Czarna seria rosyjskich dyplomatów. Śmierć ambasadora
Mirgajas Szyrinski, ambasador Rosji w Sudanie, został znaleziony martwy w basenie w swojej posiadłości w Chartumie. To już kolejna śmierć rosyjskiego dyplomaty.
Według sudańskich władz, 56-letni szef rosyjskiej misji dyplomatycznej w Chartumie zmarł śmiercią naturalną; miał w przeszłości kłopoty z krążeniem. Rosyjskie media państwowe podały, że prawdopodobnie dostał ataku serca podczas pływania.
Śmierć Szyrinskiego wpisuje się jednak w serię zgonów rosyjskich dyplomatów podczas pełnienia służby. Od listopada ubiegłego roku życie straciło ośmiu innych oficjeli. 8 listopada, w dzień amerykańskich wyborów prezydenckich, śmierć poniósł Siergiej Kriwow, odpowiedzialny za bezpieczeństwo rosyjskiego konsulatu w Nowym Jorku. Początkowe doniesienia mówiły o tym, że został znaleziony martwy na podłodze konsulatu z tępym urazem głowy. Jako przyczynę śmierci początkowo podawano upadek z dachu nowojorskiego budynku, potem jednak komunikaty rosyjskiego konsulatu mówiły o naturalnych przyczynach zgodnu 63-letniego dyplomaty. Kriwow miał dostęp do tajnych szyfrogramów, a do jego oficjalnych obowiązków należało m.in. zapobieganie sabotażowi i wrogiej infiltracji.
Czarna seria rosyjskich dyplomatów
Potem, 19 grudnia, zginęło dwóch innych dyplomatów: w Ankarze z rąk zamachowca zginął ambasador Andriej Karłow, a w Moskwie zabity w swoim mieszkaniu został także Piotr Polszykow, naczelnik departamentu Ameryki Południowej w rosyjskim MSZ, którego zamordować miała własna żona. Tydzień później zmarł Roman Skrylnikow, konsul Rosji w Kazachstanie a następnie Oleg Jerowinkin, były generał KGB i FSB podejrzany o bycie źródłem Christophera Steele'a, autora niesławnego raportu o związkach Donalda Trumpa z Rosjątu wstaw treść. Na początku stycznia zmarł z kolei 55-letni Andriej Malanin, konsul w Grecji; 25 stycznia Aleksander Kadakin, 68-letni ambasador w Indiach. 20 lutego zmarł natomiast ambasador Rosji w ONZ Witalij Czurkin.
Poza sprawą Kriwowa, Polszykowa i Karłowa, nie wiadomo nic o okolicznościach, które mogłyby wskazywać na inne niż naturalne przyczyny śmierci. Nie wiadomo też o żadnych związkach zmarłych dyplomatów. Jednak seria zgonów wzbudza spekulacje, szczególnie w połączeniu z innymi tajemniczymi przypadkami śmierci prominentnych Rosjan. Wątpliwości wciąż wzbudza m.in. śmierć w Waszyngtonie Michaiła Lesina, byłego doradcy Putina i magnata medialnego, jednego z twórców kanału Russia Today. Niewyjaśnione pozostaje też, z jakich powodów zastrzelony został na ulicy w Kijowie Denis
Woronienkow, były deputowany Dumy, który zbiegł na Ukrainę i miał być świadkiem w procesie byłego prezydenta Wiktora Janukowycza.
Ale eksperci są ostrożni w wyciąganiu pochopnych wniosków z tej serii incydentów.
- To faktycznie ciekawe, ale raczej do dalszej obserwacji trendu - ocenił w rozmowie z WP Robert Cheda, były oficer Agencji Wywiadu specjalizujący się w sprawach Rosji. - Powinniśmy pamiętać, że rosyjski MSZ to fabryka. W naszym pracuje ok. tysiąca etatowców, w Rosji kilka razy więcej - dodał.