Mazurek o politykach na swojej imprezie: mieli napluć sobie do kieliszka?
"To było oburzające, jak on może tak postępować? Nie znajduję słów na to, żeby to opisać. Co za kmiot" - stwierdził Robert Mazurek o... Robercie Mazurku. Tak odniósł się do zarzutów, że jest hipokrytą, zapraszającym na swoje urodziny polityków, których na co dzień "grilluje" w swoich audycjach.
Robert Mazurek o zaproszenie polityków na swoje 50. urodziny był pytany w programie "Mazurek&Stanowski" na Kanale Sportowym. Przyznał, że nie spodziewał się, że zdjęcia z tej imprezy ukażą się w gazecie. Żartował, że jest teraz prawie tak znany, jak Beata Kozidrak, bo wylądował na pierwszej stronie dziennika "Fakt".
Dziennikarz był pytany przez Krzysztofa Stanowskiego, czy to się godzi, żeby zapraszał na swoje urodziny polityków. - Wyobraź sobie, że znam Szymona Hołownię, nie żebyśmy się jakoś przyjaźnili, ale znamy się. I nagle ten Hołownia postanawia zostać prezydentem i przypuśćmy, że mu się to udało. Mam teraz udawać, że nie znam tego człowieka? - pytał Mazurek.
Mazurek: politycy to dla mnie koledzy z pracy
- A teraz serio, zrobiłem imprezę za własne pieniądze, na wszystko mam rachunki - stwierdził dziennikarz. - Spośród bardzo wielu gości zaprosiłem kilkunastu polityków. Stanowili 10 proc. wszystkich gości, ale "Fakt" pokazał tylko ich. Czy to jest afera z politykami? Czy jestem ze wszystkimi politykami na "ty"? Oczywiście, że nie jestem. Ale z niektórymi jestem, bo Warszawa to małe miasto. Zdążysz kogoś poznać, zanim zostanie politykiem, np. Pawła Kukiza poznałem wcześniej. Z nim wszyscy są na "ty". Mogę do niego oczywiście mówić per "panie pułkowniku", ale to jakiś absurd - tłumaczył.
- Poza tym politycy to dla mnie koledzy z pracy, nie dlatego, że tak się z nimi kumpluję i przyjaźnię, bo widujemy się relatywnie rzadko. Ale tak stary, że aż półwieczny, byłem po raz pierwszy, więc postanowiłem to jakoś uczcić - wyjaśniał dziennikarz. - I już, i koniec - dodał.
Mazurek stwierdził, że na jego imprezie byli politycy ze wszystkich klubów parlamentarnych. - Nie będę teraz zdradzał liści gości, ale byli również politycy Lewicy i Konfederacji - stwierdził.
Mazurek: niech elektorat przyłoży sobie zimny okład
Dziennikarz odniósł się też do innego wątku "afery Mazurka" - do tego, że politycy różnych opcji normalnie rozmawiali ze sobą na jego urodzinach. - To skandal, tym się powinno zająć CBA, CBŚ oraz Episkopat - kpił.
Stanowski zwrócił uwagę, że takie zachowanie polityków może być dla wielu osób niezrozumiałe, bo na co dzień ci sami politycy zajadle atakują się nawzajem.
Afera z imprezą u Mazurka. Poseł PO odpowiada Zandbergowi
- Ludzie w małżeństwie też potrafią być dla siebie niemili, ale generalnie nie oznacza to od razu rozwodu. Politycy to ludzie, których połączyło miejsce pracy, w tym wypadku Sejm. Oni serio mają różne poglądy, nie zawsze, ale bardzo często i czasem żywiołowo je przedstawiają. A później się opanują, przychodzi czas uspokojenia, idą na imprezę i okazuje się, że obok jest gość z innej partii. To, co mają zrobić? Demonstracyjnie napluć mu do kieliszka? - mówił dziennikarz.
- Dzisiaj elektorat tego oczekuje - stwierdził Krzysztof Stanowski.
- To niech elektorat przyłoży sobie zimny okład - stwierdził Robert Mazurek.
Źródło: Kanał Sportowy