Trwa ładowanie...
d36w0fq
badania
02-12-2005 06:00

Co nam wszystkim psuje krew?

Najbardziej skażone są białe niedźwiedzie (fot. AFP)

Przebadaliśmy próbki krwi pobrane od trzypokoleniowych rodzin z 12 krajów Europy, w tym również Polski. Sprawdzaliśmy ich krew na obecność 107 szkodliwych związków – znaleźliśmy w sumie 73. W organizmach polskiej rodziny znajdowało się najwięcej groźnych substancji dawno wycofanych z produkcji – powiedziała Wirtualnej Polsce Agnieszka Sznyk-Basałyga z WWF Polska.

d36w0fq
d36w0fq

WWF zorganizowało badania krwi mieszkańców kilkunastu krajów Europy. Czego szukaliście?

Agnieszka Sznyk-Basałyga:Braliśmy pod uwagę konkretne związki chemiczne i sprawdzaliśmy, czy występują w próbkach pobranych od wolontariuszy. Nie były to może badania na dużej, przekrojowej próbie, miały za to raczej zasygnalizować pewien problem. Zbadaliśmy między innymi europosłów, ministrów zdrowia i środowiska krajów Unii Europejskiej. Akcja miała związek z debatą w Parlamencie Europejskim nad ustawą dotyczącą kontroli nad produkcją syntetycznych chemikaliów. Do tej pory związki te nie podlegały żadnej kontroli i obowiązywała taka dziwna zasada domniemania, to znaczy jeśli ktoś nie umarł od razu po kontakcie z daną substancją, to można ją bez przeszkód produkować. Co zaskakujące, nie ma też obowiązku badania bezpieczeństwa substancji chemicznych z którymi stykamy się na co dzień.

Tymczasem naukowcy coraz częściej alarmują, że wiele substancji produkowanych obecnie i związków, powszechnie uznanych za nieszkodliwe, zaczyna mieć negatywny wpływ na nasz organizm dopiero po dłuższym czasie. Zakłócają na przykład funkcjonowanie układu hormonalnego. Są to związku bardzo trwałe, które na dodatek kumulują się w organizmie. Tak się dzieje na przykład ze związkiem PCB, czyli polichlorowanymi bifenylami. Został on już 30 lat temu wycofany z produkcji. PCB stosowano przede wszystkim w przemyśle – w transformatorach, kondensatorach. Czasem jeszcze zdarza się, że uwolni się gdzieś sporadycznie, na przykład podczas procesu spalania. Ale niestety cały czas pozostaje w środowisku i w naszych organizmach.

Badania pokazują, że PCB „najchętniej” odkłada się w rybach i przez potrawy trafia do naszych organizmów.

Agnieszka Sznyk-Basałyga (fot. WWF Polska)
Źródło: Agnieszka Sznyk-Basałyga (fot. WWF Polska)

- Każdy z nas ma we krwi jakąś ilość polichlorowanych bifenyli, nawet osoby, które urodziły się już po wycofaniu tego związku z produkcji. Żaden z badanych wolontariuszy nie był od nich wolny. Związek ten trafia do naszych organizmów wraz z pokarmem, ale także z powietrzem lub wodą. Na nasze zlecenie holenderskie laboratorium przebadało próbki krwi pobrane od trzypokoleniowych rodzin z dwunastu krajów Europy, w tym również Polski. Sprawdzaliśmy ich krew na obecność 107 szkodliwych związków – znaleźliśmy w sumie 73. W organizmach polskiej rodziny znajdowało się najwięcej substancji dawno wycofanych.

Ale chyba nie jest z Polakami tak źle. Miesięcznik „Human Reproduction” opublikował wyniki badania spermy Europejczyków w ramach projektu "Innuendo". Badania opracowywał również Państwowy Zakład Higieny.
Okazało się, że przebadana grupa mężczyzn z Warszawy miała „najsprawniejsze” plemniki spośród mieszkańców kilkunastu innych krajów. Wynikało z tego, że mamy najniższe stężenie PCB we krwi w Europie. A związek ten wpływa negatywnie między innymi na zdolności rozrodcze.

- Tak, wynik badania bierze się w pewnej mierze z tego, że w czasie gdy PCB dostawało się do atmosfery na masową skalę, nasz przemysł nie był tak rozwinięty jak w krajach Europy Zachodniej. Poza tym nie jesteśmy narodem, który gustuje w potrawach z ryb. Skandynawowie, którzy wypadli znacznie gorzej w tym badaniu, spożywają stosunkowo znacznie więcej ryb od nas. Jednocześnie należy pamiętać, że nie odradzamy jedzenia ryb, ponieważ mają przecież bardzo cenne walory dietetyczne, ważne dla naszego zdrowia. Powinniśmy po prostu jeść je nie codziennie, ale na przykład raz w tygodniu, co na pewno nam nie zaszkodzi.

Mówiła Pani, że PCB nie trafia do atmosfery już od 30 lat. To całe pokolenie. Tymczasem naukowcy powtarzają, że poziom skażenia PCB wciąż jest wysoki. Czy ten alarm nie jest trochę na wyrost?

Fabryka truje (fot. AFP)
Źródło: Fabryka truje (fot. AFP)

- Szkodliwe toksyny, jak PCB, które raz się dostały do środowiska, cały czas w nim pozostają. I tak matki przekazują je swoim dzieciom, po narodzeniu, przez pokarm, jak i jeszcze wcześniej, przez łożysko. Nie dość, że noworodki już na „starcie” dostają szkodliwy chemiczny bagaż, to jeszcze w ciągu życia uzupełniają go sobie. Badania wykazały, że najbardziej skażone groźnymi związkami, w tym także PCB, są niedźwiedzie polarne. Dzieje się tak dlatego, że spora część toksyn trafia w ich strony przenoszona prądami powietrznymi i morskimi. Poza tym niedźwiedzie są na szczycie łańcucha pokarmowego i związki chemiczne zgromadzone w tłuszczu innych zwierząt, na przykład fok, kumulują się w ich organizmach.

Greenpeace pokusił się o przebadanie składu chemicznego próbek kurzu z czterech przedszkoli w Polsce. Wyniki były alarmujące. Wykryto między innymi nonylofenole, organotyny i bromowane opóźniacze spalania – związki mutagenne, zaburzające na przykład układ hormonalny i rozrodczy.

- Szukaliśmy tych związków także w naszych badaniach. Chemikalia, które można znaleźć na przykład w kosmetykach lub wyrobach PCV także mogą zaburzyć działanie układu hormonalnego. Inne szkodliwe substancje, stosowane przy produkcji sprzętu elektronicznego i podejrzewane o działanie rakotwórcze, mogą uwalniać się podczas pracy komputera lub telewizora. Nawet do produkcji patelni teflonowych używa się niebezpiecznych dla zdrowia związków chemicznych – i te także uwalniają się pod wpływem ciepła. Nasze badania wykazały, że praktycznie każdy nosi w sobie koktajl syntetycznych substancji, które – co należy pamiętać – nie działają od razu.

To, co pani mówi, brzmi bardzo groźnie... Ale czy w dzisiejszych czasach, przy takim stopniu rozwoju przemysłu, można jeszcze w jakiś sposób ustrzec się przed toksynami?

- Jest rozwiązanie. Prawo powinno nakładać na producenta szkodliwych związków obowiązek ich rejestracji, oceny i dążenia do wycofania tych najgroźniejszych chemikaliów. Chodzi o to, by szukać bezpieczniejszych alternatyw. Póki co to konsument musi udowadniać, co mu zaszkodziło. A dla własnego zdrowia lepiej jest na przykład unikać nadmiernego przebywania przy włączonych urządzeniach elektrycznych lub ustawiania ich w pomieszczeniach gdzie śpimy.

Ale trudno chyba na dłuższą metę unikać telewizora czy komputera?

- Nie chodzi o to, by ich wcale nie używać. Warto jednak co jakiś czas wietrzyć pomieszczenie, w którym znajduje się włączony komputer lub telewizor. To małe kroki, ale przynoszące efekty. Najważniejsze, by powstało odpowiednie prawo, żeby nie dochodziło do takich historii, jak na przykład z azbestem. Najpierw przez wiele lat był powszechnie używany, a potem nagle okazało się, że jest rakotwórczy.

Z Agnieszką Sznyk-Basałyga rozmawiał Mariusz Nowik, Wirtualna Polska.

Za tydzień w Naukowym Wizjerze zagości amerykański astronauta z programu Apollo 9. GORĄCO POLECAMY!

d36w0fq
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d36w0fq
Więcej tematów