"Czarny protest" w Warszawie, doszło do przepychanek. Zbierano podpisów pod petycją ws. edukacji seksualnej
• Incydent przed stacją metra Centrum w Warszawie
• Doszło do przepychanek między zwolennikami i przeciwnikami aborcji
• Zbierano podpisy pod petycją do rządu i parlamentarzystów
• Zbiórka to jeden z punktów II Ogólnopolskiego Strajku Kobiet
• Protesty odbyły się także w Katowicach, Białymstoku, Krakowie i Wrocławiu
24.10.2016 | aktual.: 24.10.2016 20:20
Do przepychanek pomiędzy uczestnikami "czarnego protestu" i działaczami ruchów pro-life doszło w okolicy warszawskiej stacji metra Centrum, na tzw. patelni. Interweniowała policja. Przy stacji metra Centrum zbierano podpisy pod petycją w obronie praw kobiet. Zgromadziła się tam grupa ok. 100 osób, skandowano: "Mamy dość dobrej zmiany", "Chcemy doktora, nie prokuratora", trzymano napisy z hasłami: "Oprócz macicy mamy mózgi", "Decydujemy same".
Pojawiła się także grupa kilkunastu aktywistów ruchów pro-life, doszło do przepychanek pomiędzy nimi, a uczestnikami "czarnego protestu". Natychmiast interweniowała policja, obie manifestacje oddzielił kordon policjantów.
Działacze pro-life przynieśli duży baner ze zdjęciem płodu ludzkiego i napisami: "Ratuj nas", "Aborterzy zabijają dzieci z zespołem Downa" oraz transparenty z hasłami: "Stop aborcji" i "Genderyzm to dewiacja".
Ogólnopolski Strajk Kobiet, złożono petycję ws. edukacji seksualnej
Aktywistki ruchów kobiecych złożyły w kilku biurach poselskich 11-punktową petycję "Ogólnopolskiego Strajku Kobiet". Domagają się m.in. edukacji seksualnej, krajowego programu in vitro, dostępu do najnowocześniejszej antykoncepcji, a także zmiany "wulgarnej i seksistowskiej retoryki" stosowanej wobec kobiet. W petycji nie zabrakło również punktu o świeckości państwa i nadmiernej militaryzacji społeczeństwa.
Paulina Piechna-Więckiewicz z "Inicjatywy Polskiej", która współorganizuje Strajk Kobiet, poinformowała, że petycje, które wystosowali organizatorzy Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, zostały dostarczone do biur krajowych ugrupowań zasiadających w parlamencie: Nowoczesnej, PSL-u, PiS-u, Kukiz'15 oraz PO. - Przyszłyśmy z petycją, mamy różne postulaty, mamy nadzieję, że partie polityczne i politycy wezmą je pod uwagę i zastanowią się nad nimi - mówiła po złożeniu petycji w biurze Kukiz'15.
W przesłanej PAP petycji skierowanej do rządu, posłów i senatorów, organizatorzy strajku wyróżnili 11 postulatów: "Dość pogardy, wulgarności i seksizmu", "Eliminacja agresji seksualnej", "Dość molestowania", "Zaufanie do systemu sprawiedliwości", "Edukacja seksualna", "Planowanie rodziny", "Krajowy program wsparcia in vitro", "Koniec gorzkiego macierzyństwa", "Polityka społeczna dla kobiet", "Stop militaryzacji społeczeństwa", "Świeckie państwo".
W petycji organizatorzy Ogólnopolskiego Strajku Kobiet domagają się m.in. rzetelnego ścigania seksistowskich wypowiedzi jako mowy nienawiści na podstawie zapisów Kodeksu karnego, wprowadzenia sankcji karnych dla wszelkiej agresji i przemocy ze względu na płeć, poważnego traktowania ofiar molestowania, "przywrócenia zaufania do systemu sprawiedliwości, w tym funkcjonowania Trybunału Konstytucyjnego zgodnie z literą Konstytucji i standardami międzynarodowymi".
Organizatorzy strajku oceniają również w petycji, że obecna wiedza o seksualności w szkołach jest niepełna i "nie zawsze prawdziwa", dlatego domagają się obowiązkowej edukacji seksualnej, opartej na wiedzy naukowej i dostosowanej do wieku uczennic i uczniów.
Wśród pozostałych postulatów zawartych w petycji są m.in. pełen dostęp do metod planowania rodziny, w tym wznowienie krajowego programu wsparcia in vitro, podjęcie przez państwo aktywnego działania wspierającego rodziców w zadaniach opiekuńczych i promowanie równościowego modelu rodzicielstwa, uwzględnienie praw kobiet i specyfiki kobiet w każdym wieku przy kształtowaniu rozwiązań polityki publicznej i ekonomicznej.
"Czarny protest" w Warszawie. "Mamy dość dobrej zmiany", "Chcemy doktora, nie prokuratora"
Wbrew wcześniejszym zapowiedziom uczestnicy akcji zorganizowanej w okolicach tzw. patelni przy stacji metra Centrum nie zablokowali wejść do przejścia podziemnego pod rondem w centrum Warszawy. Przy wejściach na stacje metra porządku pilnowali jego pracownicy. W okolicy, jak zazwyczaj, były patrole policjantów.
Uczestnicy "Czarnego protestu" skandowali: "Mamy dość dobrej zmiany", "Chcemy doktora, nie prokuratora". Napisy z hasłami: "Oprócz macicy mamy mózgi", "Decydujemy same".
Na pobliskim pl. Defilad, w ramach akcji "Piekło kobiet" czytano fragmenty felietonów Tadeusza Boya-Żeleńskiego; zgromadziło się tam kilkadziesiąt osób. Co jakiś czas wznoszono okrzyk: "Myślę, czuję, recytuję".
Kilkadziesiąt osób zgromadziło się także przed Rotundą. Niektórzy mieli przypięte do ubrań czarne znaczki z napisem "czarny protest".
Wcześniej warszawskim Traktem Królewskim przeszła "Konferencja Episkopatu Polek". Uczestnicy tej akcji zatrzymywali się przed pięcioma kościołami: św. Krzyża, wizytek, seminaryjnym, św. Anny oraz przed katedrą św. Jana. Odczytywali m.in. postulaty z petycji do rządu, Sejmu i Senatu w obronie praw kobiet, w której domagają się m.in. przestrzegania praw kobiet w ciąży, ścigania przestępstw przeciwko kobietom, wprowadzenia kar za molestowanie, traktowania seksistowskich wypowiedzi jak mowy nienawiści, edukacji seksualnej i wpierania rodziny.
"Kobiety powinny mieć prawo wyboru, powinny mieć prawo do badań prenatalnych"
Protestujący nieśli transparenty z hasłami "Parasolka - broń kobieca, która w PiS-ie postrach wznieca"; "Świeckie państwo", "Nie dla ingerencji Kościoła w politykę". Skandowano m.in.: "Stop fanatykom i hipokrytom", "Kobiet prawa nie biskupów sprawa", "Tak dla kobiet, tak dla życia", "Wolność jest kobietą", "Prawa kobiet to podstawa".
- Jestem tutaj, bo walczymy o coś ważnego, o prawa kobiet, o prawa naszych córek i przyszłych córek. Nie ma demokracji, jeśli nie są przestrzegane prawa kobiet - mówiła Sandra, jedna z uczestniczek akcji. - Ci, którzy upokarzają kobiety, robią to samo z nami, z mężczyznami, którym prawa kobiet nie są obojętne - podkreślał Alan.
W manifestacji brało udział wiele starszych osób. - To nieprawda, że jesteśmy tutaj, bo jesteśmy za aborcją. Jesteśmy tu, bo kobiety powinny mieć prawo wyboru, powinny mieć prawo do badań prenatalnych. Nie mogą być traktowane jako inkubatory - mówiła jedna z nich. Do protestujących spontanicznie przyłączali się przechodnie, skandowali razem z nimi; wiele osób robiło zdjęcia.
Manifestacja przebiegała spokojnie, wzięło w niej udział kilkadziesiąt osób. Doszło do dwóch drobnych incydentów. Przed kościołem seminaryjnym do manifestujących podszedł mężczyzna, który krzyknął: "obłąkanie"; przy katedrze św. Jana do jednej z uczestniczek zgromadzenia podbiegła kobieta, która uderzyła ją parasolką. Po krótkiej rozmowie z policjantami odeszła.
Poznań
W Poznaniu w proteście uczestniczyło - według policji - ok. 2 tys. osób. W tym samym czasie odbyła się też kontrmanifestacja przeciwników aborcji; w "białym proteście" wzięło udział ok. 100 osób.
Przeciwniczki zaostrzania przepisów dotyczących aborcji zgromadziły się na pl. Mickiewicza. Przyszły ubrane na czarno, z czarnymi balonami. Wśród uczestników demonstracji byli przedstawiciele partii politycznych, samorządów oraz ludzie kultury, w tym wokalistka Małgorzata Ostrowska.
Do zebranych zwrócił się m.in. prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. Zebrani skandowali: "Nasz prezydent", oraz "Wolne miasto Poznań". - Poprzedni protest pokazał, że panie są skuteczne. Natomiast potem usłyszałem różne hasła polityków, pełne pogardy - unikajmy tej pogardy i przeciwstawiajmy się temu, bo dzisiaj z pogardą politycy tej rządzącej partii mówią o kobietach, ale za chwilę będą mówić z pogardą o tych, którzy mają inny punkt widzenia, inny światopogląd - podkreślił Jaśkowiak.
Zgromadzeni nieopodal placu Mickiewicza uczestnicy "białego protestu" podkreślali natomiast, że na manifestację przyszli z "prostym przekazem, że życie zaczyna się od poczęcia, aborcja to zabijanie, prawo do życia jest prawem człowieka, a obowiązkiem człowieka jest pomoc najsłabszym i potrzebującym". Marysia, jedna z uczestniczek, powiedziała: - Też jestem kobietą, też chcę, by moje prawa, jako człowieka, były szanowane, ale wolę być po tej stronie. Wolę opowiadać się za tym, by szanować życie, by kochać od samego początku.
Po poprzednim "czarnym proteście" w Poznaniu doszło do starć z policją, w wyniku których zatrzymane zostały trzy osoby, a pięciu funkcjonariuszy zostało rannych.
Łódź
W Łodzi przed siedzibą PiS przy ul. Piotrkowskiej zebrało się ok. pół tysiąca kobiet z parasolkami i transparentami.
- Sprzeciwiamy się wszelkim próbom zaostrzania prawa aborcyjnego oraz łamaniu obietnic wyborczych i wywalaniu do kosza ponad 200 tys. podpisów pod inicjatywą obywatelską, która gwarantowała też edukację seksualną w szkole, dostęp do antykoncepcji - podkreśliła Katrina Iwaniuk reprezentująca "Łódzkie Dziewuchy Dziewuchom". Jak dodała, kobiety to ponad 50 proc. społeczeństwa i nie pozwolą, by łamano ich prawo do decyzji o własnym życiu zagwarantowane w konstytucji.
Dariusz Joński z Inicjatywy Polskiej dodał, że manifestacja ma zatrzymać "fanatyków, którzy chcą karać kobiety za aborcję". Uczestnicy skandowali razem z nim: "zatrzymamy fanatyków".
Wrocław
We Wrocławiu kilkaset osób przeszło w marszu do rynku, gdzie zgromadziło się łącznie ok. 1500 manifestantów.
- Jest nas mniej niż 3 października, ale spotykamy się dzisiaj, by świętować. PiS zrobił to, co chciałyśmy i co kazałyśmy. Od teraz to my będziemy mówić, jak ma być, a nie oni - powiedziała liderka strajku kobiet Marta Lempart.
Katowice
W Katowicach "czarny protest" zgromadził kilkaset osób. Jego uczestnicy przeszli pod kamienicę, gdzie mieści się regionalne biuro PiS. Okleili wejście do kamienicy niewielkimi czarnymi naklejkami z napisami "karna cipka za łamanie praw kobiet" czy "czarny protest". Zaaranżowali m.in. instalację: "PiS-owskie okienko życia" z przyczepionymi doń zdeformowanymi plastikowymi lalkami, pod którym zapalili kilkadziesiąt zniczy.
Demonstranci mieli transparenty z hasłami: "Myślę, czuję, decyduję", "(M)ordo Iuris jest pro-death", "PiS go to hell" czy "Chcę leczenia - nie rozgrzeszenia". Część z nich pozostawili po manifestacji wokół wejścia do katowickiej siedziby PiS.
Podczas demonstracji przed Pomnikiem Powstańców Śląskich przemawiały m.in. parlamentarzystki Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej, a także przedstawiciele Komitetu Obrony Demokracji i partii Zieloni. Były też flagi Partii Razem.
Kraków
Z kolei manifestujący na krakowskich Błoniach ustawili się w kształt "żywej" parasolki. "Siekiera, motyka, parasolka - rząd obali wściekła Polska", "Myślę, czuję, decyduję", "Nic o nas bez nas", "Parasolek nie składamy" - skandowali.
Niedaleko demonstrowała grupa przeciwników aborcji. Członkowie zgromadzenia "czarnego protestu" starali się zagłuszyć to, co mówili kontrmanifestanci i grali na bębnach. Według policji nie odnotowano incydentów.
Lublin
Ok. 200 osób, głównie kobiet, uczestniczyło w "czarnym proteście" w Lublinie. Uczestnicy manifestacji zgromadzili się w centrum miasta na Placu Lecha Kaczyńskiego. Organizatorka zgromadzenia Ewelina Kamińska powiedziała dziennikarzom, że manifestacja nie ma charakteru politycznego. - To pokłosie naszego poprzedniego protestu, chodzi o pogardę, jaką okazano jej uczestniczkom, chodzi o wypowiedzi, że "trzeba było uważać, komu się dawało", zapowiedzi zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej. Mówmy głośne "nie" dla pogardy i przemocy wobec kobiet, protestujemy przeciwko uczestnictwu Kościoła w polityce" - powiedziała.
Podczas manifestacji urządzono otwarte "forum kobiet", każdy mógł podejść do mikrofonu i wypowiedzieć swoje zdanie.
Na manifestację przybyli też przedstawiciele środowisk narodowych i ruchów pro-life, którzy rozwinęli banery z fotografiami porozrywanych płodów i hasłem "Aborcja zabija dzieci". Doszło do słownych utarczek między nimi, a uczestnikami "czarnego protestu".
Osobną pikietę, przed siedzibą biura PiS przy ul. Królewskiej, zorganizowali zwolennicy PO, Nowoczesnej i KOD. Przybyło kilkadziesiąt osób.
Olsztyn
Protestujący w Olsztynie skierowali list do wojewody warmińsko-mazurskiego Artura Chojeckiego, w którym domagali się wstrzymania wszelkich inicjatyw zaostrzających dotychczasowe przepisy antyaborcyjne. Odczytała go politolog prof. Teresa Astramowicz-Leyk.
"Mamy suwerenne prawo oczekiwać od przedstawicieli władz publicznych podjęcia zdecydowanych działań w celu powstrzymania nieobliczalnych, fanatycznych środowisk i polityków, dążących do narzucenia większości obywateli własnych, skrajnych poglądów i stworzenia w Polsce autorytarnego, autokratycznego systemu władzy, uzurpującego sobie prawo do interwencji nawet w najbardziej intymne sfery życia" - napisano w liście.
Białystok
W Białymstoku "czarny protest" odbył się przed Teatrem Dramatycznym; wzięło w nim udział ok. 200 osób. Uczestnicy mieli ze sobą czarne baloniki, przypinki z napisem "nie składamy parasolek", niektóre osoby miały pomalowane na czarno usta.
- Chcemy pokazać władzy, że nasz protest poniedziałkowy, który był pierwszym protestem ogólnopolskim, nie był chwilową fanaberią, że jesteśmy zorganizowane, zmobilizowane i łączymy się w bardzo ważnych dla nas sprawach - życia i śmierci - mówiła jedna z organizatorek.
Kielce
W Kielcach w "czarnym proteście" wzięło udział ok. 200 osób. Przebiegł spokojnie, nie zanotowano żadnych incydentów. Manifestacja rozpoczęła się happeningiem "Świat demokratyczny szanuje kobiety". Organizatorzy przekonywali, że polskie prawo dot. aborcji jest jednym z najbardziej konserwatywnych, ostrzejsze przepisy obowiązują tylko w Irlandii i na Malcie.
Pod pręgierzem na Rynku znalazły się napisy z cytatami znanych publicystów, polityków i księży, którzy krytykowali kobiety po pierwszym proteście. Wśród nich znalazły się wypowiedzi m.in. Pawła Kukiza, abp. Henryka Hosera i publicysty Tomasza Terlikowskiego.
W Rzeszowie protestowało blisko 150 osób, a w Przemyślu ok. 100. W obu miastach manifestacje przebiegały spokojnie. Nie odnotowano żadnych incydentów.
"Czarne" i "białe" protesty
Poniedziałkowe protesty nazwano II Ogólnopolskim Strajkiem Kobiet; pierwszy odbył się 3 października i nazwany był "czarnym protestem" lub "czarnym poniedziałkiem". Był on odpowiedzią na decyzję Sejmu, który 23 września odrzucił projekt liberalizujący przepisy aborcyjne, a do dalszych prac w komisji skierował projekt przewidujący całkowity zakaz i penalizację przerywania ciąży. 6 października został on jednak ostatecznie odrzucony. Jednocześnie rząd zaproponował program wsparcia dla rodzin w trudnej sytuacji, m.in. tych, które wychowują dzieci z niepełnosprawnościami.
W ramach sprzeciwu wobec "czarnego protestu" organizowane były "białe protesty". Zachęcano, by czarny strój pozostawić "tym, którzy mają czarne sumienia". W kościołach prowadzone były modlitwy w intencji ochrony życia; zachęcał do nich Episkopat.
Kobiety postanowiły zaprotestować ponownie, m.in. po wypowiedziach prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który w wywiadach nie wykluczył zmian w obecnym prawie dotyczących aborcji ze względu na stan płodu, a szczególnie zespół Downa. Zmiany - zastrzegł - muszą być odpowiednio przygotowane.
W myśl obowiązującej ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży z 1993 r. aborcji można dokonywać, gdy ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety, jest duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu lub gdy ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego. W dwóch pierwszych przypadkach przerwanie ciąży jest dopuszczalne do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem matki; w przypadku czynu zabronionego - jeśli od początku ciąży nie upłynęło więcej niż 12 tygodni.
Ponowny protest po słowach prezesa PiS ws. aborcji
Kobiety postanowiły zaprotestować ponownie, m.in. po wypowiedziach prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który w wywiadach nie wykluczył zmian w obecnym prawie dotyczących aborcji ze względu na stan płodu, a szczególnie zespół Downa. Zmiany - zastrzegł - muszą być odpowiednio przygotowane.
- Będziemy dążyli do tego, by aborcji w Polsce było dużo mniej niż w tej chwili - mówił. Lider PiS mówił o konieczności "realnej pomocy" ze środków publicznych w przypadku ciąż bardzo trudnych, gdy nie ma zagrożenia życia i zdrowia matki oraz ciąż, które są wynikiem przestępstwa. Kaczyński zastrzegł "ale oczywiście i tutaj przymusu zastosować nie można, można zastosować perswazję, i to delikatną, bez presji.