Co dalej z PKW i subwencją dla PiS? "W tej chwili nie ma przesłanki"
Państwowa Komisja Wyborcza nie podjęła decyzji ws. subwencji dla Prawa i Sprawiedliwości. Zwróci się do dwóch instytucji publicznych o dodatkowe dane. - Rozumiem, że w opinii PKW nie ma przesłanki do podjęcia rozstrzygnięcia w tej chwili. Powstrzymałbym się jednak od jakichkolwiek spekulacji - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Uniwersytetu Warszawskiego Ryszard Piotrowski.
01.08.2024 11:15
W środę Państwowa Komisja Wyborcza powróciła do rozpatrywania sprawozdań finansowych komitetów wyborczych z wyborów parlamentarnych. PKW może przyjąć sprawozdanie finansowe bez zastrzeżeń, ze wskazaniem uchybień albo je odrzucić.
Szczególne emocje budzi sprawozdanie Prawa i Sprawiedliwości. Rząd zarzuca partii nielegalne finansowanie.
Kancelaria Prezesa Rady Ministrów skierowała do PKW pismo, w którym stwierdzono, że PKW musi przeanalizować m.in. kwestię wydatkowania środków w ramach Funduszu Sprawiedliwości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Środowe posiedzenie trwało kilka godzin. Po godz. 19 szef PKW Sylwester Marciniak przekazał, że komisja postanowiła zwrócić się do Rządowego Centrum Legislacyjnego i NASK.
W przypadku RCL chodzi najprawdopodobniej o kampanię wyborczą byłego szefa Centrum Krzysztofa Szczuckiego, który startował z list PiS w okręgu toruńskim. Zdaniem KPRM jako szef RCL podejmował działania "mogące składać się na działania o charakterze agitacji przedwyborczej".
W przypadku NASK PKW chce sprawdzić, jaka była wartość rynkowa raportów i sondaży, które zamawiał rząd PiS. Dotyczyły one m.in. wiarygodności partii.
Przewodniczący Marciniak szczególną uwagę poświęcał kwestii tego, że "warunkiem odrzucenia sprawozdania jest przekroczenie całej wydatkowanej kwoty przez komitet o 1 proc.". W przypadku Prawa i Sprawiedliwości jest to kwota 400 tys. zł.
"Nie ma przesłanki"
To stosunkowo niewielka suma, gdy przypomni się np. milionowe kwoty, jakie miały płynąć z Funduszu Sprawiedliwości do okręgów, z którego kandydowali politycy Suwerennej Polski. Konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego prof. Ryszard Piotrowski wskazuje, że gdyby analizowane do tej pory przez PKW wydatki przekroczyły ten limit 1 proc., komisja mogłaby już teraz podjąć decyzję o odebraniu subwencji.
- Rozumiem, że w opinii PKW nie ma przesłanki do podjęcia rozstrzygnięcia w tej chwili. Tak by to wynikało z tego oświadczenia. Powstrzymałbym się jednak od jakichkolwiek spekulacji - mówi prof. Piotrowski w rozmowie z Wirtualną Polską.
Przyznaje, że cała sytuacja jest dość skomplikowana.
- Zasadniczo jest tak, że organy państwowe nie powinny się angażować w proces wyborczy. Takie zaangażowanie jednak zawsze istnieje i jest związane z aktywnością np. rządu. Przypomnę, że stwierdzając ważność wyborów prezydenckich Sąd Najwyższy zauważył, że mieliśmy do czynienia z zaangażowaniem administracji rządowej po stronie jednego z kandydatów. To może budzić wątpliwości, ale według SN nie prowadziło to do stwierdzenia nieważności wyboru - mówi prof. Piotrowski.
Zobacz także
- Czy każde słowo wypowiedziane przez człowieka związanego z rządem w trakcie kampanii jest wykorzystaniem pieniędzy na cele wyborcze? Jeśli tak, to w zasadzie członkowie rządu nie powinni się w ogóle odzywać, bo są opłacani z pieniędzy podatników. Jeśli rząd sprawuje władzę źle, to też ingeruje w kampanię wyborczą, bo przecież jego złe działania mogą być wykorzystane przez innych kandydatów. Tu trzeba zachować pewien rozsądek, powściągliwość i zapewne też PKW chce, żeby jej rozstrzygnięcie było oparte na dopuszczanych przez prawo przesłankach - uważa konstytucjonalista.
Presja na PKW
W ostatnich dniach m.in. członkowie rządu przekonywali, że PKW nie może podjąć innej decyzji, jak odebrać subwencję PiS.
- Obowiązują limity wydatków: te limity były wielokrotnie przekroczone i to jeszcze przy użyciu publicznych środków. Jakieś tajne drukarnie jak za okupacji, wykorzystywanie spółek Skarbu Państwa, Funduszu Sprawiedliwości, Leśnego, etatów w KRPM. PKW nie może udawać, że tego nie widzi, to wszyscy wiemy. Byłbym oburzony, gdyby PKW nie zdecydowała się zrobić porządku z finansowaniem kampanii wyborczych - mówił w "Sygnałach dnia" w Programie I Polskiego Radia minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
- To jest w najwyższym stopniu niestosowne - mówi prof. Piotrowski. - Widać wyraźnie, że rząd zabiega usilnie o to, by uniemożliwić działania opozycji, co jest skądinąd zrozumiałe, bo zbliżają się wybory prezydenckie, stosunki rząd-opozycja odbiegają od standardów demokratycznych, bo są oparte na zasadzie eliminacji przeciwnika. Rząd np. nie zaprasza "niemiłej" telewizji na konferencje prasowe, co jest niezgodne z konstytucją, to jakieś horrendum. Rząd stara się uczynić wszystko, by zdążyć wykazać się wobec swoich wyborców tą obiecywaną skutecznością, czyli rozliczeniami. Do tego PKW byłaby niezmiernie użyteczna, gdyby się dała użyć - dodaje konstytucjonalista.
Główny specjalista ds. rzecznictwa Fundacji im. Stefana Batorego Krzysztof Izdebski wskazywał niedawno, że PKW bada niemal wyłącznie przedstawione jej dokumenty i nie ma środków, by sprawdzać wydatki komitetów na bieżąco, np. w trakcie prowadzonej kampanii. Czy w takim wypadku należałoby poszerzyć kompetencje komisji? Według prof. Piotrowskiego ostateczną decyzję musiałaby podjąć PKW.
- Trzeba podchodzić z wielką ostrożnością do działań PKW. Uchybienia formalne nie mogą przesłaniać potrzeby działania proporcjonalnego, czyli ingerencje PKW nie mogą prowadzić do eliminacji pluralizmu politycznego - uważa konstytucjonalista.
- Te dokumenty, które PKW ma do dyspozycji są wystarczające. Jak czegoś nie można zrobić na podstawie wymagań, które są w Kodeksie wyborczym, to nie można. Nie sądzę, żeby było celowe, aby PKW sama prowadziła jakieś działania o charakterze śledczym. Od tego są uprawnione organy i PKW może się zwracać do różnych organów państwowych o potrzebne informacje - podkreśla prof. Piotrowski.
Adam Zygiel, dziennikarz Wirtualnej Polski
Czytaj więcej: