PolskaCo zrobił sąd? Przedziwna historia procesów Grażyny R.

Co zrobił sąd? Przedziwna historia procesów Grażyny R.

Podejrzana o wywołanie tragicznego pożaru w Malborku Grażyna R. mogła trafić już dwa lata temu do zakładu psychiatrycznego. Starali się o to zarówno prokurator, jak i szef MOPS-u. W obu postępowaniach na przeszkodzie stanęła opieszałość sądu. W końcu doszło do dramatu.

37-latka została aresztowana i przebywa w zamkniętym zakładzie
37-latka została aresztowana i przebywa w zamkniętym zakładzie
Źródło zdjęć: © WP | MP

O tej bulwersującej sprawie Wirtualna Polska informuje od kilku tygodni. Opisywaliśmy pożar kamienicy przy ul. Koszykowej, który wybuchł wieczorem 19 września. Zaskoczeni szalejącym ogniem lokatorzy uciekali z mieszkań przez okna. Jeden zginął w palącym się domu, drugi z ciężkimi poparzeniami trafił do szpitala. Poszkodowani mieszkańcy stracili całe swoje dobytki, teraz nie za bardzo mają się gdzie podziać, trwają zbiórki, by pomóc im stanąć na nogi.

Zaraz po pożarze zatrzymana została 37-letnia Grażyna R. Usłyszała zarzut podpalenia i po aresztowaniu trafiła na zamknięty oddział psychiatryczny na obserwację. Kobieta od lat mieszkała w okolicy. Sąsiedzi oraz matka podejrzanej twierdzą, że powinna tam trafić już dawno. Wtedy do tragedii by nie doszło.

Wirtualna Polska od kilku tygodni stara się też wyjaśnić szereg zaniedbań malborskich instytucji, które pozwoliły na to, by terroryzująca miasto 37-letnia narkomanka czuła się w nim zupełnie bezkarnie, by ostatecznie prawdopodobnie podpalić kamienicę przy ul. Koszykowej. W pożarze zginął skonfliktowany z Grażyną mężczyzna, inny w bardzo ciężkim stanie trafił do szpitala, a kilka rodzin straciło dach nad głową.

Zaraz po tragedii mieszkańcy opowiadali reporterowi WP o agresywnych wybrykach Grażyny. Również jej matka opowiadała o losie, jaki zgotowała jej wyrodna córka. Wspominała, że 37-latka miała zdiagnozowaną chorobę psychiczną ale nie leczyła się oraz jest uzależniona od narkotyków.

Także policja potwierdziła, że w ciągu pięciu ostatnich lat interweniowała w sprawie Grażyny R. aż 91 razy.

Natomiast z odpowiedzi udzielonej nam przez prokuraturę wynika, że kobietę w ostatnich latach skazano za przestępstwa trzy razy (m.in. za kradzieże, uporczywe nękanie i pobicie), ale nie były to wyroki bezwzględnego pozbawienia wolności – sąd stawiał m.in. na prace społeczne i dozór kuratora.

Prokurator nie dał rady

Jak wynika jednak z wyjaśnień z sądów, które właśnie otrzymaliśmy, niedawno była bardzo duża szansa, by Grażynę R. na długo odizolować od społeczeństwa. Dwa lata temu dwa takie postępowania trafiły bowiem do Sądu Rejonowego w Malborku. Gdyby choć jedno z nich skończyło się zamknięciem kobiety w zakładzie psychiatrycznym, do tragicznego pożaru najprawdopodobniej nigdy by nie doszło.

Pierwsze postępowanie wszczęto na wniosek prokuratora, który badał kwestię 15 przestępstw, które Grażyna R. miała popełnić w krótkich odstępach czasu. Znalazły się wśród nich m.in. groźby i niszczenie mienia. Oskarżyciel chciał, by z uwagi na chorobę psychiczną Grażyny R. sprawę umorzyć, a kobietę zamknąć w szpitalu psychiatrycznym. Sąd postanowił jednak inaczej.

- Prokurator wniósł o zastosowanie wobec oskarżonej środków zabezpieczających w postaci terapii i terapii uzależnień nadzorowanych w warunkach ambulatoryjnych - wyjaśnia Mariusz Kaźmierczak, rzecznik Sądu Okręgowego w Gdańsku. - Sąd Rejonowy rozpoznawał wniosek prokuratora na rozprawie, w trakcie której zdecydował o przeprowadzeniu w pełnym zakresie postępowania dowodowego, m.in. przesłuchaniu świadków. Związane to było z faktem, że oskarżona nie przyznała się do popełnienia zarzucanych jej czynów. Długi czas rozpoznawania tej sprawy wynikał z faktu, iż jeden ze świadków, którego zamierzał przesłuchać sąd, zmienił miejsce zamieszkania i sąd go poszukiwał.

Z przekazanych nam informacji wynika, że sądowi udało się wreszcie zlokalizować "zaginionego" świadka i być może dokończy tę sprawę w tym miesiącu, po dwóch latach od wniosku prokuratora. Media nie będą mogły wejść na rozprawę, bo jawność wyłączono.

Szef MOPS-u też nie dał rady

Drugie postępowanie, które mogło zaprowadzić Grażynę R. na oddział zamknięty szpitala psychiatrycznego, zostało wszczęte z inicjatywy dyrektora Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Malborku. Chciał, by trafiła na leczenie przymusowe. Sąd Rejonowy w Malborku w listopadzie 2022 r. nie uwzględnił jednak jego wniosku.

- Uzyskana przez sąd opinia biegłego lekarza psychiatry o aktualnym stanie zdrowia psychicznego Grażyny R. nie potwierdzała konieczności przeprowadzenia jej hospitalizacji psychiatrycznej, wskazywała natomiast na konieczność bezwzględnego poddania Grażyny R. leczeniu odwykowemu. W konsekwencji, nie można było orzec umieszczenia jej w szpitalu psychiatrycznym na podstawie przepisów ustawy o ochronie zdrowia psychicznego bez jej zgody - wyjaśnia Mariusz Kaźmierczak.

Przy okazji dowiedzieliśmy się też, że Grażyna R. w ciągu ostatniego roku została też dwukrotnie skazana za "nieostrożne obchodzenie się z ogniem". Ale według polskich przepisów to tylko wykroczenie, więc nie mogła trafić do więzienia.

Grażyna R. z Malborka
Grażyna R. z Malborka© Facebook | Facebook

Tragiczny pożar w Malborku

Do pożaru należącej do miasta kamienicy przy ul. Koszykowej w Malborku doszło w czwartek 19 września przed godz. 22. Ze wstępnych ustaleń wynika, że przyczyną było podpalenie. W pożarze zginął Krzysztof, a nocujący u niego 75-letni Filip, który porusza się na wózku inwalidzkim, walczy o życie w szpitalu.

Według sąsiadów na miejscu widziano w tamtym czasie 37-letnią Grażynę R., która przez wiele lat zamieszkiwała z matką w budynku znajdującym się po drugiej stronie ulicy.

Spalona kamienica przy ul. Koszykowej
Spalona kamienica przy ul. Koszykowej© WP | WP

Mikołaj Podolski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (230)