Co czwarte dziecko w Polsce żyje w biedzie
Polska nie jest aż tak biedna, aby dzieci były głodne - pod tym hasłem ok. trzydziestu osób manifestowało w Dniu Dziecka przed ministerstwem pracy, domagając się od rządu Donalda Tuska likwidacji ubóstwa wśród dzieci.
- Przyszliśmy w Dzień Dziecka pod gmach ministerstwa, aby upomnieć się o nasze dzieci, które przeżywają biedę. Przyszliśmy zwrócić uwagę rządu Donalda Tuska na ubóstwo najmłodszych, które jest dla nich upokarzające - mówił przed ministerstwem Piotr Ikonowicz z Ruchu Sprawiedliwości Społecznej.
Jak podkreślił, "rząd przyjął metodę odchudzania polskich dzieci". - Od 2006 roku zapomniano zwaloryzować progi uprawniające do korzystania z pomocy społecznej - wyliczał Ikonowicz. Zaznaczył, że według badań co czwarte polskie dziecko żyje w biedzie. - Dzisiaj w Polsce bieda ma twarz dziecka - stwierdził.
Według Ikonowicza manifestacja ma rozpocząć debatę nad ubóstwem w Polsce. - Obecnie w parlamencie nie ma takiej debaty. W rządzie nie ma też miejsca na politykę społeczną - mówił.
Ikonowicz wspomniał także posłankę SLD Izabelę Jarugę-Nowacką, która zginęła w katastrofie smoleńskiej (tablica upamiętniająca b. wiceminister pracy znajduje się na ścianie gmachu resortu). - Posłanka mówiła, że Polska nie jest aż tak biedna, aby dzieci były głodne. Dla niej polityka społeczna była najważniejsza - podkreślił.
Protestujący mieli ze sobą list do minister pracy i polityki społecznej Jolanty Fedak, w którym m.in. domagają się od rządu powzięcia "rzeczywistych działań na rzecz likwidacji ubóstwa wśród dzieci w Polsce". - Dzieci są jedną z grup najbardziej zagrożonych biedą w Polsce - podkreślono. Autorzy listu domagają się też podniesienia płacy minimalnej oraz świadczeń rodzinnych.