Denis Woronienkow zabity w Kijowie
Były deputowany rosyjskich komunistów, który zbiegł na Ukrainę i stał się krytykiem Kremla został zamordowany w centrum Kijowa - podają ukraińskie i rosyjskie media. Według ukraińskiej policji było to najprawdopodobniej zabójstwo na zlecenie, mające związek z zeznaniami Rosjanina dla ukraińskich śledczych.
23.03.2017 | aktual.: 23.03.2017 13:39
Do zdarzenia doszło w biały dzień pod hotelem Premier Palace u zbiegu ulicy Puszkina i bulwaru Szewczenki w samym centrum miasta. Oprócz rosyjskiego polityka postrzelony został jego ochroniarz, który jednak zdołał odpowiedzieć ogniem i ranić zabójcę. Obaj są teraz w szpitalu. Woronienkow, były były wojskowy w stopniu pułkownika, szedł na spotkanie z innym byłym rosyjskim posłem przebywającym na wygnaniu, Ilją Ponomariowem, który jako jedyny w głosowaniu sprzeciwił się aneksji Krymu.
Woronienkow wyemigrował z Rosji na Ukrainę w październiku ubiegłego roku, uciekając przed oskarżeniami o machlojki finansowe. Razem z nim uciekła jego żona i koleżanka z ławy poselskiej, Maria Masakowa, była śpiewaczka operowa. Przyjął tam ukraińskie obywatelstwo. Mimo że wcześniej głosował za aneksją Krymu (choć on sam twierdzi, że zrobił to za niego ktoś inny) a na swoim koncie na Twitterze wychwalał "Noworosję", były deputowany KPFR po przeprowadzce całkowicie zmienił poglądy, stając się zażartym krytykiem Kremla. Porównywał Rosję do nazistowskich Niemiec i opisywał rzeczywistość tam panującą jako "orwellowską". Twierdził też, że pomógł ukraińskim śledczym w zebraniu dowodów przeciwko byłemu prezydentowi Wiktorowi Janukowyczowi. Ukraiński prokurator generalny Jurij Łucenko stwierdził, że zbrodnia wyglądała na "pokazową egzekucję świadka".
Według Ponomariowa, który sam ścigany jest przez rosyjskie służby, motyw zabójstwa był polityczny. "Woronienkow nie był oszustem, lecz śledczym śmiertelnie niebezpiecznym dla rosyjskich siłowików (ludzi służb - przyp. OG) " - napisał na Facebooku polityk.
Ukraiński prezydent Petro Poroszenko nazwał zbrodnię "aktem rosyjskiego terrroryzmu". Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow odrzucił te zarzuty, mówiąc że morderstwo świadczy o tym, że Ukraina nie jest w stanie zagwarantować swoim obywatelom bezpieczeństwa.