Mieszkańcy Jasionki po decyzji Trumpa? Oto, co usłyszeliśmy
Część mieszkańców Jasionki bacznie obserwuje sytuację związaną z polityką Donalda Trumpa. Podrzeszowska miejscowość jest hubem, przez który na Ukrainę trafia broń z zachodu. Po wstrzymaniu pomocy ze Stanów Zjednoczonych pojawiają się pytania, czy USA zabierze stąd swoje wojska.
Śledź najnowsze informacje po przemówieniu Donalda Trumpa w NASZEJ RELACJI NA ŻYWO.
Premier Donald Tusk poinformował we wtorek, że meldunki, które napływają z hubu w Jasionce, potwierdzają zapowiedzi USA ws. wstrzymania pomocy wojskowej dla Ukrainy. Wstrzymanie to dotyczy wszelkich form pomocy, w tym broni będącej już w drodze na Ukrainę, także w Polsce.
- Sytuacja jest poważna, nie muszę nikogo przekonywać, że wymaga szczególnej koncentracji od rządu - zwrócił się do ministrów Tusk.
Pojawiły się też głosy ekspertów, którzy uważają, że po decyzji Stanów Zjednoczonych o wstrzymaniu pomocy wojskowej dla Ukrainy, Donald Trump może skoncentrować się na wywieraniu presji na Polskę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ukraina chce podpisać umowę z USA. "To będzie kolonializm"
- Zdjęcie ochrony przeciwrakietowej lotniska pod Rzeszowem, przez które dostarcza się uzbrojenie, to jeden z możliwych kroków - ocenił kmdr por. rez. Artur Bilski, ekspert ds. bezpieczeństwa.
Bilski przypomniał, że o sile NATO stanowi przede wszystkim US Army. 80 proc. potencjału NATO w obszarze rozpoznania, uzbrojenia, logistyki, dowodzenia, transportu to wkład Amerykanów.
W związku z decyzjami Trumpa, w Polsce pojawiają się też pytania o losy najbardziej wysuniętego na wschód hubu, przez który na Ukrainę trafiało wsparcie z USA. Obecność amerykańskich żołnierzy dla niektórych mieszkańców stanowi bardzo ważny element poczucia bezpieczeństwa.
Poczucie bezpieczeństwa
Rozmawialiśmy o bieżącej sytuacji z mieszkańcami Jasionki. Wszyscy o swoich obawach i niepewności woleli mówić anonimowo.
- Na razie nie zauważyłam nic niepokojącego. Żołnierze cały czas tu są, patrolują. Nie widzę, żeby cokolwiek się zmieniło. Aczkolwiek czujemy się mniej bezpiecznie, widząc nastawienie Donalda Trumpa. On może w każdej chwili powiedzieć, że zabiera stąd swoich żołnierzy. Ale wierzę i mam nadzieję, że tak się nie stanie - ocenia pani Iwona.
- Ja za to popieram działania Trumpa. Polacy za bardzo panikują, a prawda jest taka, że Polska nie ma się czego bać. U nas było, jest i będzie bezpiecznie. Jesteśmy w NATO, jesteśmy nie do ruszenia. Jeżeli chodzi o Jasionkę, to szczerze, może w końcu tu będzie spokój. Bo co chwilę widzieliśmy konwoje, przerzuty, a w związku z tym musieliśmy stać w ogromnych korkach po kilka kilometrów - twierdzi z kolei pan Piotr, mieszkaniec sąsiedniej miejscowości.
- Pracuję w okolicach Jasionki i na początku inwazji na Ukrainę bardzo się baliśmy. Byliśmy zszokowani tą ilością wojska, które poruszało się po mieście. Teraz się przyzwyczailiśmy do obecności żołnierzy, sprzętu. Na ten moment nie wiemy, czy oni się stąd wycofają, w co gra Trump. Gdyby wojska USA miały stąd zniknąć, to upatrujemy nadzieję, że inne zostaną. Bo tu są też Brytyjczycy, Kanadyjczycy. Ich też jest widać. Natomiast rzeczywiście obawiamy się o przyszłość, bo jednak ta baza podnosi nasze poczucie bezpieczeństwa - ocenia z kolei pani Justyna.
Kluczowe dni
W środę Doradca Białego Domu, Mike Waltz odbył rozmowę telefoniczną z Andrijem Jermakiem na temat daty, miejsca oraz składu zespołu negocjacyjnego ws. zakończenia wojny.
Jermak i Waltz omawiali "dalsze kroki w kierunku sprawiedliwego i trwałego pokoju, a także wymienili poglądy na kwestie bezpieczeństwa i koordynację stanowisk w ramach stosunków dwustronnych między Ukrainą i Stanami Zjednoczonymi".
- Uzgodniliśmy, że spotkamy się z naszymi zespołami w niedalekiej przyszłości, aby kontynuować tę ważną pracę - dodał doradca prezydenta Ukrainy Dmytro Łytwyn.
Mateusz Dolak, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj też: