Leon XIV. Wybór imienia mówi wiele [OPINIA]
Zaskoczenie? Z pewnością, bo tylko nieliczni spodziewali się, że nowym papieżem zostanie - i to tak szybko - kardynał Robert Prevost. Jeszcze mniej prawdopodobne wydawało się, że wybierze on imię Leon. Ale i ten wybór, i to imię pozwalają powiedzieć, że to zaskoczenie naprawdę pozytywne - pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Tego wyboru - a czytelnicy mają tego świadomość - się nie spodziewałem. Obawiałem się, że nowym papieżem może być kardynał Pietro Parolin, bo to właśnie na niego wskazywali włoscy watykaniści, i dlatego, gdy usłyszałem to nazwisko, to naprawdę się ucieszyłem. Dlaczego?
Bo po pierwsze to Amerykanin, po drugie wieloletni misjonarz, po trzecie zakonnik, a po czwarte człowiek znany z otwartości. Pozytywnym zaskoczeniem był także wybór imienia. Zaskoczeniem, bo okazało się, że nowy papież nie chce być tylko kontynuatorem innych, ale chce odwołać się do wielkiej katolickiej tradycji, wielkich papieży, pochodzących z różnych czasów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pierwsze słowa Leona XIV. Wyjście i przemówienie nowego papieża
I może ten krótki tekst o nowym papieżu warto zacząć właśnie od imienia. Ostatni papież noszący te imię to Leon XIII, człowiek, który - można tak powiedzieć - stworzył katolicką naukę społeczną, odpowiedział na wielkie wyzwanie nie tylko komunizmu, ale i bezbożnego kapitalizmu, z nieludzką twarzą.
To jego myślenie legło u podstaw współczesnej chadecji, która zbudowała (nie ma co ukrywać, że czasem w sporze, a czasem (to już czasy późniejsze niż te Leona XIII) we współpracy z lewicą bardziej ludzki świat. Jeśli Leon XIV wybiera to imię, to z pewnością ma świadomość, że potrzebna jest odpowiedź na nierówności, zło i dramat, który dręczy współczesny świat.
Bez ryzyka większego błędu można też powiedzieć, że - jako misjonarz, człowiek, który przez lata pracował w Peru, Prevost pozostanie wierny linii Franciszka i jego poprzedników w sprawach migracji, a może… będzie próbował stworzyć wielką odpowiedź na populistyczny, antymigrancki ruch alt-prawicy. To z pewnością nie będzie więc papież Trumpa, a w Białym Domu raczej nie strzelają obecnie korki od szampana.
Wielka myśl katolicka na nowo?
Ale jego imię odwołuje się do czegoś jeszcze. Leon Wielki i Leon XIII to byli ludzie, którzy przypominali, że Kościół potrzebuje teologii i filozofii, że to one - jeśli są dobre - pozwalają mu zrozumieć świat. Leon XIII wzywał do odrodzenia studiów tomistycznych, może więc Leon XIV wezwie - jako augustianin - do wielkich studiów augustyńskich, do ich odrodzenia? A może zacznie wskazywać konieczność szukania innego zakorzenienia wielkiej myśli katolickiej, jej wyrażania w nowych formach.
Leon Wielki był zaś wielkim obrońcą fundamentów wiary, można więc liczyć, że i Leon XIV skupi się na obronie fundamentów. Tyle że te fundamenty, co warto nieustannie przypominać, to nie są tylko kwestie moralne, ale przede wszystkim te związane z chrystologią. Leon Wielki bronił prawdy o naturze Chrystusa, a nowy papież zaczął właśnie od przypomnienia serca nauki Kościoła, prawdy o zmartwychwstaniu. I to również daje ogromne nadzieje. Tak jak nadzieje daje fakt, że przypomniał o konieczności budowania mostów.
Papież z mocarstwa
Istotne jest również to, że jest to Amerykanin. Dlaczego? Bo amerykański Kościół od dawna zawraca uwagę na potrzebę większej transparentności struktur katolickich, w tym watykańskich, wzywa do oczyszczenia finansów, ale także opiera się na świeckich. Jeśli kardynałowie wybrali Leona XIV, to widzą konieczność zmian, reformy instytucjonalnej, którą wymusza współczesny świat.
Czas kolejnych reform
Możemy więc spodziewać się kolejnych zmian instytucjonalnych, kolejnych reform w Kurii. Ale to nie wszystko, bo Kościół amerykański odrobił też już zarówno lekcję walki z pedofilią, jak i brania odpowiedzialności przez świeckich. I jeśli choć część z tych kwestii zostanie zaaplikowana w Watykanie, to z pewnością dobrze na tym wszyscy wyjdą.
Ale jest jeszcze jeden ciekawy element. Prevost był zakonnikiem, generałem swojego zakonu, a to oznacza, że po pierwsze ma kompetencje w zarządzaniu, po drugie należy do pięknej starej tradycji zakonnej (augustianinem był choćby Marcin Luter, ale przecież nie tylko on), a po trzecie, że ma doświadczenie Kościoła ubogiego, bo przecież należał do zakonu tradycji żebraczej. To daje ogromne nadzieje na kontynuację nurtu Kościoła ubogiego i uświadamia, że kardynałowie uznali, że Kościół potrzebuje dalszego ciągu reformy przez zakonników.
Jednym słowem - to dobry wybór i budzi, to już widać na ulicach Rzymu, ogromne nadzieje.
Dla Wirtualnej Polski Tomasz P. Terlikowski
Tomasz P. Terlikowski, doktor filozofii, publicysta RMF FM, felietonista "Plusa Minusa", autor podcastu "Wciąż tak myślę". Autor kilkudziesięciu książek, w tym "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", "To ja Judasz. Biografia Apostoła", "Arcybiskup. Kim jest Marek Jędraszewski".