Ciemno, chłodno i głodno. Rosja niszczy elektrownie i liczy na protesty w Ukrainie
Zniszczyć ukraiński system energetyczny - to cel, który Rosjanie stawiają sobie przed zbliżającą się zimą. Już teraz moce wytwórcze energii w Ukrainie spadły poniżej 20 GW, podczas gdy przed wybuchem wojny wynosiły 55 GW. Kolejne ich obniżenie mogłoby mieć katastrofalne skutki.
30.11.2024 05:59
Irańskie Shahedy i Geran 2, ich rosyjskie klony, są wykorzystywane przede wszystkim do ataków na cywilną infrastrukturę. Cele militarne atakowane są głównie przy użyciu pocisków balistycznych i manewrujących, ale ataki przy ich użyciu są przeprowadzane na niewielką skalę. Pokazuje to priorytety rosyjskiej strategii ofensywy powietrznej.
Rosyjski terror
Ataki na ukraińską infrastrukturę energetyczną rozpoczęły się z końcem września 2022 roku, gdy Rosjanie zostali wyparci z charkowszczyzny, a szczytowy okres nadszedł w listopadzie, tuż przed upokarzającym odwrotem z zachodniego brzegu Dniepru. Rosjanie przegrali na froncie, więc rozpoczęli ofensywę terrorystyczną przeciwko ludności cywilnej.
Nie jest to nowość w wykonaniu Kremla. We wszystkich wojnach ostatniego półwiecza Rosjanie z powodzeniem stosowali tę taktykę. Ostatnio było to podczas interwencji w Syrii, gdy rosyjskie lotnictwo atakowało ujęcia wody, targowiska, meczety i szpitale polowe, aby złamać Syryjczyków walczących z reżimem Baszara al-Asada. W Homs, Idleb i Aleppo - między wrześniem a listopadem 2015 roku - w wyniku rosyjskich ataków zginęło co najmniej 200 cywilów. Wówczas udało się przechylić szalę na korzyść reżimu z Damaszku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rosjanie liczą na powtórkę w Ukrainie. Pierwsze dwie zimy Ukraińcy przetrwali z zaciśniętymi zębami, odpalonymi agregatami prądotwórczymi i owinięci w ciepłe koce. Za każdym razem moce produkcyjne ich elektrowni spadały o ok. 40 proc.
Według ukraińskich urzędników na początku czerwca 2024 roku moce wytwórcze energii na Ukrainie spadły poniżej 20 GW, podczas gdy przed wybuchem wojny wynosiły 55 GW.
Zdarzały się ataki, po których np. Odessa była pozbawiona dostaw energii i wody na tydzień, we Lwowie energia elektryczna nie docierała do 90 proc. mieszkańców, a w Kijowie do 40 proc. A był to koniec grudnia 2022 roku, kiedy temperatura spadła poniżej minus 10 st. Celsjusza. Podczas tegorocznej ofensywy może być nawet gorzej, bo do dziś Ukraińcem nie udało się naprawić wszystkich zniszczeń z poprzednich lat.
Trzecia ofensywa energetyczna
W nocy z 24 na 25 listopada Ukrainę zaatakowało 145 bezzałogowców, z których zestrzelono 71, a przechwycono ok. 70. Kolejnej nocy Rosjanie uderzyli 188. dronami. Tym razem zestrzeleń było 76, a przechwytów 95.
Przechwycenie w przypadku dronów oznacza, że wskutek działania oddziałów walki radioelektronicznej (WRE) spadają one w innym miejscu od zamierzonego. Bezzałogowce "tracą" orientację po wysłaniu sygnałów zagłuszających i nie są w stanie trafić w cel. Efekt jest taki, że duża część Shahedów i Gerani, które miały zaatakować miasta na północnym zachodzie Ukrainy, wlatuje nad Białoruś, gdzie musi je zestrzeliwać białoruska obrona przeciwlotnicza.
Wspomnianej już nocy z 24 na 25 listopada białoruskie siły powietrzne odnotowały co najmniej 38 lotów rosyjskich dronów nad Białorusią, a następnej co najmniej 17. Potem było spokojniej, ale to dlatego, że Rosjanie skupili się na atakowaniu zachodnich i południowych regionów Ukrainy.
Niemal bez wyjątku uderzają w obiekty cywilne. Infrastruktura wojskowa posiada własne źródła zasilania, które są niezależne od cywilnej sieci energetycznej, a ponadto są dobrze chronione przez systemy obrony przeciwlotniczej. Tym samym warsztaty remontowe, zakłady przemysłu obronnego czy centra szkoleniowe działają nieprzerwanie. I dotychczas Rosjanie nie byli w stanie w żaden sposób poważnie im zagrozić.
Inaczej ma się kwestia z infrastrukturą cywilną. Rosjanie przede wszystkim atakują węzłowe stacje rozdzielcze, których remont jest skomplikowany i długotrwały. Doraźne prace pozwalają jedynie na częściowe wykorzystanie mocy.
Zaatakowali infrastrukturę energetyczną m.in. w Dnipro, Browarach, Kijowie, Charkowie, czy Trypolu. W tym ostatnim mieście została uszkodzona Trypilska TPP - elektrownia, która dostarcza niemal 60 proc. energii elektrycznej w regionie. Atakowana jest również infrastruktura zachodniej Ukrainy. W Tarnopolu zniszczenia spowodowały, że miasto pozostało na niemal dwa dni bez energii elektrycznej.
Rosyjskie ataki odbijają się negatywnie także na cywilnych gałęziach gospodarki. Zwłaszcza na energochłonnym przemyśle spożywczym. Jeśli Rosjanie utrzymają rytm i gwałtowność uderzeń, może to doprowadzić do skrajnie złej sytuacji gospodarczej w przemyśle lekkim, choć akurat on bezpośrednio nie jest powiązany z przemysłem obronnym.
Podobnie jak w poprzednich latach ukraiński operator sieci energetycznych Ukrenerho zdecydował, że rotacyjnie będzie wyłączana energia elektryczna w wybranych obwodach, aby nie obciążać elektrociepłowni i remontowanych stacji przesyłowych. W wielu miastach całkowicie wyłączane jest oświetlenie uliczne i występują ograniczenia w działaniu komunikacji miejskiej, a na kilka godzin dziennie wyłączane są poszczególne dzielnice. Na billboardy powróciły za to reklamy spalinowych generatorów prądu.
Rosjanie liczą, że reakcja zmęczonego wojną i zmarzniętego społeczeństwa ukraińskiego nie będzie tak powściągliwa, jak w poprzednich latach, kiedy odpowiedzialność za przerwy w dostawie energii zrzucono na Rosjan. Kreml ma nadzieję, że tym razem niezadowoleni Ukraińcy wyjdą na ulice i będą szukać winnych złego przygotowania do zimy.
W rosyjskojęzycznych mediach społecznościowych już zaczęły działać rosyjskie trolle, które podgrzewają atmosferę. Ta internetowa ofensywa zbiegła się w czasie ze wzmożonym użyciem bezzałogowców. Pewne jest, że Ukraińców czeka kolejna ciężka zima.
Sławek Zagórski dla Wirtualnej Polski