Co się stanie z I prezes SN? Otrzymała zarzuty dyscyplinarne
Rzecznik dyscyplinarny Sądu Najwyższego Andrzej Tomczyk postawił pierwszej prezes SN Małgorzacie Manowskiej zarzuty dyscyplinarne - informuje "Gazeta Wyborcza". Tłem sprawy jest spór wewnątrz instytucji.
Dziennik przypomina, że pod koniec września 2021 roku kilku "starych" sędziów SN opuściło obrady Kolegium SN i w ramach protestu zapowiedziało, że nie będą brali udział w pracach tego organu, dopóki Izba Dyscyplinarna dalej będzie działała w SN i nie zostaną właściwie wykonane dwa orzeczenia unijnego trybunału.
Jedno z orzeczeń Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej zamrażało działalność nielegalnej Izby Dyscyplinarnej (głównie w zakresie spraw immunitetowych sędziów). Drugi wyrok TSUE uznał, że izba nie jest sądem.
To był początek konfliktu. Manowska postanowiła rozwiązać spór. Powołując się na specustawę covidową, wysłała do członków kolegium pismo informujące, że projekty uchwał będą głosowane za pomocą komunikacji elektronicznej. Nieoddanie głosu oznaczało wstrzymanie się.
Według "starych" sędziów, członków kolegium, decyzja pierwszej prezes była pozbawiona "podstaw faktycznych i prawnych". Stwierdzili także, że wykorzystanie trybu obiegowego na podstawie specustawy było nadużyciem i stanowiło naruszenie ustawy o Sądzie Najwyższym (art. 21 par. 3).
Jednak prezes Manowska zignorowała protest, a decyzje w SN zapadały bez wymaganego kworum, czyli zwykłej większości głosów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lewica słabnie? "Poglądy od ściany do ściany"
Zarzuty dyscyplinarne
Rzecznik dyscyplinarny SN Andrzej Tomczyk uznał, że Manowska dopuściła się oczywistej i rażącej obrazy przepisów prawa oraz naruszyła godność urzędu sędziego. - 26 lutego wszcząłem postępowanie dyscyplinarne i postawiłem zarzut przewinienia dyscyplinarnego pani sędzi Sądu Najwyższego Małgorzacie Manowskiej - mówi "GW" rzecznik.
"Zarzut dotyczy tego, że od 30 września 2021 r. do 14 lipca 2022 r. pierwsza prezes SN, kierując posiedzeniami Kolegium SN, po odbyciu posiedzeń w formie stacjonarnej lub z zastosowaniem środków elektronicznych i stwierdzeniu braku kworum do podejmowania uchwał (z powodu nieobecności sędziów SN), przekraczając uprawnienia, zarządzała pisemne głosowania w trybie obiegowym, nie respektując stwierdzonej niezdolności Kolegium do podejmowania uchwał" - tłumaczy Tomczyk.
"Mogło dojść do przekroczenia uprawnień (art. 231 par. 1 kk) i poświadczenia nieprawdy co do okoliczności mających znaczenie prawne (art. 271 par. 1 kk). W pierwszym przypadku grozi za to do trzech lat pozbawienia wolności, a w drugim od trzech miesięcy do pięciu lat" - wskazuje potencjalne konsekwencje dla prof. Manowskiej "Gazeta Wyborcza".
Źródło: Gazeta Wyborcza