Cios dla Ukrainy? Nowy rząd Izraela "odmraża" relacje z Rosją
- Ukraina nie traci sojusznika, bo Izrael nigdy nim nie był – mówi Wirtualnej Polsce Jarosław Kociszewski, specjalista ds. Bliskiego Wschodu, ekspert fundacji Stratpoints. Jego zdaniem, "odmrożenie relacji" nowego izraelskiego rządu z Rosją nie oznacza też, że Jerozolima stanie się sprzymierzeńcem Moskwy. - Izrael ma swoje problemy na Bliskim Wschodzie - podkreśla ekspert.
Nowy szef izraelskiego MSZ Eli Cohen rozmawiał we wtorek z ministrem spraw zagranicznych Rosji Siergiejem Ławrowem. To pierwsza taka rozmowa od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Poprzednik Cohena Yair Lapid prowadził wobec Rosji twardą politykę, potępiał Kreml publicznie i mówił wprost, że rosyjskie wojsko popełniło zbrodnie wojenne w Buczy. W komunikacie po rozmowie Cohen-Ławrow Izrael podkreślił, że rozmawiano również na temat konfliktu w Ukrainie, ale "nie oznacza to zmiany w polityce wobec wojny".
Przed telefoniczną rozmową, w poniedziałkowym wystąpieniu Eli Cohen sygnalizował jednak zmianę polityki wobec Ukrainy, dając do zrozumienia, że nowy rząd przyjmie bardziej prorosyjską linię. W swoim pierwszym przemówieniu, szef izraelskiej dyplomacji zadeklarował, że "Izrael będzie mówić mniej o sytuacji w Ukrainie".
Deklaracja Cohena pojawiła się raptem kilka dni po zaprzysiężeniu nowego rządu Benjamina Netanjahu. Będzie to jego szósta kadencja jako premiera. Rząd Izraela ma składać się z koalicji prawicowych i ortodoksyjnych partii: Likud, Szas, Noam, Żydowskiej Siły, Partii Religijnego Syjonizmu i Partii Tory.
Po zaprzysiężeniu Netanjahu ekspertka ds. Izraela dr Karolina Zielińska z Ośrodka Studiów Wschodnich w rozmowie z Wirtualną Polską prognozowała, że Izrael za rządów nowego-starego premiera "odmrozi" kontakty z Rosją. - Relacje najwyższego szczebla z Rosją za poprzedniego premiera Naftali Beneta zostały właściwie zamrożone. Netanjahu będzie dążył do odbudowy tych relacji i otwartych kanałów komunikacji z Kremlem. Chciałby kontynuacji m.in. konsultacji i koordynacji w Syrii - wskazywała ekspertka Ośrodka Studiów Wschodnich.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czy rozmowa telefoniczna Cohen-Ławrow oznacza zmianę polityki Izraela wobec Rosji? Zdaniem Jarosława Kociszewskiego, eksperta ds. Bliskiego Wschodu, nie oznacza to rewolucji w relacjach Jerozolima-Moskwa.
"Izrael będzie konsekwentny"
- I nie oznacza, że rząd w Jerozolimie nagle zaangażuje się po stronie Kremla podczas trwającej wojny w Ukrainie. Tak jak wcześniej Izrael stał z boku tego konfliktu, tak nadal będzie tak się zachowywał – mówi Wirtualnej Polsce Jarosław Kociszewski, wieloletni korespondent Polskiego Radia na Bliskim Wschodzie.
Jego zdaniem izraelski rząd będzie również konsekwentny wobec Ukrainy. - Będzie nadal stanowczo odmawiał przekazania systemów obrony przeciwlotniczej, o które od dawna prosi prezydent Wołodymyr Zełenski. Izrael obawia się, że mogłyby one wpaść w ręce Rosji, a za jej pośrednictwem przejąłby je Iran. Wówczas zostałyby zbadane i przeanalizowane pod każdym kątem, co na dłuższą metę w praktyce osłabi możliwości obronne Izraela – ocenia nasz rozmówca.
I jak dodaje, rząd w Jerozolimie odmawia przekazania systemów również z innego powodu.
- Argumentuje, że nie ma tych systemów na tyle dużo, by móc przekazać komukolwiek. Poza tym one są sprofilowane w głównej mierze na potrzeby izraelskie. A Izrael cały czas obawia się wybuchu konfliktu z Hezbollahem w Libanie czy z Hamasem w Gazie – komentuje Jarosław Kociszewski.
Po wybuchu wojny w Ukrainie izraelskie władze przez długi czas nie zabierały głosu. Dopiero później pojawiły się deklaracje o poparciu dla suwerenności oraz integralności Ukrainy oraz zaproponowano pomoc humanitarną. Z drugiej strony izraelskie władze inaczej niż kraje Zachodu nie potępiały - poza kilkoma wyjątkami - w ostrych słowach Rosję za użycie wojska wobec sąsiada.
Jak zauważa Jarosław Kociszewski izraelska pomoc humanitarna zaoferowana Ukrainie – w stosunku do innych państw - jest jednak niewielka.
- Wycenia się ją na ok. 2,5 mln dolarów. Szpital dla uchodźców, który otworzyli przy granicy z Polską, po ukraińskiej stronie, działał raptem ok. sześciu tygodni. Kiedy Izrael wysyłał kilka, kilkanaście generatorów na Ukrainę, w tym samym czasie Gruzja wysłała ich blisko 100. Pomoc Izraela jest w tym zakresie jedynie symboliczna – wylicza ekspert ds. Bliskiego Wschodu.
Rozmówca Wirtualnej Polski zwraca uwagę na inny aspekt: - Warto pamiętać, że po stronie Ukrainy walczy sporo izraelskich żołnierzy. Są to weterani np. izraelskich służb specjalnych, którzy szkolą ukraińską armię i walczą bezpośrednio w Bachmucie. I to właśnie jest najprawdopodobniej "największy" wkład Izraela w tę wojnę. Zwykli Izraelczycy od samego początku trzymają się z dala od konfliktu w Ukrainie. Uważają, że to nie jest ich wojna. Dlaczego więc mieliby się opowiadać po którejś ze stron?
"Ukraina nie miała sojusznika w Izraelu"
Czy wraz ze zmianą rządu na bardziej prawicowy izraelskie władze zacieśnią dobre relacje z Rosją kosztem Ukrainy? Czy Kijów traci w Izraelu sprzymierzeńca?
Według Jarosława Kociszewskiego Ukraina nie traci sojusznika, bo nigdy go w Izraelu nie miała.
- Zobaczymy, czy deklaracje i rozmowy telefoniczne szefa dyplomacji Izraela przełożą się na jakiekolwiek działania czy konkrety. Pamiętajmy, że tupnąć nogą może jeszcze prezydent USA Joe Biden i rząd w Jerozolimie "będzie siedział cicho". Warto podkreślić, że w samej Europie często panuje mylne przeświadczenie, że Izrael w zasadzie jest krajem europejskim. Oburzamy się, że izraelskie władze nie reagują według zachodnich standardów. Dla Izraela Europa nie jest żadnym punktem odniesienia. To kraj bliskowschodni, który ma własne problemy i przez pryzmat tych problemów będzie uprawiał najlepszą dla siebie politykę – ocenia Jarosław Kociszewski.
Iran największym problemem Izraela
W kontekście "własnych problemów" mowa o Iranie i negocjacjach o odnowieniu umowy nuklearnej z Teheranem, które pozostają zawieszone.
Jak podkreślała ekspertka ds. Izraela, dr Karolina Zielińska z Ośrodka Studiów Wschodnich, Iran staje się coraz bardziej państwem, na które Zachód nie ma wpływu.
- W ostatnich miesiącach zauważalne jest zacieśnianie militarnej współpracy Izraela z USA w kontekście przygotowań do ewentualnego ataku na Iran. Szanse, by problem rozwiązać w sposób dyplomatyczny, maleją. Coraz bardziej prawdopodobne jest za to, że w końcu dojdzie do konfrontacji z Iranem - prognozowała ekspertka OSW w rozmowie z Wirtualną Polską.
O tym, że Izrael może za kilka lat toczyć wojnę z Iranem, mówił pod koniec grudnia nowy minister obrony narodowej Beni Ganc. Podczas przemówienia do kadetów izraelskiej armii zapowiedział, że w przyszłości może będą uczestniczyli w inwazji na Iran. Dodał, że taka ewentualność pojawi się za dwa, trzy lata, a w centrum zainteresowania izraelskiego wojska znajdą się obiekty nuklearne.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski