Co powinien powiedzieć Mateusz Morawiecki? Piszemy expose nowemu premierowi
Mateusz Morawiecki nie będzie miał łatwego zadania: trudno będzie obiecać więcej niż Beata Szydło dwa lata temu, a jednocześnie nie może wprost mówić o tym, że ustępujący rząd nie dotrzymał słowa w wielu kwestiach. Zawsze można je opakować na nowo i sprzedać wyborcom raz jeszcze. Zresztą nie tylko obietnice Beaty Szydło - sam Mateusz Morawiecki ma całkiem pokaźną listę obietnic, których jeszcze nie zdążył zrealizować.
11.12.2017 | aktual.: 11.12.2017 16:27
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Expose Mateusza Morawieckiego będzie musiało nawiązywać do wystąpienia Beaty Szydło z 18 listopada 2015 roku. Nowy premier na pewno pochwali swoją poprzedniczkę i jej współpracowników za wspaniałą pracę dla Polski, za realizowanie obietnic i zapewne wymieni 500+, podniesienie płacy minimalnej czy przywrócenie niskiego wieku emerytalnego Ale będzie też musiał wspomnieć o tym, co się nie udało, by jakoś uzasadnić i wytłumaczyć zmianę.
Niespełnione obietnice Szydło...
A ta lista jest spora. Są rzeczy, których nie da się zrealizować, choć oczywiście można je obiecać po raz kolejny. "Polska polityka musi być inna - mówiła Beata Szydło. - Pokora, praca, umiar, roztropność w działaniu i odpowiedzialność. A przede wszystkim słuchanie obywateli. To są zasady, którymi będziemy się kierować. Koniec z arogancją władzy i koniec z pychą". I jeszcze: "Chcę mocno podkreślić, będziemy rozmawiać ze społeczeństwem bezpośrednio. Będziemy rozmawiać z Polakami tak, jak rozmawialiśmy w kampanii. Dialog i współpraca to warunek zrealizowania zadań, które postawili przed nami Polacy. Będziemy rozmawiać, będziemy słuchać i co najważniejsze, będziemy słyszeć co do nas mówią Polacy. I chce jasno powiedzieć – zrobimy to. Razem damy radę".
Mateusz Morawiecki skupi się przede wszystkim na gospodarce. "Po pierwsze rozwój, po drugie rozwój, po trzecie rozwój" - mówiła Beata Szydło. Nowy premier będzie musiał to powtórzyć z 6, albo i 7 razy. Ustępująca premier obiecała bilion na rozwój, ale jakoś nikt tego biliona nie zobaczył. "Podsumowanie możliwości, o których mówimy, daje nawet sumę większą niż bilion. Bilion to symbol. Symbol wielkiego przedsięwzięcia" - przekonywała. Na razie bilion wciąż jest na etapie "symbolu".
...i Morawieckiego
Podobnie jak wprowadzanie ułatwień dla przedsiębiorców, czyli słynna Konstytucja dla biznesu. To nie tylko zapowiedź Beaty Szydło z expose, ale przede wszystkim obietnica i zadanie Mateusza Morawieckiego. Przez dwa lata od objęcia urzędu i w miarę zbierania kolejnych uprawnień i kompetencji, nie udało się nowemu premierowi doprowadzić do realizacji obietnicy.
Wciąż niewiele zmieniło się w kwestii finansowania rozwoju przez przedsiębiorców. "To jest kilkuset miliardami złotych oszczędności na kontach przedsiębiorstw, które mogą być inwestowane w system zachęt inwestycyjnych. Amortyzacja inwestycji w ciągu roku, a nawet podwójna amortyzacja w razie inwestycji innowacyjnych powinny sprzyjać ich uruchomieniu" - mówiła Beata Szydło.
Warszawa-Bruksela
Zresztą do odhaczenia są też dwie obietnice, które miały być zrealizowane w czasie pierwszych 100 dni rządu Beaty Szydło. Chodzi o podniesienie kwoty wolnej od podatku do 8 tys. zł (dzisiaj dotyczy to niewielkiej grupy podatników, części z nich podatki nawet podniesiono), a także o program darmowych leków dla osób powyżej 75. roku życia. W obecnym kształcie program ma marginalne znaczenie, a lista leków jest bardzo wąska.
Kontakty z Unią Europejską muszą być ważnym i pokaźnym elementem expose. Mateusz Morawiecki powinien też przedstawić swój pomysł na negocjacje nowej perspektywy budżetowej UE. Wiadomo, że dostaniemy mniej niż dotychczas, ale chodzi o to, by to "mniej" było jak najmniejsze. Sytuacji nie ułatwia ostry konflikt z Komisją Europejską i najważniejszymi partnerami z Zachodu. Zmiana na stanowisku premiera, bez zmiany polityki, którą przecież będzie dyktowała ta sama osoba, czyli Jarosław Kaczyński, nie spowoduje, że Bruksela nas pokocha i da nam tyle pieniędzy, ile chcemy.
Ostry kurs
Na pewno Mateusz Morawiecki będzie musiał przyspieszyć wdrażanie programu Mieszkanie+, bo to na nim PiS będzie chciało oprzeć swoją kampanię w 2019 roku. A na razie skala programu jest zbyt mała, by odczuli ją wyborcy. Przyspieszenia wymaga też reforma służby zdrowia, a przede wszystkim skrócenie kolejek do lekarzy. Pomóc w tym miała walka z biurokratyzacją. To słowo pojawia się także w kontekście edukacji, ale zarówno w szpitalach, jak i w szkołach dokumentów do wypełnienia nie ubyło, a czasami wręcz przeciwnie.
Z myślą o elektoracie PiS nowy premier będzie też musiał wspomnieć o bezpieczeństwie, strasząc uchodźcami i "totalną opozycją", która będzie chciała obalić rząd. Poza tym sporo o patriotyzmie i podmiotowej pozycji Polski w świecie, ale z tym Mateusz Morawiecki nie powinien mieć problemu, bo jak opisujemy wcale nie jest PiS-em w wersji light. Co więcej, może nawet zaostrzyć retorykę, by przypodobać się tej bardziej skrajnej części elektoratu.