Czarnek i spółka kontra Niedzielski. Kulisy PiS-owskich wojen o szczepienia
W Prawie i Sprawiedliwości trwają dwie polityczne wojny dotyczące szczepień. Pierwsza z nich dotyczy tego, czy zapowiedziany przez ministra zdrowia obowiązek szczepień dla medyków, nauczycieli i służb mundurowych w ogóle zostanie wprowadzony. Drugi – weryfikowania przez pracodawcę, czy pracownik jest zaszczepiony. Najnowsza zapowiedź Adama Niedzielskiego nie zyskała aprobaty m.in. Przemysława Czarnka. Koledzy ministra zdrowia kolejny raz podali w wątpliwość, czy jego głos ma znaczenie w walce z pandemią.
Partia rządząca ma tylko pięć dni – do kolejnego posiedzenia Sejmu – by wypracować ostateczną wersję, która ma szanse na znalezienie poparcia większości. Na stole jest kilka skrajnych scenariuszy, które opisujemy w Wirtualnej Polsce. Chodzi zarówno o obowiązek szczepień dla trzech grup zawodowych, jak i możliwość weryfikowania, czy pracownik jest zaszczepiony.
Obowiązek szczepień na trzech grup? Coraz mniej prawdopodobny
Zacznijmy od wtorkowej zapowiedzi ministra zdrowia. - Idąc śladem Niemiec, Austrii, będziemy chcieli od 1 marca wprowadzić obowiązek zaszczepienia dla trzech grup: pierwsza grupa to są medycy, druga grupa to są nauczyciele, trzecia grupa to są służby mundurowe – powiedział Adam Niedzielski. Z naszych ustaleń wynika, że mimo publicznie złożonej deklaracji obecnie coraz mniej prawdopodobny wydaje się bezdyskusyjny obowiązek szczepień dla trzech wskazanych grup. Przeciwnikiem pomysłu jest m.in. minister edukacji i nauki.
- Nie jestem entuzjastą, najdelikatniej rzecz ujmując, przymusowych szczepień. A już w ogóle nie jestem entuzjastą tego, żeby przymuszać tylko niektóre grupy osób i niektóre zawody. Nauczyciele to są osoby zaszczepione w ponad 80 proc. To jest bardzo duży stopień zaszczepienia – stwierdził w RMF FM Przemysław Czarnek.
Minister zasugerował też, że nie zgodzi się na wyciąganie konsekwencji wobec niezaszczepionych. - Nas nie stać na to, żeby ewentualnie 19 albo nawet 15 proc. nauczycieli, jeśli nie zechcą się zaszczepić, nie pracowało w szkole. To jest niemożliwe. Dlatego to trzeba naprawdę wielkiej rozwagi w podejściu do 1 marca - dodał. Wcześniej o tym, że obowiązkowe szczepienie wszystkich trzech grup wskazanych przez Adama Niedzielskiego nie jest pewne, mówił rzecznik rządu Piotr Mueller, a wiceszef resortu zdrowia kilkadziesiąt sekund po swoim szefie stwierdził, że przywołany termin 1 marca "nie jest obligatoryjny".
Oto najczęstsze NOP-y. "Przeważają zdecydowanie"
"Ustawa z wybitymi zębami" na stole
W związku z napięciami w rządzie kolejną rozważaną opcją jest "ustawa z wybitymi zębami", czyli martwe przepisy, które nie będą pozwalały na weryfikowanie tego, czy grupy zobowiązane do szczepień rzeczywiście się im poddały.
To mogłoby zadowolić Przemysława Czarnka, ale jednocześnie wykluczałoby sens wprowadzenia nowych przepisów. W partii rządzącej jest też grupa polityków, która broni rozwiązań proponowanych przez Adama Nedzielskiego – to głównie lekarze.
Straszak czy przepis? PiS decyduje ws. szczepień
Trzeci scenariusz zakłada, że zamiast obligatoryjnego szczepienia trzech grup, PiS zdecyduje się na nałożenie takiego obowiązku dla medyków – to jedna z omawianych propozycji. Trudno jednak się do nich przywiązywać, bo pomysły zmieniają się z godziny na godzinę. Dyskusja dotyczy również wcześniejszego pomysłu Adama Niedzielskiego, który po partyjnej krytyce został schowany do szuflady, następnie z niej wyciągany i znowu chowany. Mowa o uprawnieniach pracodawcy do weryfikowania, czy pracownik jest zaszczepiony.
Również w tym przypadku politycy PiS zastanawiają się, czy obostrzenia mają być wyłącznie straszakiem, czy egzekwowalnym przepisem. W drugim przypadku logiczną konsekwencją byłoby przygotowanie pakietu kar dla tych, którzy nie chcą się zaszczepić. PiS bierze pod uwagę, by paszport covidowy mógł być zastąpiony testem na obecność koronawirusa.
Według RMF FM w PiS powstała również koncepcja, by w przypadku braku szczepienia i negatywnego testu oraz braku możliwości przeniesienia na inne stanowisko - pracodawca mógł jedynie wysłać pracownika na urlop. Rozgłośnia wspomina o urlopie płatnym. Nasi rozmówcy dodają, że w przypadku wyczerpania limitu tych dni w grę wchodziłby również urlop bezpłatny.
Posłowie partii rządzącej – członkowie komisji zdrowia – z którymi rozmawiamy, rozkładają ręce i przyznają, że nie wiedzą, co ostatecznie znajdzie się w projekcie. Według nich, mimo że projekt zostanie złożony przez posłów, to zgodnie z niechlubną tradycją partii rządzącej, będą musieli się podpisać pod tym, co przyjdzie z Ministerstwa Zdrowia. A Ministerstwo Zdrowia nie ma wolnej ręki w tej sprawie. Resort musi uwzględniać skrajne opinie poszczególnych ministerstw i posłów klubu PiS – zarówno lekarzy, jak i zdecydowanie głośniejszych przeciwników jakichkolwiek restrykcji dla niezaszczepionych.
W strategii rządzących na IV falę pandemii nie zmienia się kluczowe założenie: głos ekspertów i środowisk medycznych jest pomijany. Nowe restrykcje są torpedowane przez grupę obrońców tych, którzy szczepieniom są niechętni. To polityczna wola i sondaże ostatecznie przesądzą, co minister zdrowia może zrobić w walce z zakażeniami. Na razie może tylko mówić "chcielibyśmy".