Cypr. Płoną lasy u podnóża Troodos. "Najgorszy pożar w historii"
Cypryjscy strażacy walczą z gigantycznym pożarem lasu, który wybuchł w sobotę po południu. Pomagają im samoloty gaśnicze z Włoch, Grecji i Izraela. Według dyrektora cypryjskiego Departamentu Lasów Państwowych, to "najgorszy pożar lasu w historii Cypru". Zginęły 4 osoby.
04.07.2021 09:11
Ogień pojawił się w sobotę wczesnym popołudniem na północ od Limassol i Larnaki, u podnóża górskiego pasma Troodos. Pożar, podsycany silnymi wiatrami, dotknął co najmniej 10 społeczności u podnóża gór. Kilka z nich zostało ewakuowanych. Dziesiątki nieruchomości zostało uszkodzonych, spłonęły duże obszary lasu sosnowego i drzew oliwnych.
W niedzielę rano strażacy odnaleźli ciała czterech egipskich robotników, którzy pracowali na farmie u jednego z rolników.
Cypr. Na pomoc ruszyły Włochy, Grecja i Izrael
- To najgorszy pożar lasu w historii Cypru - ocenił w sobotę dyrektor cypryjskiego Departamentu Lasów Państwowych Charalambos Alexandru w wywiadzie dla Omega TV. - Od samego początku było wiadomo, że sami sobie z nim nie poradzimy - dodał.
Rząd cypryjski natychmiast poprosił o pomoc Unię Europejskiej i Izrael. Komisarz UE do spraw zarządzania kryzysowego Janez Lenarcic napisał na Twitterze, że na Cypr zostały skierowane samoloty przeciwpożarowe z Grecji i Włoch. Uruchomiono także unijnego satelitę Copernicus, aby można było dokonać oceny szkód.
Walczącym z ogniem na ziemi strażakom pomagały samoloty cypryjskie, greckie i izraelskie. Musiały one jednak przerwać loty nocą.
Rzecznik cypryjskiej straży pożarnej Andreas Kettis poinformował wieczorem media, że priorytetem strażaków w nocy z sobotę na niedzielę będzie stworzenie zapory ogniowej, aby ocalić od spłonięcia historyczny sosnowy las Machairas, położony między stolicą Cypru Nikozją a Larnaką.
Cypr. "Nigdy czegoś takiego nie widziałam"
- Strażacy będą walczyć przez całą noc. Nie mają innego wyboru. Do walki z żywiołem stawili się wszyscy. Dzisiejszej nocy ani jeden cypryjski strażak nie spędzi w łóżku - mówił Kettis.
W niedzielę rano Kettis poinformował, że udało się powstrzymać w nocy rozprzestrzenianie się pożaru. Tam, gdzie płomienie podchodziły w pobliże domów, skierowano dodatkowe siły strażaków.
Do akcji gaśniczej wróciły też samoloty. W walce z ogniem pomaga łącznie 11 maszyn, w tym jedna z Grecji. Wkrótce przylecieć mają także dwa samoloty z Izraela i dwa z Włoch.
Pożar spowodował przerwy w dostawie prądu w regionie, utrudniając gaszenie pożaru - nie działały pompy wodne.
Mieszkanka wioski Ora Andrea Anastasiou, która była zmuszona ewakuować się z całą rodziną, tak opisała sobotnie wydarzenia na Facebooku: "To był wstrząsający dzień. Wczesnym popołudniem wybuchł pożar lasu, który wymknął się spod kontroli. Na początku szalał w sąsiedniej wiosce i nasze niebo przybrało apokaliptyczne barwy czerwieni, żółci i pomarańczy. Nigdy czegoś takiego nie widziałam. (…)".
"Godzinę później wiatr skierował się w naszą stronę. Patrzyłam, jak ludzie, z którymi dorastałam, patrzą zaszokowani w niebo, niektórzy płaczą, inni są kompletnie bezradni. Kazano nam się ewakuować. Zapakowaliśmy płaczącą babcię i zdezorientowanego, chorego na Alzheimera dziadka do samochodu, żeby uciec. Nadal jestem w szoku. Nie jestem na 100 procent pewna, co się dzieje w naszej pięknej wiosce, ale jesteśmy bezpieczni".
Przyczyny pożaru nie są znane. W mijającym tygodniu Cypr doświadczył fali upałów, z temperaturami przekraczającymi 40 stopni Celsjusza. Późnym wieczorem w sobotę cypryjska policja poinformowała o aresztowaniu 67-letniego mężczyzny, którego widziano w okolicy, gdzie rozpoczął się pożar ścierniska.