"Coś się stało w tupolewie przed uderzeniem o ziemię"
O godzinie 10:41:05 rządowy tupolew znajdował się 15 metrów nad poziomem lotniska. Niecałe pół sekundy później i 142 metry dalej się rozbił. To są ustalenia Rosjan - powiedział Antoni Macierewicz w rozmowie z serwisem Fronda. Dodał, że jeśli te dane są prawdziwe, to oznacza to, że do katastrofy tupolewa doszło w powietrzu, bo - jak wynika z danych przytaczanych przez szefa sejmowego zespołu ds. zbadania katastrofy w Smoleńsku - właśnie o tej porze przestał działać komputer pokładowy samolotu.
27.04.2011 | aktual.: 28.04.2011 02:21
- Na wysokości 15 metrów doszło do zatrzymania komputera tupolewa - twierdzi Macierewicz. - To ustalenia rosyjskich ekspertów badających komputer, na których możemy w tej sprawie polegać. Istnieje bowiem daleko idące domniemanie, choć nie pewność, że są one prawdziwe i nie podlegały politycznej obróbce - mówił.
- Te dane możemy uznać za twarde. One mówią, gdzie kiedy i na jakiej wysokości zatrzymał się komputer na skutek braku dopływu energii elektrycznej. To właśnie miało miejsce o godzinie 10:41:05 mniej więcej 20 metrów od szosy w Smoleńsku, na wysokości 15 metrów nad poziomem pasa. Jeśli rzeczywiście tak jest, oznacza to, że katastrofa miała miejsce w powietrzu - mówił Antoni Macierewicz.
Antoni Macierewicz odmówił komentowania hipotezy, że samolot mógł zostać rozerwany w powietrzu. - Prowadzimy analizy, sprawdzamy co się mogło stać. Jednak analizy te będą tylko hipotezami, poszlakami, przesłankami do wyciągania wniosków. Nie dysponujemy bowiem dostępem do wraku - mówił. - Wyrabiamy sobie opinię tylko w oparciu o zdjęcia. To będzie tylko pośrednie wnioskowanie. Dopóki nie otrzymamy dostępu do wraku, dopóty będziemy zmuszeni do mówienia o hipotezach i poszlakach.