Cimoszewicz: zaszła wielka przemiana świadomości świata
Kiedy 27 lat temu, po raz pierwszy łamiąc tradycje kilkusetletnią, został papieżem nie-Włoch, to była to sensacja. Kiedy dzisiaj wybrany jest nie-Włoch po raz kolejny, nie ma sensacji. To oznacza też jakąś wielką przemianę świadomości świata, zwłaszcza oczywiście chrześcijan, katolików i to oznacza pewnie też jeden z efektów pontyfikatu Jana Pawła II - mówi w Radiu Zet Włodzimierz Cimoszewicz, marszałek Sejmu.
20.04.2005 | aktual.: 25.04.2005 15:18
Gościem Radia ZET jest marszałek Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz. Wita Monika Olejnik, dzień dobry. Dzień dobry, kłaniam się. Wczoraj pan z panem prezydentem i z lewicą oglądał transmisję z Watykanu, jakie były reakcje panów na wybór nowego papieża Benedykta XVI? Oczywiście, jak wszyscy, z zainteresowaniem oczekiwaliśmy tych informacji z Watykanu, zwłaszcza, że kilkadziesiąt minut wcześniej, jak wiemy, był już sygnał, że papież został wybrany. Kardynał Ratzinger jest dość powszechnie znany i dlatego też nie byliśmy zaskoczeni. Byliśmy też pełni uznania dla kompetencji watykanologów, którzy przewidywali, że jeżeli w ciągu pierwszych dwóch dni konklawe zostanie wybrany papież, to będzie to kard. Ratzinger. Z mojego punktu widzenia jest może rzeczą wartą zauważenia, że kiedy 27 lat temu, po raz pierwszy łamiąc tradycje kilkusetletnią, został papieżem nie-Włoch, to była to sensacja. Kiedy dzisiaj wybrany jest nie-Włoch po raz kolejny, nie ma sensacji. To oznacza też jakąś wielką przemianę świadomości świata,
zwłaszcza oczywiście chrześcijan, katolików i to oznacza pewnie też jeden z efektów pontyfikatu Jana Pawła II. Większe otwarcie kościoła, większy uniwersalizm, uznanie, że wszyscy – niezależnie od pochodzenia, od narodowości – są dla tego kościoła równie ważni. A jak, wg pana marszałka, Benedykt XVI może wpłynąć na relacje polsko – niemieckie, na naszą mentalność ? To jest bardzo interesująca kwestia. Oczywiście jest głową kościoła uniwersalnego, ma szczególną misję do spełnienia, ale jest równocześnie Niemcem. To się za pamięci wielu, wielu, wielu pokoleń zdarza po raz pierwszy i myślę, że dla tak głęboko wierzącego społeczeństwa jak Polacy, jest to coś istotnego. Być może - ja nawet bym tego chciał - to naruszy pewien historycznie uzasadniony, ale współcześnie bardzo kłopotliwy stereotyp Niemca, jako kogoś nam zagrażającego. Może tu wszystkim nam powinno uzmysłowić, że przy wszystkich obciążeniach historycznych, zrozumiałych, jednak od tysiąca lat jesteśmy sąsiadami i dzisiaj we współczesnym świecie
powinniśmy być dobrymi sąsiadami. I w 60. rocznice zakończenia wojny powinniśmy myśleć tylko o dobrych rzeczach, a nie o tych złych ? Powinniśmy pamiętać o złych, oczywiście, ale nie żyć nimi, żeby dzisiejszych decyzji nie podporządkowywać wyłącznie przeszłości. Panie marszałku, a jak pan ocenia to, co zrobił prezydent Łukaszenko, który atakuje Polskę ? Zaatakował Polskę, zaatakował polską ambasadę w Mińsku. Proszę pani, treść nie ma sensu, mówiąc dość obcesowo, a forma jest skandaliczna. Jest niegodna kogoś, kto pełni urząd prezydenta, bardziej przypomina poprzednie zawodowe wcielenie tego człowieka, zanim został politykiem. To jest wystąpienie, wypowiedź zirytowanego dyktatora, któremu się nie podoba to, że w jego państwie jeszcze nie wszyscy się go przestraszyli, jeszcze nie wszyscy mu się bezwzględnie podporządkowali. Z wielkim niepokojem obserwujemy w ostatnich kilku tygodniach represyjne działania rozmaitych władz białoruskich wobec Związku Polaków na Białorusi. Tam niedawno odbył się zjazd, zmieniono
kierownictwo tego związku, przewodniczącą została polska nauczycielka z Grodna, osoba do tej pory politycznie nieaktywna i najwyraźniej to się nie podoba władzom Białorusi, podejmują rozmaite interwencje zmierzające do zmiany tego stanu rzeczy. W końcu chodzi o niezależną organizację pozarządową, nie działającą politycznie, realizującą powszechnie uznawane prawa mniejszości narodowych i to jest taki sygnał, którą ja odczytuję równocześnie z tym wystąpieniem pana Łukaszenki. No dobrze, ale jak Polska powinna zareagować na to wystąpienie, na ten atak ? Oczywiście powinniśmy zanegować tezy zawarte w wystąpieniu pana Łukaszenki, który twierdzi.... Że chcemy dokonać przewrotu. Tak, jakiejś dywersji dokonujemy, czy chcemy dokonać, na Białorusi. My nigdy nie ukrywaliśmy, podobnie jak przytłaczająca większość narodów demokratycznej europy, że potępiamy, że krytykujemy tę praktykę polityczną, jaka panuje na Białorusi. Nikt uczciwy nie może się pogodzić, zaakceptować takiego stanu rzeczy, że po dzień dzisiejszy nie
wyjaśniono w jakikolwiek, nawet z pozoru wiarygodny sposób, losu zaginionych działaczy opozycyjnych, którzy najprawdopodobniej zostali zamordowani i to nie przez jakiś przypadkowych bandziorów, tylko zapewne ludzi związanych z władzą i z tym się nikt uczciwy pogodzić nie może, ale jednocześnie przecież nie prowadzimy żadnej działalności dywersyjnej. Mówimy zupełnie otwarcie to, co jest oczywiste. Białorusini, jak każdy naród, każde społeczeństwo mają prawo do tych samych praw i wolności – do wolności słowa, do wolności działania, do wolności wyboru. Nie do oszukiwanych, załganych wyborów prezydenckich, czy parlamentarnych. To się oczywiście człowiekowi sprawującą dyktatorską władzę nie podoba i w taki sposób na to reaguje. Powinniśmy odpowiedzieć godnie, jednoznacznie, jasno, nie w sposób wrogi wobec Białorusinów, ale oczywiście odrzucający tego typu absurdalne zarzuty. Czyli powiedzieć co ? No, powiedzieć, że pan Łukaszenko rozmija się z prawdą, że jego zarzuty są wyrazem jego zapewne osobistych obaw o los
jego władzy, o los jego osobisty i nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Panie marszałku, wczoraj lewica spotkała się u prezydenta, czy jest możliwość, żeby były wspólne listy ? Czy SdPl dojrzała do tego, żeby była wspólna lista lewicowa ? Wie pani, to była niełatwa, ale wyjątkowo otwarta rozmowa, która stwarza pewną podstawę do nadziei, ale jeszcze jesteśmy od tego dość odlegli. Rozmawiano o trzech kwestiach: o możliwości współpracy w wyborach do Sejmu, do Senatu i prezydenckich. Mam wrażenie, że najbliższe jest porozumienie, jeżeli chodzi o wybory do Senatu, gdzie nie trzeba między sobą rywalizować. Trochę trudniej będzie dojść do porozumienia w kwestii wyborów prezydenckich, chociaż panuje przekonanie, że lewica - jeśli by była reprezentowana przez więcej niż jednego kandydata – pozbawiałaby się szansy poważnego udziału w tych wyborach. A jeżeli Marek Borowski nie zrezygnuje, czy pan będzie kandydował ? Proszę pani, ja żadnej decyzji nie podjąłem i nie uzależniam tego od decyzji także innych osób. Od
czego pan to uzależnia ? Ja po prostu potrzebuję czasu na własne przemyślenia. Jest to rzecz niezwykle poważna, ważna i ja potrzebuję na to jeszcze trochę czasu. Jednocześnie rozumiem logikę pewnego cyklu politycznego, to też zapewne w maju taką decyzję będę musiał podjąć, dzisiaj nie przesądzam jej w żaden sposób. A czy rozmawiali wczoraj panowie i panie o wyborach ? Czy Sojusz Lewicy Demokratycznej został przekonany do tego, że wybory powinny być w czerwcu, a nie na jesieni ? O dacie wczoraj nie rozmawialiśmy, raczej rozmawialiśmy o tym, czy sama idea współpracy wyborczej jest akceptowalna i jeśli tak, to pod jakimi warunkami. Mam wrażenie, że powrócimy do tej rozmowy po 5 maja, czyli za dwa tygodnie, kiedy Sejm przesądzi o terminie zakończenia swojej kadencji. Czyli prezydent nie przekonywał SLD do tego, że lepsze by było - tak mi mówił w poniedziałek – gdyby wybory prezydenckie i parlamentarne jednak nie odbywały się w tym samym terminie ? Wczoraj o tym nie rozmawialiśmy, ale wszyscy znają swoje
stanowiska. A pana stanowisko jest nadal niezmienne ? Tak, niezmienne, oczywiście. Uważam, że wybory parlamentarne powinny odbyć się przed latem, przed wakacjami i rzeczywiście też dobrze byłoby nie łączyć je z wyborami prezydenckimi, ale powtarzam, zadecyduje o tym Sejm, nie tylko SLD. Dzisiaj przeczytałem, że w PSL-u też zmienia się podejście do tej kwestii. Dziękuję bardzo. Gościem Radia ZET był marszałek Sejmu, Włodzimierz Cimoszewicz.