Co się stało z Jolantą i Aleksandrem Kwaśniewskimi?
Jolanta i Aleksander Kwaśniewscy znaleźli się na celowniku komisji śledczej. Czy wyjdą z tego starcia obronną ręką?
Człowiek uczy się przez całe życie - ta maksyma pasuje nie tylko do członków komisji śledczej powołanej do wyjaśnienia tzw. afery Orlenu, ale dotyczy też tych, którym przyjdzie stanąć oko w oko z 11 gniewnymi ludźmi, w role których wcielili się posłowie. Parlamentarzyści świetnie zdają sobie sprawę, że wybory za pasem i nie kryją nawet, że prace w komisji traktują jako sprawę polityczną.
ON Sprawę przesłuchania głowy państwa na wszelkie sposoby roztrząsała już poprzednia komisja, powołana do wyjaśnienia tzw. afery Rywina. Jej członkom prezydent zaproponował jednak tylko śpiew i taniec. Niezrażeni tym posłowie drugiej w historii III RP komisji śledczej postanowili, że i oni zawezwą go przed swe oblicza. Tym bardziej, że jak wieść głosi, to właśnie w jego obecności i za jego wiedzą dochodzić miało do gierek wokół powoływania władz największej polskiej spółki. Do tego doszła sprawa upublicznionych zeznań Jana Bobrka, jednego z organizatorów mafii paliwowej, który przyznał, że widział nazwisko prezydenta i numer jego konta w Szwajcarii na liście osób, którym płacono łapówki za kontrakty na dostawę ropy do Polski.
Choć Kwaśniewski od razu zaprzeczył, że kiedykolwiek miał konto w Szwajcarii (i raczej trudno uwierzyć, by przez 9 lat jego prezydentury nikt tego nie wykrył), cień na wieloletniego lidera sondaży najbardziej zaufanych polityków padł. I chyba właśnie dlatego, kiedy tylko pojawiły się pierwsze sugestie, że prezydent powinien zeznawać przed komisją, ten od razu zapewnił, że jest do tego gotów. I to bez żadnych warunków wstępnych, za to jak czytamy w wydanym przez Kancelarię Prezydenta oświadczeniu "w obliczu kłamstw i pomówień" pod swoim adresem. Prezydent nie sprecyzował o jakie kłamstwa chodzi, zaznaczył jednak, że chciałby zeznawać "jak najszybciej, najlepiej we wrześniu".
Skąd ten pośpiech? - Woli uniknąć sytuacji, w której komisja dokopie się kolejnych materiałów i może postawić go w jakiejś dwuznacznej sytuacji - komentuje prof. Kazimierz Kik, politolog i były dyrektor Instytutu Badań Społecznych SLD. Nie podejrzewa on jednak prezydenta o żadne ciemne rozgrywki. - Nie złamał prawa. Tu mówić można bardziej o pewnej niefrasobliwości w sprawowaniu urzędu. Na to wszystko jednak komisja będzie kładła nacisk, bo wiemy przecież, że jej funkcja jest czysto polityczna. Inaczej sytuację ocenia od lat niechętny Aleksandrowi Kwaśniewskiemu prof. Paweł Śpiewak z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego: - To pragmatyzm. Chce zeznawać, żeby nie narazić się na konflikt i ataki podobne do tych, kiedy odmówił zeznawania przed poprzednią komisją.
ONA Zapalczywość posłów, a szczególnie wiceprzewodniczącego komisji Romana Giertycha (LPR), który postanowił przyćmić sukces Jana Rokity, nie ogranicza się tylko do osoby prezydenta. Na początku września komisja zainteresowała się również małżonką głowy państwa i postanowiła zażądać listy sponsorów wspomagających jej fundację "Porozumienie bez Barier" (Orlen przekazał fundacji 350 tys. zł). - Dla mnie to jakiś osobisty dramat, że po 9 latach ciągle muszę tłumaczyć, że nie jestem wielbłądem - zareagowała Jolanta Kwaśniewska, a jej mąż w bardziej dobitny sposób podejrzenia wobec fundacji publicznie określił mianem draństwa.
Sprawa ta może być tylko początkiem kłopotów Jolanty Kwaśniewskiej i to kłopotów bynajmniej nie z prawem, ale natury towarzyskiej. - Kwaśniewski pozwolił tej Matce Teresie, obwieszonej brylantami, na stworzenie wokół siebie dworu. Na zamienienie dobrej, uczciwej prezydentury w model monarchiczny. Te bale, zjazdy żon, bale dla córek... To wszystko jest komiczne i żałosne - komentuje Jerzy Urban, wielki zwolennik prezydenta, ale nieprzejednany wróg jego żony. W ostatnich latach stosunki na linii Kwaśniewski - Urban mocno się jednak oziębiły. - Stało się to po tym, jak przyszedłem do nich i powiedziałem jej prosto w twarz, co o niej myślę.
Prezydentowa - bohaterka pism kobiecych - równie mocno, co mąż odczuje działania komisji. Już dziś wiadomo, że konto jej fundacji, prócz państwowego Orlenu, wspomagały bardzo różne firmy i osoby - jak doniosła w tym tygodniu prasa - listę sponsorów tworzyły m.in. powiązana z mafią paliwową spółka Trans Sad, równie aferalne Laboratorium Frakcjonowania Osocza czy Andrzej Gołota, który wpłacił 100 tys. dolarów zaraz po tym, jak prezydent wystawił mu list żelazny. Jak dotąd, żadnych dowodów na nieprawidłowości w "Porozumieniu bez Barier" nie stwierdzono, ale cień padł. A żona Cezara na stanie w cieniu pozwolić sobie nie może.
ONI Co zatem czeka najbardziej znaną polską parę, po tym, jak będą musieli spakować walizki i opuścić pałac prezydencki? - Jej wróżę starzenie się w atmosferze pewnego zgorzknienia, po tym, jak media rozpieściły ją do granic absurdu. Samo określenie dama w Polsce brzmi cokolwiek ironicznie, a już pierwsza? - wieszczy w swoim stylu Urban. Bardziej przychylny jest w stosunku do męża. - To największy talent polityczny z wszystkiego, co spotkało nas w ciągu ostatnich 15 lat.
Jeżeli rząd Belki okaże się udany, to będzie to jego wielki sukces i spokojnie będzie mógł patronować polskiej centrolewicy. Zupełnie odwrotnie przyszłość widzi prof. Kik. Według jego prognozy, to Jolanta Kwaśniewska rozwinie skrzydła, a Aleksandrowi pozostaną mniej eksponowane stanowiska. - Ona wróci do biznesu i to o wiele większego, niż przed prezydenturą męża. Jemu po tym całym zamieszaniu w ostatnim okresie pozostanie już chyba tylko sport - mówi naukowiec.
Prawicowy Paweł Śpiewak z kolei nieoczekiwanie powtarza scenariusz Jerzego Urbana: - Przy wszystkich wadach Kwaśniewskiego, ma on dużą przyszłość, bo będzie potrzebny swojej formacji. Lewicy nie odrodzą przecież polityczne eunuchy z SdPl - spekuluje. Tymczasem popularność prezydenta systematycznie spada, niczym notowania rządu Leszka Millera od czasu ujawnienia afery Rywina. O ile jeszcze w październiku 2003 roku dobrze jego prezydenturę oceniało (według CBOS) 73 na 100 Polaków, to dziś Aleksander Kwaśniewski ma jedynie 53 procent zwolenników. Rósł natomiast odsetek badanych, którzy styl sprawowania urzędu prezydenta oceniali źle. Natomiast w sondażu zaufania do polityków, w czerwcu tego roku, Kwaśniewski stracił pozycję lidera. Wyprzedził go prof. Zbigniew Religa. Obu ufa 68 proc. badanych, z tym że profesor ma tylko sześcioprocentowy odsetek przeciwników. Prezydentowi nie ufa już 17 procent Polaków.
Jacek Harłukowicz