Co ABW znalazła u Jaruckiej
Rzeczniczka ABW Magdalena Stańczyk
powiedziała, że z porównania oświadczenia majątkowego
Włodzimierza Cimoszewicza zamieszczonego na internetowych stronach
Sejmu z oświadczeniem znalezionym w czasie przeszukania ABW w
mieszkaniu jego b. asystentki Anny Jaruckiej wynika, że w żadnym z
tych oświadczeń nie ma wzmianki o akcjach PKN Orlen.
12.08.2005 | aktual.: 12.08.2005 15:14
Porównaliśmy obydwa dokumenty i te dokumenty nie różnią się niczym, poza kwestią 20 tys. oszczędności, które Cimoszewicz deklarował w kwietniu, a których jeszcze nie miał w styczniu - powiedziała Stańczyk. Podkreśliła, że w kwestii PKN Orlen nie ma tam zapisu ani w jednym oświadczeniu, ani tym znalezionym u Jaruckiej.
Stańczyk podkreśliła, że MSZ potwierdził, iż oświadczenie, które znaleziono u Jaruckiej, jest to ich niejawny dokument, który powinien znajdować się w ministerstwie. Według rzeczniczki było to oświadczenie, które minister Cimoszewicz złożył w MSZ w styczniu 2002 roku.
Rzeczniczka powiedziała, że wśród pozostałych materiałów znalezionych u Jaruckiej znajdowała się korespondencja Cimoszewicza z ówczesnym szefem sejmowej komisji etyki poselskiej Franciszkiem Stefaniukiem, ale nie dotyczyła ona akcji PKN Orlen.
Stańczyk zaznaczyła, że zabezpieczone w mieszkaniu Jaruckiej dokumenty, które znalazły się tam w sposób nieuprawniony, niezwłocznie przekazano do prokuratury. Stamtąd wróciły do ABW, jako do organu prowadzącego śledztwo w sprawie wyniesienia z MSZ tajnych depesz. Następnie ABW przesłała odnalezione u Jaruckiej oświadczenie majątkowe Cimoszewicza do MSZ z zapytaniem, czy przypadkiem nie jest to brakujący dokument resortu. W piątek MSZ odesłało to oświadczenie do ABW z adnotacją, że jest to ich dokument.
Stańczyk, wyjaśniając okoliczności przeszukania u Jaruckiej, powiedziała, że Jarucka zgłosiła się do swojego przełożonego w MSZ i powiedziała, że jakiś dziennikarz z warszawskiej gazety chce udostępnić jej tajne szyfrogramy ministerstwa (według "Gazety Wyborczej" chodziło o dziennikarkę bezpłatnej gazety "Metro"). Przełożony powiadomił o tym ABW, a Agencja wszczęła postępowanie.
W trakcie postępowania gazeta odcięła się od tego i powiedziała, że nie składała Jaruckiej takiej oferty. Następnie w toku przesłuchań Jaruckiej oficerowie ABW doszli do wniosku, że jej wyjaśnienia są niespójne i to ona sama może mieć w domu tajne szyfrogramy z MSZ - powiedziała rzeczniczka ABW. Dodała, że wtedy, po uzgodnieniu z prokuraturą, podjęto decyzję o przeszukania mieszkania Jaruckiej.
Rzeczniczka powiedziała też, że prokuratura apelacyjna w Warszawie, która rozpatrywała zażalenie Jaruckiej na ABW w związku z dokonanym przeszukaniem, nie dopatrzyła się żadnych uchybień ze strony agencji.
W czwartek ujawniono oświadczenie b. asystentki Cimoszewicza Anny Jaruckiej napisane dla sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen. Napisała ona, że na prośbę Cimoszewicza zamieniła jego oświadczenie majątkowe za 2001 rok, zmieniając informacje na temat akcji PKN Orlen. Stwierdziła też, że na początku 2005 roku ABW przeszukała jej mieszkanie - jak podkreśliła Jarucka - pod pretekstem poszukiwania tzw. dokumentów klasyfikowanych MSZ. Według jej relacji, w momencie gdy funkcjonariusze znaleźli materiały dotyczące Cimoszewicza, w tym jego oświadczenie majątkowe, mieli "praktycznie zakończyć" przeszukanie.
Stańczyk podkreśliła, że nieprawdą jest, iż przeszukanie zakończyło się po znalezieniu oświadczenia. Są to insynuacje - powiedziała.