Co po Putinie? Chaos i brak następców
Pojawiające się od kilku dni plotki o chorobie, a nawet śmierci prezydenta Rosji Władimira Putina skłaniają do zastanowienia się nad tym, jak funkcjonowałoby państwo bez niego. Zdaniem ekspertów, odejście Putina mogłoby pogrążyć Rosję w chaosie - tym bardziej, że nie przygotował on żadnego swojego następcy.
Zobacz także: Mroczna przeszłość Putina
Od plotek o śmiertelnej chorobie po pogłoski o narodzinach dziecka jego partnerki, media w Rosji i na świecie huczą od teorii mających uzasadniać publiczną nieobecność rosyjskiego prezydenta. Niezależnie od tego jaka jest prawda, poruszenie wywołane tygodniową niedyspozycją Putina każe zapytać o to, jak przygotowana jest Rosja na scenariusz ustąpienia swojego przywódcy. Krótka odpowiedź na to pytanie brzmi: nie jest. Przede wszystkim z powodu centralnej roli, jaką gra obecny prezydent w stworzonym przez niego systemie politycznym.
- O Putina oparta jest cała struktura władzy. On jest tym jedynym elementem spajającym i równoważącym całą tę piramidę interesów rządzącej elity. W dodatku, w oczach opinii publicznej na osobie Putina skupia się legitymacja obecnego systemu - uważa Robert Cheda, ekspert ds. Rosji Fundacji Pułaskiego i były oficer Agencji Wywiadu.
- Putin kontroluje media, wielki biznes, służby, a do tego odpowiednio rozgrywa odpowiednie frakcje i jest ich arbitrem. Ten mechanizm nie jest w stanie dobrze funkcjonować, kiedy nie będzie Putina - zgadza się Jarosław Ćwiek-Karpowicz, kierownik Biura Badań i Analiz Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Tymczasem, jak zauważają analitycy, Putin nie przygotował dla siebie żadnego potencjalnego następcy. Wręcz przeciwnie: jego polityka polegała do tej pory na unieszkodliwianiu tych, którzy mogli stanowić dla niego konkurencję. Stąd rosyjski przywódca jest jedynym politykiem cieszącym się dużym uznaniem wśród Rosjan: według sondażu Centrum Lewady, Putin cieszy się zaufaniem 62 proc. społeczeństwa, podczas gdy drugiemu w rankingu, ministrowi obrony Siergiejowi Szojgu ufa jedynie 24 proc.
- Ci politycy, którzy mogli zagrozić jeśli chodzi o popularność, jak Miedwiediew czy wcześniej przewodniczący Dumy Borys Gryzłow, zostali przez niego zdyskredytowani i ośmieszeni. Rosjanie nie widzą w roli lidera innych polityków rządzącej elity, postrzegając ich bardziej jako wykonawców woli Putina - mówi Ćwiek-Karpowicz - Bardzo często mają zresztą złą reputację, bo są postrzegani jako ludzie, którzy starają. Putin zaś jest w oczach Rosjan tym, który ich zapędy tłumi i który całkowicie poświęca się Rosji - dodaje.
Według mechanizmu przewidzianego przez rosyjską konstytucję, w razie niemożności sprawowania władzy przez prezydenta, jego obowiązki przejmuje premier. Stanowisko to piastuje obecnie Dmitrij Miedwiediew. Istnieją jednak poważne wątpliwości co do tego, czy mógłby zostać następcą prezydenta. I nie chodzi tylko o jego słabe notowania w sondażach czy jego wizerunek jako "marionetki" Putina.
- Przy obecnej machinie propagandowej w rękach rządzącej elity, wykreowanie lidera nie musiałoby być zbyt trudnym zadaniem - wręcz byłoby to zadanie czysto techniczne. Problem w tym, że Miedwiediew nie ma zaplecza politycznego i jako przedstawiciel "liberałów", nie mógłby podobnie jak Putin być arbitrem i nadzorcą rywalizujących frakcji - mówi Cheda.
Jak twierdzi ekspert, kremlowskie elity są podzielone na dwa główne i wrogie obozy: "liberałów" związanych z oligarchami "niesurowcowymi" i "siłowików" związanych z organami aparatu państwowego i służbami specjalnymi. Walka o schedę po Putinie mogłaby więc doprowadzić do dużego chaosu.
- Zostawienie tego procesu samemu sobie i pozwolenie na wyłonienie spośród obecnych elit jest bardzo ryzykowne, bo nie potrafią one funkcjonować w zgodzie bez niego - mówi Ćwiek-Karpowicz.
Kto byłby więc w stanie zastąpić Putina? Zdaniem Roberta Chedy, w obecnych warunkach wojny na Ukrainie i konfrontacji z Zachodem, prawdopodobnie byłby to ktoś z frakcji siłowej.
- Mógłby to być szef prezydenckiej administracji Siergiej Iwanow, który był szykowany na prezydenta w 2008 roku. Wówczas jednak przez wzgląd na sytuację międzynarodową wybrano Miedwiediewa. Innym kandydatem jest minister obrony Siergiej Szojgu - mówi Cheda.
Analityk obawia się jednak, że zmiana władzy na Kremlu może mieć bardziej dramatyczne konsekwencje.
- Biorąc pod uwagę historię, Rosja bardzo źle reaguje na wszelkie gwałtowne i nieprzygotowane zmiany władzy. Kiedy ostatni car abdykował, cała administracja rozpadła się w ciągu 48 godzin. Wszystko przestało działać. To samo można przewidywać w dzisiejszej Rosji, bo jej system władzy także oparty jest o jedną osobę - spekuluje Cheda.
Zdaniem Ćwieka-Karpowicza, groźba walk o sukcesję prędzej czy później skłoni rosyjskiego prezydenta do przygotowania państwa na swoje odejście. - Musi nadejść taki moment, w którym Putin zacznie się zastanawiać nad swoim następcą. Prawdopodobnie jednak najwcześniej będzie to pod koniec jego kadencji w 2018 roku. Ale do tej pory może się jeszcze sporo wydarzyć - mówi ekspert.