Cienie na Agorze
Sprawa Lwa Rywina oprócz tasiemcowych posiedzeń komisji śledczej ma jeden konkretny efekt: do kosza trafiła nowelizacja ustawy o RTV. Niewygodna dla Agory sprawa zakazu koncentracji kapitału w mediach została odłożona na wieczne nieuchwalenie - pisze w "Trybunie" Jakub Rzekanowski.
Dziś, kiedy "specrywinkomisja" pyta przedstawicieli Agory o udział koncernu w pracach nad ustawą o radiofonii i telewizji, często zasłaniają się brakiem pamięci. W ich zeznaniach, jak choćby podczas wtorkowego przesłuchania Heleny Łuczywo, brakuje jasności - uważa publicysta. Jasno wypowiada się za to Rywin, który mówi, że padł ofiarą intrygi uknutej przez Agorę, która posłużyła "temu drapieżnemu koncernowi multimedialnemu" do unicestwienia ustawy radiowo-telewizyjnej.
Agora występowała w pracach nad ustawą o RTV jako zainteresowana firma, ale także jako przedstawiciel reszty nadawców prywatnych. Np. 11 lipca ub.r. w Ministerstwie Kultury odbyło się spotkanie na temat nowelizacji. Wczoraj minister kultury Waldemar Dąbrowski potwierdził "Trybunie", że o liście zaproszonych rozmawiał m.in. z Agorą. Wedle wiedzy gazety, Agora wręcz umawiała to spotkanie. Pikantne jest jednak to, że na liście sporządzonej przez Agorę i wysłanej ministrowi Dąbrowskiemu figuruje Lew Rywin. To pierwszy tak mocny, materialny dowód na to, że Rywin może nie bredzić, zapewniając publicznie, że w ogóle w całą sprawę włączył się na prośbę Agory - wskazuje Rzekanowski.
Prawda o sprawie Rywina nie jest czarno-biała, taka, jaką przedstawiono nam w momencie jej ujawnienia i jaką próbuje się wtłoczyć publiczności do głowy przez już prawie rok - stwierdza autor artykułu "Cienie na Agorze".
Wiecej: Trybuna - Cienie na Agorze