Witam serdecznie, panie profesorze. Kilka dni temu minister zdrowia Adama Niedzielski, kiedy mówił w sejmie o sytuacji
chorych onkologicznych, powiedział, że w sensie systemowym onkologia jest zieloną wyspą i
nie ma żadnych zakusów, żeby tworzyć oddziały covidowe, które obsługiwałyby pacjentów nieonkologicznych. Czy zgodzi
się pan z tym twierdzeniem ministra zdrowia, że onkologia to jest taka zielona wyspa?
Zupełnie nie rozumiem tego pojęcia. Nie jesteśmy, nie byliśmy i długo nie będziemy
zieloną wyspą, dlatego że terminem "zielona wyspa" należy
rozumieć miejsce, w którym nie doświadczamy jakichkolwiek niepokojów. A tymczasem sytuacja
pacjentów onkologicznych jest dramatyczna. Wiemy
doskonale, że istnieją ogromne przesunięcia w czasie, zwłaszcza we wczesnym rozpoznawaniu nowotworów, w
dostępie do urządzeń
diagnostycznych - mówię o tomografii komputerowej, o rezonansie -
a to jest dopiero wierzchołek góry lodowej. Schody zaczynają się w momencie, kiedy wykryte zmiany w badaniu
obrazowym należy poddać badaniu biopsyjnemu, a następnie analizie patomorfologa.
I tutaj opóźnienia są - ostatni moi pacjenci przychodzą z badaniami ośmiotygodniowymi. Myśmy
zakładali, że generalnie karta DiLO będzie służyła temu, żeby skrócić czas
oczekiwania, z 78-80
dni do mnie więcej trzech, czterech tygodni, a w tej chwili, proszę sobie wyobrazić, oczekiwanie
na wynik histopatologiczny trwa 8 tygodni.
To sytuacja, no trudno to nazwać "zieloną wyspą", może do
tego istnieją jakieś szczegółowe wyjaśnienia, co minister przez to rozumiał. Ale
to jest sytuacja, w której zagrożenie dla tej grupy chorych cały
czas narasta. Ja mówiłem o takiej fali tsunami jako porównanie tego, co nas czeka. Jeżeli
przestano praktycznie w wielu województwach wykonywać zaplanowane badania mammograficzne na przykład u
kobiet, które powinny to badania zrobić i spadło o ponad 90%
liczba wykonanych badań, to
oznacza, że te kobiety nie mają szans wykrycia nowotworu we
wczesnych fazach zaawansowania. One oczywiście trafią do nas, ale
trafią już z daleko zaawansowaną chorobą, prawdopodobnie
z przerzutami przynajmniej do węzłów chłonnych, jak nie bardziej jeszcze odległymi.
I szansa na ich wyleczenie, oczywiście
mówię to tylko o kobietach z rakiem piersi, ale to dotyczy nowotworów jelita grubego, to
dotyczy nowotworów prostaty i wielu, wielu innych, gdzie
wczesna diagnostyka onkologiczna po prostu leży.
I powtarzam,
nie rozumiem określenia, że onkologia jest "zieloną wyspą".