Tajemnice Putina

Poznaj wszystkie sekrety rosyjskiego prezydenta...

Obraz

/ 17Mroczna przeszłość Władimira Putina

Obraz
© PAP / EPA / ITAR-TASS POOL

Władimir Putin pojawił się w świecie polityki znikąd, a całe dorosłe życie spędził w szeregach tajnej organizacji, dlatego znacznie lepiej niż jakikolwiek inny współczesny polityk kontroluje to, co przedostaje się na jego temat do opinii publicznej. Stworzył legendę opisującą swoje życie. W tej biografii na własny użytek Putin odmalował jednocześnie obraz wszystkich dzieci powojennego Leningradu, które zdołały przeżyć wojnę - okrutnych, głodnych i dzikich istot, wychowanych w mieście podłości, głodu i biedy.

Jak na ówczesne warunki Putin wychował się w istnym pałacu - wraz z matką Marią i ojcem Władimirem zajmowali największy pokój w mieszkaniu, liczący sobie niemal dwadzieścia metrów kwadratowych. Putinowie mieli także telewizor, telefon i daczę za miastem - w tamtych czasach rzecz niespotykana. Ojciec przyszłego prezydenta pracował jako wykwalifikowany robotnik w fabryce wagonów kolejowych, a jego matka imała się każdego zajęcia, które pozwalałoby jej spędzać czas z synem (pracowała m.in. jako stróż nocny, sprzątaczka i ładowacz). Na tle wszechobecnej nędzy w powojennym Związku Radzieckim musieli sprawiać wrażenie bogaczy. Rodzice Putina mieli w zwyczaju rozpieszczać syna, już w pierwszej klasie chłopiec paradował wszędzie z zegarkiem na ręku. W powojennym Leningradzie zegarek miał ogromną wartość i nie każdy mógł pozwolić sobie na taki luksus.

(js)

/ 17Cudowne dziecko kaleki i niemal zagłodzonej na śmierć kobiety

Obraz
© PAP / EPA / Sergey Chirikov

Rodzice Putina przetrwali oblężenie Leningradu. Ojciec Putina, wcielony do armii w pierwszych dniach wojny radziecko-niemieckiej, został poważnie ranny w jednej z potyczek, jakie miały miejsce w okolicach Leningradu. Kalectwo dokuczało mu do końca życia; nigdy nie uwolnił się od bólu w trwale oszpeconych nogach. Władimir Putin ojciec został zwolniony z armii i mógł wrócić wraz z żoną do domu. Ich jedyny wówczas syn (musiał mieć wtedy co najwyżej osiem, dziesięć lat) znajdował się w jednym z kilku działających wówczas w mieście domów opieki dla dzieci. Głodujący rodzice wierzyli, że tego rodzaju instytucja będzie w stanie zapewnić dziecku lepsze warunki. Chłopiec nie przeżył oblężenia. Maria również otarła się o śmierć; pod koniec blokady nie mogła już nawet samodzielnie chodzić.

Dla rodziców przyszłego prezydenta - kaleki i niemal zagłodzonej na śmierć kobiety, która straciła wszystkie dzieci (drugi syn pary zmarł w niemowlęctwie kilka lat przed wybuchem wojny), narodziny Władimira Putina syna były cudem. O tym, jak bardzo było to nieprawdopodobne, najlepiej świadczy fakt, że do tej pory co jakiś czas powraca sprawa rzekomej adopcji. W przeddzień wybrania Putina na prezydenta Rosja usłyszała wyznania pewnej Gruzinki, która twierdziła, że kandydat jest jej biologicznym synem. oddanym do adopcji, gdy miał dziewięć lat. Napisano na ten temat kilka artykułów, pojawiła się jedna czy dwie książki dowodzące słuszności tej tezy i nawet dziennikarka Natalia Geworkian była skłonna się do niej przychylić; uderzało ją przede wszystkim silne uczucie, jakim darzyli syna rodzice, oraz to, że żadnemu z biografów nie udało się nigdy dotrzeć do nikogo, kto pamiętałby chłopca z czasów wczesnodziecięcych. Teorii tej nie da się ani potwierdzić, ani obalić, jednak nie jest to wcale konieczne.
Niezaprzeczalny pozostaje fakt, że młody Władimir, nieważne czy adoptowany, czy urodzony w rodzinie Putinów, był w tamtym okresie prawdziwie cudownym dzieckiem.

/ 17Wychował się na podwórku - "Same bandziory. Piciu i bójkom nie było końca"

Obraz
© AFP / RIA NOVOSTI / Dmitry Astakhov

Większość informacji dotyczących młodości przyszłego prezydenta Rosji (udostępnionych za jego pozwoleniem grupie biografów) zawiera opisy licznych bójek z czasów późnego dzieciństwa i wczesnej młodości. W powojennym związku radzieckim centrum życia towarzyskiego stanowiło podwórko, więc w oczywisty sposób legenda Władimira Putina wiąże się bardzo mocno z tą instytucją. Putin dorastał w otoczeniu ścian miejskiej studni, na podwórku usianym śmieciami i zawsze pełnym oprychów. "To dopiero było podwórko", wspomina Wiktor Borisenko, kolega z klasy i wieloletni przyjaciel Putina. "Same bandziory. Niedomyte, nieogolone typy, ćmiące ciągle pety i pociągające tanie wino. Piciu i bójkom nie było końca... Później, gdy trochę podrośliśmy, widywaliśmy niektórych z nich, jak zapijali się na śmierć na samym dnie. Wielu z nich miało na koncie wyroki. Większość nie dała rady ułożyć sobie życia".

Putin, młodszy i drobniejszy od tych oprychów, starał się im nie ulegać. "Gdy ktoś go obraził, Wołodia natychmiast rzucał się na niego, bił, drapał, wyrywał mu garściami włosy. Robił wszystko, byle nie dać się upokorzyć przeciwnikowi", relacjonuje jego przyjaciel. W szkole podstawowej Putin stosował te same metody. "Pewnego dnia nauczyciel zajęć praktyczno-technicznych przyciągnął Putina za kołnierz do naszej klasy. Robiliśmy wtedy śmietniczki, a Władimir gdzieś narozrabiał... Chwilę trwało, zanim się uspokoił, a samo uspokajanie przebiegało dość nietypowo. Wydawało się, że już odzyskał równowagę, że wszystko jest w porządku, gdy nagle znów wybuchał złością i zaczynał się wściekać. Powtórzyło się to kilka razy, zanim wreszcie odzyskał spokój".

/ 17Putin: byłem prawdziwym oprychem

Obraz
© AFP / RIA NOVOSTI / Alexei Druzhinin

Za karę szkoła wykluczyła Putina z grona pionierów. Była to bardzo rzadko stosowana forma kary, zarezerwowana zazwyczaj dla dzieci, które notorycznie nie zdawały z klasy do klasy i które uznawano za nierokujące nadziei. Przyszły prezydent przez trzy lata był jedynym uczniem w szkole, który nie nosił zawiązanej wokół szyi czerwonej chustki. Ale dla Putina opinia opryszka stała się wyznacznikiem pewnej pozycji, którą popisywał się przed biografami w 2000 r. "Dlaczego przyjęto pana do pionierów dopiero w szóstej klasie? Naprawdę był pan takim nicponiem? - Oczywiście. Nie nadawałem się do pionierów, byłem chuliganem. Nie przesadza pan nieco? - Chce mnie pani obrazić? Byłem prawdziwym oprychem".

W szóstej klasie Putin zaczął się uczyć, co natychmiast zaowocowało przyjęciem go w szeregi pionierów, a wkrótce potem - wyborem na przewodniczącego klasy. Jedynym, z czego Putin nie zrezygnował, były bójki. Jego przyjaciel przytoczył biografom szereg historii, w których rok po roku powtarzał się ten sam scenariusz. "To było mniej więcej w ósmej klasie. Staliśmy na przystanku, czekając na tramwaj. Wreszcie tramwaj podjechał, ale okazało się, że nie nasz. Wysiadło z niego dwóch pijanych mężczyzn, którzy szukali rozróby. Przeklinali i zaczepiali ludzi. Wowka spokojnie podał mi teczkę, a potem zobaczyłem tylko, jak pierwszy z mężczyzn ląduje twarzą w śnieżnej zaspie. Drugi natychmiast wystartował do Wołodii, krzycząc: 'Co to miało być?'. Kilka sekund później mógł się przekonać, bo leżał obok swojego kumpla. Wtedy podjechał nasz tramwaj".

Nawet po dostaniu się w szeregi KGB młody Putin nie porzucił tego schematu działania. Kolejny ze znajomych wspomina: "Raz zaprosił mnie na wielkanocną drogę krzyżową. Miał wtedy służbę; otaczali kordonem procesję. Po procesji, gdy już wracaliśmy do domów, podeszło do nas na przystanku kilku ludzi. Nie wyglądali na bandytów, przypominali raczej studentów, którzy może wypili nieco za dużo. Odzywają się: 'Macie fajki?'. Wowka na to: 'Nie', a oni: 'Jak odpowiadasz? Co ty sobie myślisz?'. On na to: 'Nic'. Potem nawet nie dałem rady zobaczyć, co się działo. Któryś z tych chłopaków musiał go popchnąć albo uderzyć. Mignęły mi tylko czyjeś skarpetki i typ dosłownie odleciał. Wowka powiedział spokojnie: 'Chodźmy stąd'. Poszliśmy. Naprawdę podobało mi się, jak przylał tamtemu gościowi, który się do nas przyczepił. Jedna chwila i facet leciał w powietrzu".

/ 17Jego idolem był założyciel służb specjalnych w ZSRR

Obraz
© PAP / ITAR-TASS / Shemetov Maxim

W latach 60., kiedy Władimir Putin był nastolatkiem bestsellerem była książka "Tarcza i miecz", której bohaterem był pracujący w Niemczech oficer wywiadu. Na podstawie powieści nakręcono serial, który cieszył się popularnością nie mniejszą niż książkowy pierwowzór. "Gdy byłem w dziewiątej klasie, zafascynowały mnie te książki i filmy. Zapragnąłem pracować dla KGB", wyznał Putin swojemu biografowi. Jako chłopiec trzymał na stole w daczy rodziców zdjęcie założyciela służb specjalnych w Związku Radzieckim. Jego idolem był Jan Bierzin, bohater rewolucji, założyciel wywiadu radzieckiego, twórca placówek wywiadowczych we wszystkich krajach Europy, został w latach 30. XX wieku aresztowany za udział w spisku antystalinowskim i rozstrzelany. W ten sam sposób skończyło wielu wczesnych bolszewików. W 1956 r. oczyszczono jego imię, ale od tamtej pory o nim nie wspominano. Trzeba było być prawdziwym pasjonatem tematów związanych z KGB, żeby znać to nazwisko i mieć zdjęcie Bierzina.

Nie wiadomo, czy ojciec Władimira Putina pracował dla NKWD przed wojną i czy po jej zakończeniu utrzymał posadę. Wydaje się prawdopodobne, że pozostał członkiem tak zwanej aktywnej rezerwy, olbrzymiej rzeszy funkcjonariuszy tajnej milicji, którzy oficjalnie piastowali niezwiązane ze służbą stanowiska, ale składali regularne raporty i pobierali wynagrodzenie. To zdawałoby się wyjaśniać, dlaczego Putinom żyło się względnie dobrze w powojennych czasach - mogli cieszyć się daczą, telewizorem czy telefonem.

/ 17Zaczął trenować, bo dowiedział się, że KGB wymaga od rekrutów umiejętności walki wręcz

Obraz
© AFP / ITAR-TASS / Sergeu Zhukov

Jako 10-latek Putin zaczął uprawiać sambo (boks okazał się być zbyt bolesny - w czasie jednego z pierwszych treningów złamano mu nos). Sambo to akronim rosyjskiego określenia, które można tłumaczyć jako "sztuka samoobrony bez użycia broni". Styl ten powstał w Związku Radzieckim z połączenia dżudo, karate i miejscowej odmiany zapasów. Rodzice nie zgodzili się na nowe hobby syna: Maria jawnie nazywała je głupotą (przypuszczalnie obawiała się o bezpieczeństwo jedynego syna), a Władimir po prostu zabronił mu uczęszczać na zajęcia. Trener musiał kilkukrotnie odwiedzać rodziców chłopca i przekonywać ich wytrwale, by pozwolili synowi na treningi.

Sambo oraz wymagana w nim dyscyplina przyczyniły się znacznie do przemiany, jaką przeszedł Putin, który z oprycha stał się ciężko pracującym nad sobą młodzieńcem. Zdaniem Mashy Gessen, trudno nie doszukiwać się powiązań pomiędzy nowym hobby a pragnieniem, które opanowało całe życie Putina. Chłopak musiał usłyszeć, że KGB wymaga od rekrutów umiejętności walki wręcz. Na studiach przerzucił się na dżudo.

/ 17Już jako 16-latek próbował wstąpić do KGB

Obraz
© AFP / RIA NOVOSTI / Alexei Druzhinin

Już jako 16-latek Putin odwiedził leningradzką siedzibę KGB i próbował wstąpić w szeregi służby. Później tak opisywał to zdarzenie: "Z budynku wyszedł jakiś mężczyzna. Nie znaliśmy się, zresztą nigdy więcej go nie spotkałem. Powiedziałem, że chodzę do szkoły i że chciałbym pracować w przyszłości dla służby bezpieczeństwa. Zapytałem, czy to w ogóle możliwe i co powinienem zrobić, żeby zrealizować marzenie. Mężczyzna stwierdził, że w zasadzie nie przyjmują ochotników, ale jeśli naprawdę zależy mi na pracy w służbach, powinienem pójść na studia albo zaciągnąć się do armii. Zapytałem, jakie studia należy skończyć, a on odpowiedział, że prawo - studium bądź wydział prawa powinien wydatnie zwiększyć moje szanse".

"Zaskoczył wszystkich, informując, że będzie zdawać na studia", wspomina wychowawczyni klasy. "'Jak?', spytałam, a on odpowiedział: 'Sam to załatwię'". Uniwersytet w Leningradzie był wtedy jedną z dwóch czy trzech najbardziej prestiżowych uczelni w kraju, a z pewnością najbardziej obleganą szkołą wyższą w mieście (o jedno miejsce w tamtym czasie ubiegało się aż 40 osób). Jak przeciętny uczeń z rodziny, która nie miała żadnych układów (nawet wziąwszy pod uwagę moje przypuszczenia, że starszy Putin pracował dla tajnej milicji), udało się tam dostać, pozostaje tajemnicą.

/ 17Był jedynym studentem, który miał samochód, cechował go ekstrawagancki stosunek do pieniędzy

Obraz
© AFP / RIA NOVOSTI / Alexei Druzhinin

Na studiach Putin trzymał się na uboczu, nie należał do Komsomołu (partyjnej młodzieżówki), dbał o wyniki w nauce, a w wolnym czasie trenował dżudo lub jeździł po mieście własnym samochodem. Putin był prawdopodobnie jedynym studentem w Leningradzie, który miał swoje auto. Auto kosztowało wtedy tyle co dacza. Rodzice Putina wygrali samochód na loterii, najnowszy model, dwudrzwiowy z motocyklowym silnikiem. Nie skorzystali z możliwości odebrania równowartości nagrody w gotówce (choć ta kwota pozwoliłaby im opuścić lokal komunalny i kupić własne mieszkanie w jednym z nowych bloków na przedmieściach Leningradu). Zamiast tego oddali auto synowi. Tak szczodry gest dowodzi - zdaniem Mashy Gessen - po raz kolejny, jak bezgranicznym uwielbieniem Putinowie darzyli syna, ewentualnie potwierdzają osobliwy status materialny rodziny. Autorka nie wyklucza, że obydwie teorie są prawdziwe.

Zdaniem autorki to właśnie lata studenckie ukształtowały stosunek Putina do pieniędzy. Przyszły prezydent już wtedy zachowywał się ekstrawagancko, a nawet samolubnie, jeśli wziąć pod uwagę tło społeczne. Wakacje spędzał, jak większość młodych ludzi, pracując na budowach w głębi kraju. Pobierał za to sowite wynagrodzenie. W ciągu jednych wakacji Putin zarobił około tysiąca rubli, rok później pięćset, kwoty, które wystarczały, aby na przykład położyć nowy dach na podmiejskim domku. Nie pomagał jednak finansowo rodzicom, ale po pierwszych spędzonych pracowicie wakacjach dołączył do dwóch kolegów, którzy właśnie podróżowali po Związku Radzieckim. Ruszył z północy do położonej na południu Gagry, gruzińskiego miasta nad Morzem Czarnym. W ciągu kilku dni zdołał przepuścić całe zarobione pieniądze. Rok później wrócił z budowy prosto do Leningradu, ale za wynagrodzenie kupił sobie płaszcz. Matka dostała wtedy lukrowany tort.

/ 17"Łatwo kojarzył twarze, co w przypadku pracy w KGB, będzie mieć kluczowe znaczenie"

Obraz
© AFP / RIA NOVOSTI / Aleksey Druzhinin

"Przez całe studia czekałem, by tamten człowiek z KGB, z którym rozmawiałem w leningradzkiej siedzibie służb, przypomniał sobie o mnie", wyznał biografom Putin. "Ale nikt nie pamiętał uczniaka, który kilka lat wcześniej zgłosił się sam... Ja z kolei miałem świadomość, że do służby nie przyjmują ochotników, więc nie wykonywałem żadnych ruchów. Minęły cztery lata. Cisza. Uznałem, że sprawa jest zakończona, i zacząłem rozglądać się za możliwością znalezienia zatrudnienia... A jednak na czwartym roku ktoś skontaktował się ze mną i poprosił o spotkanie. Nie przedstawił się, choć od pierwszej chwili wiedziałem, z kim mam do czynienia".

Oficer KGB spotykał się z Putinem trzy czy cztery razy. Ocenił kandydata jako "niezbyt towarzyskiego, ale dynamicznego, elastycznego i odważnego, przede wszystkim zaś łatwo kojarzącego twarze, co w przypadku pracy w KGB, szczególnie w komórce wywiadowczej, będzie mieć kluczowe znaczenie".

10 / 17"To nie była miłość od pierwszego wejrzenia, Putin zrobił na niej wrażenie człowieka nijakiego i kiepsko ubranego"

Obraz
© AFP / John Macdougall

Zanim poznał swoją przyszłą żonę, był poważnie zaangażowany w związek z inną kobietą, ale zostawił ją przed ołtarzem. Ludmiła i Władimir spotykali się przez przeszło trzy lata (niezwykle długo jak na radzieckie czy rosyjskie warunki), mimo że obydwoje nie byli najmłodsi. W dniu ślubu Putin miał prawie 31 lat, co oznaczało, że należał do nielicznej i pozostającej w zdecydowanej mniejszości grupy, jakichś 10 procent społeczeństwa, która przekroczyła trzydziestkę w stanie wolnym. Przyszła pani Putina pracowała jako stewardesa w jednej z krajowych linii lotniczych łączących Wielką Rosję z enklawą kaliningradzką. Młodzi poznali się przez wspólnych znajomych.

Późniejsza Pierwsza Dama niejednokrotnie przyznawała, że to nie była miłość od pierwszego wejrzenia, bo początkowo Putin zrobił na niej wrażenie człowieka nijakiego i kiepsko ubranego. On sam nigdy nie wspominał publicznie o uczuciach do żony. Wydaje się, że przez cały okres narzeczeństwa to ona wykazywała się większym zaangażowaniem i okazywała swoje emocje. W jej relacji z dnia, w którym Putin zdecydował się wreszcie na oświadczyny, widać wyraźnie ogrom nieporozumienia wynikłego z braku umiejętności mówienia o uczuciach.

"Pewnego wieczoru, gdy siedzieliśmy u niego w mieszkaniu, zwrócił się do mnie następująco: 'Miła przyjaciółko, teraz chyba już wiesz, jaki jestem. Życie ze mną nie należy do najprostszych'. I brnął w opis własnej osoby. Przyznał, że nie potrafi rozmawiać, bywa oschły, rani uczucia innych i tak dalej. Ogólnie nie jest człowiekiem, z którym warto by spędzić życie. W końcu stwierdził: 'Podejrzewam, że przez trzy i pół roku zdołałaś już wyrobić sobie zdanie na mój temat'. Uznałam, że prawdopodobnie właśnie chce ze mną zerwać, więc odpowiedziałam: 'Owszem'. A on zapytał z niedowierzaniem: 'Naprawdę?'. W tamtym momencie poczułam, że to już koniec, usłyszałam jednak, jak mówi: 'W takim razie wiedz, że cię kocham i chciałbym poślubić cię tego i tego dnia'. To było zupełnie niespodziewane".

11 / 17Putin: jestem specjalistą od relacji międzyludzkich

Obraz
© AFP / Mladen Antonov

Pobrali się trzy miesiące później. Ludmiła rzuciła pracę i przeprowadziła się do Leningradu, gdzie zamieszkała z Putinem w mniejszym z dwóch pokoi mieszkania, które zajmowali jego rodzice (W 1977 r. starsi państwo Putinowie przeprowadzili się do nowego lokum w jednym z tych ohydnych, betonowych bloków, jakie wyrosły na obrzeżach miasta. Młody Wołodia po raz pierwszy w życiu, w wieku 25 lat, miał własny pokój, dwanaście metrów kwadratowych).

Ludmiła zapisała się na uniwersytet leningradzki, gdzie rozpoczęła studia filologiczne. Mniej więcej rok po ślubie zaszła w ciążę po raz pierwszy. Kilka miesięcy później Putin został przyjęty na roczny kurs przygotowujący oficerów wywiadu do pracy za granicą, więc jego żona niemal całą ciążę i pierwsze miesiące po urodzeniu Marii spędziła samotnie. Jeszcze przed ślubem mąż powiedział jej, że pracuje dla KGB, choć na samym początku znajomości utrzymywał, że w milicji. To była jego przykrywka.

Wiolonczeliście Siergiejowi Rołduginowi, który dołączył do grona jego najbliższych przyjaciół, także przyznał się do wykonywanego zawodu. "Powiedziałem mu: 'Słuchaj, ja jestem wiolonczelistą. Gram na wiolonczeli. Na przykład chirurgiem już nie zostanę, ale ty? Co ty robisz? To znaczy, wiem, że pracujesz dla wywiadu, ale co to oznacza? Kim jesteś? Co potrafisz?', a on na to: 'Jestem specjalistą od relacji międzyludzkich'. Koniec rozmowy. On naprawdę sądził, że zna się na ludziach... Byłem pod wrażeniem. Czułem się dumny i bardzo ceniłem sobie fakt, że mam do czynienia ze specjalistą od relacji międzyludzkich".

12 / 17Ma dwójkę dzieci z gimnastyczką?

Obraz
© AFP / Sergey Chirikov

W czerwcu 2013 r. Ludmiła i Władimir Putinowie poinformowali o rozwodzie. Byli parą przez 30 lat. - To była nasza wspólna decyzja, nasze małżeństwo jest skończone - powiedział prezydent Putin na kanale telewizyjnym "Rossija-24". Władimir i Ludmiła zapewniali, że zostaną na zawsze bardzo bliskimi ludźmi. Podkreślają, że oboje kochają swoje dzieci i są z nich dumni.

Jak spekulują media, nową żoną Putina jest Alina Kabajewa, była gimnastyczka sportowa i złota medalistka w gimnastyce artystycznej z Aten (2004). Zasiada również w rosyjskim parlamencie. Kabajewa biegła ze zniczem olimpijskim podczas ceremonii otwarcia igrzysk w Soczi. Pierwsze plotki na temat jej związku z Putinem pojawiły się w 2008 r. Od samego początku służby prasowe rosyjskiego polityka stanowczo im zaprzeczały. Już od dawna mówiło się, że prezydent jest ojcem dwójki dzieci sportsmenki: 3-letniego chłopca i półrocznej dziewczynki.

Doniesienia o ślubie pary pojawiły się, kiedy rosyjski przywódca pojawił się z obrączką podczas spotkania z egipskim ministrem obrony. Z kolei obrączka u Kabajewej została zauważona przez dziennikarzy podczas jej spotkania z młodzieżą w pobliżu Soczi.

13 / 17Jego marzeniem była utajona kontrola nad otoczeniem

Obraz
© AFP / RIA NOVOSTI / Mikhail Klimentyev

Marzeniem Putina była utajona kontrola nad otoczeniem. "Zawsze fascynowało mnie, że tak nieznaczna siła - jeden człowiek - może dokonać tego, z czym nie radzą sobie całe armie", opowiadał biografom. "W ręku oficera wywiadu spoczywają losy tysięcy ludzi, a przynajmniej tak widziałem to wtedy". Putin chciał władać światem bądź jego częścią, pociągać potajemnie za sznurki.

Przez pół roku po ukończeniu studiów Putin wykonywał pracę biurową w siedzibie organizacji w Leningradzie, przez następne pół uczęszczał na kurs w szkole oficerskiej KGB. Po ukończeniu tej placówki Putin został przydzielony do działającej w jego rodzinnym mieście jednostki kontrwywiadowczej. Była to zsyłka na najgorszą z możliwych posad - w Leningradzie nie było ani jednej ambasady, nie było więc kogo śledzić.

Po pół roku pracy w jednostce kontrwywiadowczej Putin odbył kolejne szkolenie. Tym razem spędził rok w stolicy, a po powrocie do domu został przydzielony do wywiadu. Była to kolejna nudna i nieciekawa posada. Dla Putina przełom nastąpił w 1984 r., gdy wreszcie wysłano go do szkoły szpiegowskiej w Moskwie. Na miejscu 32-letni wówczas major KGB zrobił wszystko, by pokazać, jak bardzo zależy mu na tej pracy. Potrafił nawet w największym upale nosić trzyczęściowy garnitur, by okazać przełożonym szacunek i zademonstrować samodyscyplinę. Obrana strategia przyniosła spodziewane rezultaty.

Jeden z wykładowców skrytykował Putina za "obniżony próg poczucia zagrożenia", niewątpliwą wadę u potencjalnego szpiega. Z kolei instruktor sztuki wywiadowczej uznał kursanta za osobę bardzo zamkniętą i niezbyt towarzyską. Ogólnie jednak Putin był dobrym słuchaczem, całym sercem oddanym szkole i pracy. Putin wiedział, że o ile nie wydarzy się nic nieprzewidzianego, zostanie skierowany do pracy w Niemczech; większość zajęć szkolnych miała na celu podniesienie jego znajomości niemieckiego (zdołał w końcu opanować biegle język, ale nigdy nie pozbył się wyraźnego rosyjskiego akcentu). Pytanie brzmiało jedynie, czy trafi do Niemiec wschodnich, czy zachodnich.

14 / 17W Niemczech cierpiał na depresję, jego zadanie sprowadzało się do gromadzenia wycinków prasowych

Obraz
© AFP / Sergey Chirikov

By zostać szpiegiem z prawdziwego zdarzenia, Putin musiałby trafić do Niemiec zachodnich. Przyszły prezydent otrzymał zaś przydział do Niemiec wschodnich i to nawet nie do Berlina, ale do przemysłowego Drezna. Razem ze znów ciężarną żoną Ludmiłą ruszyli z roczną córką Marią w podróż do NRD, gdzie głowa rodziny miała objąć kolejną nic nieznaczącą posadę. 20 lat ciężkiej pracy i cierpliwego oczekiwania, a praca nie wymaga od niego nawet działania pod przykrywką!

Młodzi Putinowie zamieszkali razem z pięcioma innymi rosyjskimi rodzinami w dużym bloku należącym do hermetycznego światka Stasi. Zadaniem Putina i jego kolegów było zbieranie informacji na temat poczynań "wroga", czyli w tym przypadku Zachodu, a konkretnie Niemiec zachodnich oraz - co było szczególnie ważne - Stanów Zjednoczonych. Niestety, z Drezna dostęp do rozlokowanych w całych Niemczech zachodnich amerykańskich baz wojskowych był mniej więcej taki sam jak z Leningradu. Oznaczało to, że zadanie Putina i pozostałych pracujących z nim ludzi sprowadzało się do gromadzenia wycinków prasowych, które przekazywano dalej, powiększając i tak monstrualny zbiór danych generowanych przez KGB.

Ludmile Putinie pobyt w Niemczech bardzo przypadł do gustu, polubiła też Niemców. W porównaniu ze Związkiem Radzieckim NRD była krajem dostatku, Ludmiła czuła się dobrze w otoczeniu Niemek, które codziennie rano o tej samej porze wywieszały na dworze identycznie wyglądające pranie. Wkrótce urodziła się im druga córka; na imię dali dziecku Jekatierina.

Putin polubił piwo i utył. Zarzucił treningi, nie gimnastykował się, więc szybko wskoczyło na niego dziewięć kilo, co przy jego niewielkim wzroście i drobnej posturze dało tragiczny efekt. Wszystko wskazywało na to, że przechodził wtedy poważną depresję.

15 / 17"Zawsze czegoś chciał. Przekazywał komu tylko mógł listę rzeczy z Zachodu"

Obraz
© AFP / RIA NOVOSTI / Alexsey Druginyn

Na placówce pieniądze były powodem nieustannych zmartwień Putina. Liczył, że "delegacja" pozwoli mu stworzyć doskonałą podstawę dla dostatniego życia po powrocie do domu. Niestety, pracownicy KGB w Dreźnie musieli odmawiać sobie wszystkiego. Na przestrzeni lat wypracowano mnóstwo sposobów pozwalających odłożyć nieco grosza, jak choćby zaklejanie okien gazetami, by uniknąć kupowania firan. A to, czego naprawdę pragnął Putin, było tak blisko, a jednocześnie zupełnie poza zasięgiem jego i jemu podobnych. Dlatego Putin nie krył swoich żądań przed tymi nielicznymi obywatelami Zachodu, z którymi miał kontakt - przed członkami Frakcji Czerwonej Armii (RAF). Radykałowie ci częściowo podlegali KGB i czasami pojawiali się w Dreźnie na ćwiczeniach.

Jeden z ludzi należących niegdyś do tego ugrupowania tak wspominał kontakty z Putinem: "Zawsze czegoś chciał. Przekazywał komu tylko mógł listę rzeczy z Zachodu, których tak bardzo pragnął". Człowiek ten utrzymuje, że osobiście przekazał Putinowi najnowocześniejszy model radioodbiornika Grundig Satellit i radio samochodowe marki Blaupunkt. Pierwszy z tych przedmiotów po prostu kupił, drugi wymontował z któregoś z samochodów skradzionych przez RAF na potrzeby przeprowadzanych akcji.

Putin każdy dzień pracy w Dreźnie spędzał przy biurku w pokoju, który dzielił z jeszcze jednym agentem (wszyscy pozostali pracownicy drezdeńskiego biura Stasi i KGB mieli własne gabinety). Dzień rozpoczynał się od zebrania personelu, potem następowało spotkanie z miejscowym agentem - emerytowanym milicjantem - a na koniec należało wszystko spisać. Byli pracownicy służb specjalnych szacują, że trzy czwarte czasu pracy poświęcali właśnie na pisanie sprawozdań. Największym sukcesem zawodowym Putina w tamtym okresie było zwerbowanie studenta z Kolumbii, który pozwolił Rosjanom nawiązać kontakt z innym studentem, słuchaczem uczelni w Berlinie Wschodnim. Ten przedstawił ich pochodzącemu z kolumbijskiej rodziny sierżantowi armii Stanów Zjednoczonych, od którego zdołali kupić za osiemset marek nieutajnione opisy procedur bojowych.

16 / 17"Wydaje się być w porządku, ale jest jakiś mały"

Obraz
© AFP / RIA NOVOSTI / Alexsey Druginyn

W 1999 r. Borys Jelcyn oraz ludzie z jego najbliższego otoczenia znaleźli się w niełatwym położeniu. Jelcyn od dawna był poważnie chory i w szybkim tempie tracił popularność. Miał za sobą kilka ataków serca, a w 1996 r., krótko po zdobyciu fotela prezydenckiego na drugą kadencję, przeszedł poważną operację kardiologiczną. Większość ludzi wierzyła, że miał poważne problemy z alkoholem, z kolei najbliżsi prezydentowi utrzymywali cały czas, że nagłe napady braku orientacji czy zamykania się w sobie miały ścisły związek z jego stanem zdrowia. Rozpoczęły się rozpaczliwe poszukiwania następcy prezydenta. Lista kandydatów nie była długa. Putin wydawał się idealnym kandydatem na marionetkowego prezydenta, posłusznego we wszystkim oligarchom. Zmarły w 2013 r. w Londynie Borys Bieriezowski (zaliczany do tzw. rodziny kremlowskiej jako bliski współpracownik prezydenta Borysa Jelcyna, skłócony z Putinem, od 2001 r. przebywał na emigracji) utrzymywał, że Putin był jego osobistym protegowanym.

To Bieriezowski miał wystąpić z oficjalną propozycją, można powiedzieć: oświadczył się kandydatowi w imieniu kraju. W lipcu 1999 r. poleciał do znajdującego się na południowym zachodzie Francji Biarritz, gdzie Putin spędzał wakacje. "Wcześniej uprzedziłem go telefonicznie, że chciałbym omówić z nim ważną sprawę", wspominał biznesmen w "Człowieku bez twarzy". "Gdy dotarłem na miejsce, okazało się, że cała rodzina Putinów: Władimir, jego żona i dwie córki, wtedy jeszcze młodziutkie dziewczyny, wynajmowała bardzo skromne mieszkanie w ośrodku wczasowym czy niewielkim apartamentowcu. Mała kuchnia i sypialnia, najwyżej kilka metrów. Naprawdę bardzo skromnie". Rosyjscy milionerzy, a Putin niewątpliwie zaliczał się już do tego grona, mieli wtedy w zwyczaju wynajmować na wakacje wielkie wille na Lazurowym Wybrzeżu. To wyjaśnia, dlaczego Bieriezowski był pod tak wielkim wrażeniem nieokazałego lokum Putinów. "Rozmawialiśmy cały dzień. Wreszcie powiedział: 'Dobrze, spróbujemy, ale sam rozumiesz, że muszę usłyszeć tę
propozycję od samego Borysa Nikołajewicza (Jelcyna)'". Bieriezowski zapewnił, że Jelcyn wie o wszystkim. "W końcu uległ. Wróciłem do Moskwy i przekazałem szczegóły rozmowy Jumaszewowi. Kilka dni później - trudno mi teraz powiedzieć, ile dokładnie - Putin przyleciał do Moskwy i spotkał się z Borysem Nikołajewiczem" - relacjonował. "Reakcja tego ostatniego była co najmniej dziwna. Pamiętam, jak powiedział mi: 'Wydaje się być w porządku, ale jest jakiś mały'".

17 / 17"Nie dostrzegł w nim ani odrobiny oryginalności. Nie mógł mylić się bardziej"

Obraz
© Wyd. Prószyński i S-ka

W wyniesieniu Putina do władzy najdziwniejsze wydaje się być to, że ludzie, którzy zadecydowali o jego awansie, naprawdę niewiele o nim wiedzieli. Bieriezowski wyznał, że nigdy nie uważał Putina za swojego przyjaciela, a jego osobowość wydała mu się mało interesująca. Fakt, że Bieriezowski nie znalazł w Putinie niczego godnego uwagi na tyle, by starać się go do siebie przyciągnąć, świadczy niezbicie, że nigdy nie dostrzegł w nim ani odrobiny oryginalności. Jednak Bieriezowski uznał, że wszystkie cechy, przez które trzymał Putina na dystans, u człowieka wybieranego na następcę Jelcyna będą przymiotami. Wszak Putin wydawał się być wyprany z osobowości, nie przejawiał też najmniejszych oznak interesowności. Wydawało się, że kontrolowanie takiego człowieka - wymuszenie na nim uległości i zdyscyplinowanie go - nie będzie niczym trudnym. Bieriezowski nie mógł mylić się bardziej.

A co myślał o człowieku, który lada dzień miał zostać namaszczony na jego następcę, sam Borys Jelcyn? Prezydent widział w nim jednego z nielicznych, którzy trwali wiernie u jego boku. Wiedział, że Putin to człowiek innego pokolenia - w odróżnieniu od niego samego, jego przeciwnika Jewgienija Maksimowicza Primakowa oraz armii popierających tego ostatniego gubernatorów - nigdy nie torował sobie drogi przez szeregi Partii Komunistycznej, nie musiał więc publicznie deklarować zmiany poglądów po upadku Związku Radzieckiego.

Nawet wygląd różnił go od dotychczasowych przywódców, potężnie zbudowanych i jak się wydawało, od zawsze naznaczonych zmarszczkami. Ten niewysoki, szczupły człowiek, który już wtedy miał w zwyczaju ubierać się w dobrze skrojone garnitury najlepszych europejskich firm, sprawiał wrażenie doskonałego przedstawiciela nowej Rosji, którą dziesięć lat wcześniej obiecywał wyborcom Jelcyn. Wiedział, że Rosjanie nie odrzucą człowieka, którego zostawia im w spadku. Człowieka, który ma przejąć po nim schedę. A szary, niepozorny mężczyzna pozwalał wszystkim widzieć w sobie to, co chcieli w nim zobaczyć.

9 sierpnia 1999 r. Borys Jelcyn mianował Władimira Putina premierem Rosji, a tydzień później nominacja została zatwierdzona większością głosów przez posłów Dumy. Tak rozpoczęła się błyskotliwa kariera polityczna Putina.

Na podstawie: "Putin. Człowiek bez twarzy" Mashy Gessen. Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Prószyński i S-ka.

(js)

Wybrane dla Ciebie

Dziennikarze ujawnili. Rosyjskie jednostki używają broni chemicznej
Dziennikarze ujawnili. Rosyjskie jednostki używają broni chemicznej
Rosja chce zmienić strategię. Ukraińskie media ujawniają plany
Rosja chce zmienić strategię. Ukraińskie media ujawniają plany
Tajemniczy obiekt pod Zamościem. To może być dron przemytniczy
Tajemniczy obiekt pod Zamościem. To może być dron przemytniczy
Wiózł na motocyklu 18-latkę, zginęła na miejscu. Dramat na A1
Wiózł na motocyklu 18-latkę, zginęła na miejscu. Dramat na A1
Niezidentyfikowany obiekt spadł na Lubelszczyźnie
Niezidentyfikowany obiekt spadł na Lubelszczyźnie
Tragedia na drodze. Rowerzysta zginął pod kołami pijanego kierowcy
Tragedia na drodze. Rowerzysta zginął pod kołami pijanego kierowcy
Areszt dla 17-latka po ataku nożem w Pasłęku
Areszt dla 17-latka po ataku nożem w Pasłęku
Działo się w sobotę. Oto najważniejsze wydarzenia [SKRÓT DNIA]
Działo się w sobotę. Oto najważniejsze wydarzenia [SKRÓT DNIA]
Karetka dachowała na śliskiej drodze. Dwaj ratownicy w szpitalu
Karetka dachowała na śliskiej drodze. Dwaj ratownicy w szpitalu
Trump chce eksportować ciężkie drony bojowe. Pracują nad reformą
Trump chce eksportować ciężkie drony bojowe. Pracują nad reformą
Narodowe Czytanie. Tym fragmentem Nawrocka rozbawiła publiczność
Narodowe Czytanie. Tym fragmentem Nawrocka rozbawiła publiczność
Pogrzeb ofiar zbrodni wołyńskiej. Odczytano list od Nawrockiego
Pogrzeb ofiar zbrodni wołyńskiej. Odczytano list od Nawrockiego