Cymański o urodzinach Mazurka: taka impreza to błogosławieństwo
Nie milkną echa imprezy urodzinowej zorganizowanej przez dziennikarza Roberta Mazurka. Muszą się z niej tłumaczyć politycy wszystkich opcji. Poseł PiS Tadeusz Cymański nie ma żadnych wyrzutów sumienia z powodu udziału w tej imprezie. - Dla mnie było to zaszczytem - stwierdził.
W ubiegły piątek znany dziennikarz Robert Mazurek zorganizował imprezę z okazji 50. urodzin. Wśród licznie zaproszonych gości znaleźli się politycy ze wszystkich ugrupowań politycznych, których przedstawiciele zasiadają w Sejmie. Gdy posłowie bawili się na imprezie, prezes NIK Marian Banaś niemal na pustej sali w Sejmie wygłaszał raport z działalności Najwyżej Izby Kontroli za poprzedni rok.
Zdjęcia z tej imprezy opublikował dziennik "Fakt". Widać na nich m.in. Borysa Budkę, Michała Dworczyka, Jadwigę Emiliewicz, Tadeusza Cymańskiego, Piotra Glińskiego, czy też Łukasza Szumowskiego.
- To nie jest taki sobie dziennikarz. Wie pan, on ma na słuchalności dwa miliony. Dla mnie było niezwykle wielkim zaszczytem, że zostałem zaproszony do Roberta Mazurka. To jest dziennikarz, który tworzy opinię publiczną, to jest firma, proszę pana tłumaczył swój udział w imprezie urodzinowej Roberta Mazurka w programie "Idź pod prąd" Tadeusz Cymański.
Cymański o imprezie u Mazurka: to nie była prymitywna feta, ale prestiżowe spotkanie
- To jest okazja, proszę pana, żeby porozmawiać, między przeciwnikami, wrogami - przekonywał Cymański. - Polska jest podzielona, to jest naszym dramatem. Taka impreza to jest proszę pana błogosławieństwo, że się spotykają. Opinia publiczna dowiadując się o tym myśli, że oni tam udają w tej telewizji, w Sejmie, oni tak naprawdę wódeczkę piją i się głaszczą po główkach. Nie, ja przeprowadziłem kilka fantastycznych rozmów i proszę pana, zyskałem na tym - przekonywał polityk Solidarnej Polski.
- Kto wie, czy to nie jedyna możliwość, że współpracownicy, którzy nie rozmawiają z sobą, nie mogą nawet na siebie patrzeć, otworzyli buźki i porozmawiali. Wie pan, czego nam trzeba? Pokoju, współpracy, dialogu. A tam ludzie nie rozmawiali o czymś, nie powiem, o jakiejś Marynie, ale również o problemach, o których rozmawiamy w Sejmie – zapewniał poseł PiS.
Cymański przypominał, że "największa polityka się toczy w zaciszu gabinetów. Na kolacjach, na spotkaniach, a nie w świetle kamer i przy mikrofonie".
Był na imprezie u Mazurka. Tak się tłumaczy
- Trzeba więcej rozmawiać z ludźmi mądrzejszymi od siebie. I zagadnąłem kilku ludzi na temat ich wystąpień, ich wywiadów. Pana profesora Krasnodębskiego, pana profesora Legutko z mojego środowiska. Rozmawiałem na temat Lewicy, bo tam było wielu z Lewicy. Nawet z takim panem Budką rozmawiałem. To nie była prymitywna feta, to bardzo pożyteczne, prestiżowe spotkanie - wyznał Tadeusz Cymański.