Cimoszewicz złamał prawo?
"Życie Warszawy" dotarło do kluczowych dokumentów PKN Orlen. Włodzimierz Cimoszewicz miał nakłonić swoją asystentkę Annę
Jarucką do zmiany jego oświadczenia majątkowego za 2001 r. Jej
oświadczenie w tej sprawie dotarło wczoraj do komisji śledczej
badającej aferę Orlenu.
12.08.2005 07:01
Dziennik ustalił, że powodem kombinacji mogły być przepisy dotyczące obrotu papierami wartościowymi. Wiadomo, że Cimoszewicz obracał akcjami PKN Orlen.
Gdy kilka tygodni temu sprawa wyszła na jaw, marszałek tłumaczył, że akcje kupił za pieniądze córki i zięcia, którzy mieszkają na stałe w USA i mają tamtejsze obywatelstwa.
Gazeta dotarła do dokumentów PKN Orlen i Nafty Polskiej z których jasno wynika, że obywatele USA i osoby na stałe tam mieszkające nie miały prawa obracać akcjami Orlenu.
Akcje Cimoszewicz sprzedał w styczniu 2002 r., ale nie odnotował tego w oświadczeniu majątkowym. Dlaczego? "Musiałby napisać, że sprzedał akcje i oddał pieniądze córce i zięciowi. To jasno wskazywałoby, ze obywatele USA uczestniczyli w niedozwolonym obrocie akcjami PKN Orlen" - mówi "Życiu Warszawy" wiceszef komisji śledczej badającej aferę Orlenu Zbigniew Wassermann (PiS).
Anna Jarucka w oświadczeniu napisała, że na prośbę Cimoszewicza zmieniła jego oświadczenie majątkowe z 2002 r., które składał w Sejmie i MSZ. "We wcześniejszym oświadczeniu majątkowym pana marszałka znajdowała się informacja o akcjach PKN Orlen, która potem została usunięta" - napisała Jarucka.
Oświadczyła też, że wyniosła do domu pierwszą wersję oświadczenia, ale zabrali ją na początku roku funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. ABW potwierdziła, że było takie przeszukanie - czytamy w "Życiu Warszawy". (PAP)