niestety, z wypowiedzi publicznych wynika, że nie widzi takiej możliwości – dodał.
Wcześniej zielone światło Bodnara dla senackiej poprawki, było nazywane w Koalicji Obywatelskiej "poważnym politycznym błędem", co opisywaliśmy w WP. Wątpliwości w tej sprawie ma też szefowa sejmowego klubu Lewicy. - Pytanie, po co było składanie tej poprawki, skoro została podpisana przez samego pana ministra Bodnara jako senatora. Ona dawała szansę na jakiś kompromis, ale ponieważ pan prezydent powiedział, że i tak nie podpisze tej ustawy nawet po takim wyjściu do przodu dla tej części sędziów powołanych na wniosek neo-KRS, to pytanie, czy trzeba to rozmiękczać. To oznacza, że najpewniej do wyborów prezydenckich nic się nie zmieni – komentuje w WP Anna Maria Żukowska.
"Oczyszczanie przedpola"
Posłowie sejmowej większości w czwartek po południu przyznają, że ruch w sprawie KRS to dopiero pierwszy krok. Od rana w kuluarach trwają negocjacje pomiędzy PSL a Lewicą w sprawie ustawy dotyczącej depenalizacji aborcji. W piątek dojdzie do jej głosowania, choć jak wynika z informacji WP, rząd nie ma stuprocentowej pewności, że uda się znaleźć dla niej większość.
- Myślę, że się uda – twierdzi poseł PO. – Jesteśmy sceptyczni, ale próbujemy przekonać część posłów PSL, żeby chociaż wstrzymali się od głosu – mówi nam przedstawiciel Lewicy. – Myślę, że posłów PSL którzy podniosą rękę za tą ustawą, będzie można policzyć na palcach jednej ręki – twierdzi przedstawiciel ludowców.
Kolejny rozmówca wyjaśnia, że to "oczyszczanie przedpola" jest oczekiwane wśród koalicjantów przed sejmowymi wakacjami. - We wrześniu czekają nas kolejne sporne projekty m.in. rządowy projekt ustawy o związkach partnerskich przeciw któremu buntuje się część ludowców. Będzie dyskusja o składce zdrowotnej, niedzielach handlowych. Widać, że część projektów musi przechodzić ostateczny test już podczas głosowania, bo po dyskusji musi w końcu nadejść decyzja – mówi WP przedstawiciel rządu.
Duda zapowiada weto
Pod koniec czerwca sejmowa komisja nadzwyczajna, która pracuje nad projektami dotyczącymi prawa aborcyjnego pozytywnie zaopiniowała pierwszy z projektów, który nowelizuje kodeks karny. Zakłada on dekryminalizację pomocy w aborcji oraz przerywania ciąży za zgodą ciężarnej do 12. tygodnia trwania ciąży. PiS złożyło wniosek odrzucenie projektu.
Jeszcze przed uchwaleniem ustawy swoje stanowisko w jego sprawie przedstawił już prezydent. - Nie, nie podpiszę. Dla mnie aborcja to jest zabijanie ludzi, pozbawianie ludzi życia – powiedział Andrzej Duda w wywiadzie dla TVN podczas wizyty w USA, gdzie brał udział w szczycie NATO.
Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski