Ćwiczenia dywizjonu przeciwlotniczego z 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej
Kanonada w Lubuskiem. Widać dym i ogień - zdjęcia
Huk, dym, ogień i zniszczone cele - to efekt działań żołnierzy, którzy przez dwa dni wykonywali zadania ogniowe.
Huk, dym, ogień i zniszczone cele - to efekt działań żołnierzy dywizjonu przeciwlotniczego z 17. Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej, którzy przez dwa dni wykonywali zadania ogniowe. Osiem armat przeciwlotniczych Hibneryt wspieranych przez rakiety GROM, otworzyło ogień na pasie taktycznym w Trzemesznie Lubuskim - informują w komunikacie Wojska Lądowe.
Pierwszego dnia baterie przeciwlotnicze zmagały się z celem, którym był rękaw ciągnięty przez model samolotu. Cel przemieszczał się najpierw lotem defilującym, czyli wzdłuż ugrupowania. Następnie stopień trudności wzrósł: rękaw przelatywał lotem szturmowym, czyli wprost na przygotowanych do walki przeciwlotników. Mimo, że na niebie cel był ledwo widoczny, przeciwlotnicze działka okazały się skuteczne.
Drugiego dnia na rubież ogniową wyszły jednocześnie dwie baterie, wsparte przez żołnierzy z przeciwlotniczymi zestawami rakietowymi GROM. Dywizjon przeciwlotniczy wykonywał strzelanie do zbliżających się śmigłowców. Ogień rozpoczęli strzelcy GROM-ów, a w miarę zbliżania się celów, do akcji włączyły się armaty ZU-23-2.
- Nowy program strzelań pozwala nam na to, że w jednym momencie na rubieży ogniowej mamy tak dużą ilość środków ogniowych. Zgodnie ze starymi zapisami, nie było to możliwe. Dzięki zmianom, mamy większą swobodę w trenowaniu manewru ogniem, a także w realizowaniu coraz to trudniejszych scenariuszy ćwiczeń - wyjaśnił podpułkownik Dariusz Gajek, Szef Obrony Przeciwlotniczej 17 WBZ, a zarazem kierownik strzelania.