Co dalej z Macierewiczem? "Dla niego nie skończyło się nic"
Macierewicz zbudował własną potęgę na narodowej tragedii, kłamiąc i fałszując dane - mówi "Gazecie Wyborczej" polityk KO Krzysztof Brejza. Czy po rozwiązaniu podkomisji smoleńskiej usunie się w cień? Jego aktywność ws. rozliczania nowej władzy temu przeczy. - Dla niego nie skończyło się nic: ani walka z komuną, ani dochodzenie prawdy smoleńskiej - mówi poseł i znajomy Macierewicza.
W piątek szef MON poinformował o stworzeniu eksperckiego zespołu, którego zadaniem będzie zbadanie działalności tzw. podkomisji smoleńskiej. - Musimy ocenić 8 lat funkcjonowania podkomisji, którą kierował pan Antoni Macierewicz. Musimy wyjaśnić zasadność, celowość i wiarygodność tych działań, bo efektów do tej pory nie zauważyliśmy - powiedział Władysław Kosiniak-Kamysz.
Podkomisja ds. ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej została powołana w 2016 roku przez ówczesnego szefa MON Antoniego Macierewicza.
Macierewicz: to był wybuch
W kwietniu 2022 r. Macierewicz jako szef podkomisji przedstawił raport z jej prac, który kwestionował ustalenia uprzednio badającej sprawę komisji Jerzego Millera. - Przyczyną katastrofy 10 kwietnia nad Smoleńskiem był akt bezprawnej ingerencji strony rosyjskiej na statek powietrzny Tu-154M z delegacją prezydenta RP; głównym i bezspornym dowodem tej ingerencji był wybuch w lewym skrzydle na 100 m przed minięciem przez samolot brzozy - mówił Macierewicz.
W ten sposób teza o eksplozji i zamachu na prezydenta stała się wersją obowiązującą w Prawie i Sprawiedliwości.
Ustaleniom podkomisji stanowczo sprzeciwili się trzej byli jej członkowie, którzy w najnowszym reportażu Piotra Świerczka w TVN24 zarzucili Macierewiczowi manipulacje i ukrywanie niewygodnych faktów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Porażka PiS. "Więźniów politycznych" nie "kupuje" nawet ich elektorat
"Będzie budował nowy mit"
Po rozwiązaniu podkomisji smoleńskiej Macierewicz zaangażował się w akcje protestacyjne przeciwko działaniom nowego rządu. W siedzibie PAP, gdzie uczestniczył w "interwencji poselskiej", doszło do szarpaniny z jego udziałem, kiedy nie chciał wpuścić do środka pracownika.
W sylwestrowy wieczór był zaś przed siedzibą Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Mówił, że 2023 "to jest rok, w którym chce się zniszczyć państwo polskie". - To jest rok, który nas dzisiaj tutaj połączył po to, żeby walczyć o niepodległość, po to, żebyśmy wszyscy tu w Warszawie, ale i w całej Polsce połączyli się, aby niepodległość miała ludzi takich, jak żołnierze niezłomni w latach 40., jak robotnicy w 1956 r., jak ci robotnicy, którzy powstanie podjęli w 1970 r., jak ci, którzy stworzyli Solidarność - stwierdził.
- On ma jeszcze mnóstwo energii i wierzy, że PiS oddał rządy na krótko. Będzie budował dla Kaczyńskiego nowy mit, który zastąpi wyborcom Smoleńsk - mówi "Gazecie Wyborczej" znajomy polityka PiS.
- Jeżeli ktoś fałszuje dowody, kłamie i marnuje publiczne pieniądze, niewątpliwie jest szarlatanem - mówi Onetowi Radosław Sikorski, który współpracował z Macierewiczem w MON w latach 2006-2007. Po tym, jak zażądał odwołania go z funkcji wiceministra, padła odmowa i Sikorski sam odszedł z rządu.
- Co do świra… wiem, że jest tak rutynowo określany zarówno w Pałacu Prezydenckim, jak i we własnej partii, co mnie niepokoi, bo niepoczytalność może być okolicznością łagodzącą, gdy przyjdzie go rozliczyć. Natomiast agenturalność to jest oczywiście sprawa dla kontrwywiadu - powiedział Sikorski, podaje "Gazeta Wyborcza".
O jego rzekomych związkach z Rosją pisali dziennikarze Tomasz Piątek i Grzegorz Rzeczkowski.
Z okresu, kiedy Macierewicz sam był szefem MON, w latach 2015-2018, zasłynie jego rzecznik Bartłomiej Misiewicz, którego nazwisko dla ówczesnej opozycji na wiele lat stało się synonimem niekompetencji, arogancji oraz nadużywania władzy.
Kierując resortem obrony, Macierewicz skonfliktował się nawet z Andrzejem Dudą, dlatego do nowego rządu PiS Mateusza Morawieckiego już nie wszedł. - Dla nikogo nie jest tajemnicą, iż naciski Pałacu Prezydenckiego w sprawie ministra obrony były, i to bardzo intensywne - mówił Jarosław Kaczyński "Gazecie Polskiej".
Brejza: podkomisja trampoliną polityczną
Sprawą kosztów działalności podkomisji smoleńskiej zajmował się jeszcze będąc w opozycji polityk KO Krzysztof Brejza. Próbował ustalić jej skład oraz wydatki.
- Myślę, że Smoleńsk to dla niego środek do podniesienia swej pozycji w PiS. Ten zespół parlamentarny, a potem podkomisja były prywatnymi trampolinami politycznymi, na których się wybił zarówno w oczach Kaczyńskiego, jak i najtwardszej części jego elektoratu. Zbudował własną potęgę na narodowej tragedii, kłamiąc i fałszując dane - mówi Brejza "Gazecie Wyborczej".
Według rozmówcy "Gazety Wyborczej" Macierewicz wierzy, że PiS oddał rządy na krótko, a "nowa koalicja się wywróci, bo to nieudacznicy, którymi Antoni gardzi na każdym poziomie". - Dla niego nie skończyło się nic: ani walka z komuną, ani - jak to określa - dochodzenie prawdy smoleńskiej. Bo tak naprawdę w jego przekonaniu trwa nieustanna, niezmienna od stuleci walka. Dobra ze złem - mówi anonimowo poseł, znajomy Macierewicza.
Czytaj także:
Źródło: PAP, "Gazeta Wyborcza"