Credo Leona. "Nie ulegać pokusie bycia samotnym wodzem!" [OPINIA]
Fundamenty, na jakich zostanie wzniesiony ten pontyfikat, są już znane. Leon XIV wygłosił dwa kluczowe przemówienia. Pierwsze z nich - skierowane do ambasadorów akredytowanych przy Stolicy Apostolskiej dotyczyło geopolityki, a drugie to homilia podczas mszy inaugurującej pontyfikat Kościoła. I z obu możemy dość precyzyjnie wyczytać program tego pontyfikatu - pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Zacząć wypada - choć czasowo to słowa późniejsze - od homilii na mszy inaugurującej pontyfikat Leona XIV. Te homilia, warto o tym pamiętać, zawsze zapadają w pamięć, a słowa w ich trakcie wypowiedziane, stają się swoistym mottem pontyfikatu. Tak było, gdy Jan Paweł II mówił o otwarciu drzwi Chrystusowi, gdy Benedykt XVI prosił, by modlić się za niego, aby "nie uciekał z obawy przed wilkami", i gdy Franciszek mówił, że jego zadaniem jako papieża jest "opieka nad całym stworzeniem, opieka nad każdą osobą, zwłaszcza najuboższą".
I jeśli szukać podobnych słów w homilii Leona XIV, to jak się zdaje będą to słowa o modelu sprawowania posługi papieża. - Piotr ma paść owczarnię, nie ulegając nigdy pokusie, by stać się samotnym wodzem lub przywódcą wynoszącym się ponad innych, który czyni się panem powierzonych sobie osób. Wręcz przeciwnie - od niego wymaga się, aby służył wierze braci, idąc razem z nimi - mówił papież.
To mocne przypomnienie, jaka jest rola papieża. Nie pan, nie wódz, nie przywódca, ale brat idący razem. Trudno o mocniejszy sygnał na początek tego pontyfikatu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Watykaniści zaskoczeni wyborem kard. Prevosta? "Spełniły się analizy"
Pontyfikat pokorny
A nie jest to przecież sygnał jedyny. Już w pierwszym wystąpieniu tuż po wyborze, Leon XIV mówił, jak rozumie swoją posługę. - Jestem synem św. Augustyna, augustianinem, który powiedział: z wami jestem chrześcijaninem, a dla was biskupem. W tym sensie wszyscy możemy iść razem do tej ojczyzny, którą Bóg nam przygotował - wskazywał. To jest zaś niezmiernie mocny sygnał, że chce on nie tyle być w centrum wiary, nie tyle chce wymuszać posłuszeństwo, ile pokornie towarzyszyć Kościołowi, stać na straży jego jedności, i być strażnikiem nauczania budowania miłości i jedności.
Deklaracja Leona XIV jest o tyle ważna, że papieże postrzegani są niekiedy jako władcy nad wiarą, a nie jej słudzy. Tak - co na samym początku pontyfikatu przypomniał Leon XIV - nie jest, a rolą papież jest nie tyle wymuszać posłuszeństwo, ile towarzyszyć Ludowi Bożemu, iść i pilnować jedności, wsłuchiwać się w głos innych, i naprawdę nieczęsto - gdy jest to naprawdę konieczne - zabierać głos w sprawach dzielących. Medialny model posługi poprzedników Leona XIV odzwyczaił nas nieco od takiego myślenia, ale ono pozostaje kluczowe dla myślenia o roli biskupa Rzymu.
Mocno wybrzmiało także w tej homilii przypomnienie, jaki jest cel misji Kościoła. W niej nie chodzi o pozyskiwanie nowych ludzi, o manipulację lub przymus, ale o głoszenie i postępowanie z miłością. - Nigdy nie chodzi o zdobywanie innych poprzez dominację, religijną propagandę czy za pomocą narzędzi władzy, lecz chodzi zawsze i wyłącznie o to, by miłować tak, jak czynił to Jezus - mówił Leon XIV.
Miłość jest zresztą jednym z kluczy do tego pontyfikatu.
Zaczyn pokoju i solidarności z ubogimi
Chrześcijanie - i tu przechodzimy już do społecznych elementów nauczania nowego papieża - przez własne życie, ale i nauczenie mają się stać zaczynem pokoju i jedności świata. - W naszych czasach, wciąż widzimy zbyt wiele niezgody, zbyt wiele ran zadanych przez nienawiść, przemoc, uprzedzenia, lęk przed innym, przez paradygmat ekonomiczny, który wyzyskuje zasoby Ziemi i marginalizuje najuboższych. A my chcemy być, w tym cieście, małym zaczynem jedności, komunii, braterstwa - mówił Leon XIV przypominając obowiązkach katolików związanych ze zmianami klimatycznymi i niszczeniem przyrody (to mocne nawiązanie do myśli papieża Franciszka i Benedykta XVI), jak i wspominając o obowiązkach wobec najuboższych.
Te dwa elementy (z naciskiem na prawo ubogich i sprawiedliwość w stosunkach między narodami) wybrzmiał także w przemówieniu Leona XIV wygłoszonym do dyplomatów akredytowanych przy Stolicy Apostolskiej. - W momencie zmiany epoki, w którym żyjemy, Stolica Apostolska nie może uchylać się od zabierania głosu wobec licznych nierówności i niesprawiedliwości, które prowadzą między innymi do niegodnych warunków pracy oraz do coraz bardziej podzielonych i skonfliktowanych społeczeństw. Należy ponadto podejmować wysiłki, by zaradzić globalnym nierównościom, w których bogactwo i nędza wyznaczają głębokie podziały pomiędzy kontynentami, państwami, a także wewnątrz poszczególnych społeczeństw - mówił Leon XIV. To mocne przypomnienie fundamentalnych, a sprzecznych z neoliberalnym myśleniem, założeń nauki społecznej Kościoła. W tej sprawie - jeśli pozostać na poziomie politologicznych ocen - Leon XIV (tak jak Franciszek i Benedykt XVI, a także - przy pewnej interpretacji, mnie bliższej - Jan Paweł II) pozostają bliżsi lewicowym niż liberalnym emocjom. I w tej sprawie nic się nie zmieni.
Pokój sprawiedliwy
Sprawiedliwość pozostaje także kluczowym terminem, gdy Leon XIV mówi o pokoju. Pokój pozostaje kluczowy w pierwszych jego wystąpieniach, a papież chętnie do niego wracał i w słowach skierowanych do dziennikarzy i do dyplomatów i w homilii inaugurującej pontyfikat. Pokój w ujęciu papieskim ma być pokojem sprawiedliwym, opartym na prawdzie i godności, a nie na zwyczajnym zaprzestaniu wojny.
Istotne jest również to, że Leon XIV mocno podkreśla, że źródłem autentycznych rozmów pokojowych nie ma być nowy koncert mocarstw, którego wyraźnie chcieliby Władimir Putin i Donald Trump, ale dyplomacja i zasady prawa międzynarodowego.
- Trzeba dać nowy oddech dyplomacji multilateralnej oraz tym instytucjom międzynarodowym, które zostały powołane i zaprojektowane przede wszystkim po to, by zapobiegać sporom, jakie mogą się pojawiać w ramach wspólnoty międzynarodowej - wskazywał papież w przemówieniu do dyplomatów. A zwracając się do dziennikarzy uzupełniał ten obraz o zasady komunikacji, które mają zbliżać nas do trwałego pokoju.
- Rozbrójmy komunikację z wszelkich uprzedzeń i urazów, fanatyzmu i nienawiści; oczyśćmy ją z agresji. Nie potrzeba głośnej, brutalnej komunikacji, lecz raczej komunikacji, która potrafi słuchać, zbierać głos słabych, którzy nie mają głosu. Rozbrójmy słowa, a przyczynimy się do rozbrojenia ziemi. Rozbrojona i rozbrajająca komunikacja pozwoli nam podzielić się innym spojrzeniem na świat i działać w sposób zgodny z naszą ludzką godnością - wskazywał.
Droga dialogu
I wreszcie słuchając kolejnych wystąpień papieskich - w tym dzisiejszej homilii inauguracyjnej - nie można nie zwrócić uwagi na to, jak bardzo otwarty na dialog, zarówno ekumeniczny jak i międzyreligijny czy z osobami niewierzącymi jest Leon XIV. Kościół chce oczywiście ze swojej strony głosić Chrystusa, który ma być odpowiedzią na wszystkie wyzwania świata, ale to głoszenie nie ma być narzucaniem innym stanowiska.
- Z pokorą i radością chcemy powiedzieć światu: spójrzcie na Chrystusa! Zbliżcie się do Niego! Przyjmijcie Jego Słowo, które oświeca i pociesza! Posłuchajcie Jego propozycji miłości, aby stać się Jego jedyną rodziną: w jedynym Chrystusie jesteśmy jedno. I to jest droga, którą mamy iść razem, w naszym gronie, ale także z siostrzanymi Kościołami chrześcijańskimi, z tymi, którzy podążają innymi drogami religijnymi, z tymi, którzy noszą w sobie niepokój poszukiwania Boga, ze wszystkimi kobietami i mężczyznami dobrej woli, aby budować nowy świat, w którym królować będzie pokój - wskazywał Leon XIV w homilii inaugurującej pontyfikat.
Ważne jest jednak, by pamiętać, że owo głoszenie nie ma się dokonywać w poczuciu wyższości, w przekonaniu o własnej pełni, ale w pokorze. - Oto jest duch misyjny, który powinien nas ożywiać - bez zamykania się we własnym, wąskim kręgu i bez poczucia wyższości nad światem. Jesteśmy wezwani, aby nieść wszystkim miłość Boga, aby mogła się urzeczywistniać ta jedność, która nie zaciera różnic, lecz docenia wartość osobistej historii każdego człowieka, oraz społecznej i religijnej kultury każdego narodu - mówił papież.
I być może kluczowe jest tu wskazanie, że chrześcijanie nie mają zamykać się we własnym kręgu i nie powinni mieć poczucia wyższości. Oba te wskazania są kluczowe dla poprawnego rozumienia misji chrześcijańskiej. Misji, która jest współpracą, rozmową, dialogiem, a nie dominacją, pewnością siebie i narzucaniem. Piękne słowa na początek pontyfikatu.
Dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski
Tomasz P. Terlikowski, doktor filozofii, publicysta RMF FM, felietonista "Plusa Minusa", autor podcastu "Wciąż tak myślę". Autor kilkudziesięciu książek, w tym "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", "To ja Judasz. Biografia Apostoła", "Arcybiskup. Kim jest Marek Jędraszewski".