"Ciągle szukamy Karoliny!" i wielu innych...
"Ciągle szukamy Karoliny!" - tak podpisane
zdjęcia młodej kobiety, z krótko obciętymi, jasnymi włosami widać
na przystankach autobusowych przy stacji King's Cross w Londynie.
W czwartek w tunelu metra niedaleko tej stacji eksplodowała bomba,
zabijając co najmniej 21 osób.
09.07.2005 | aktual.: 09.07.2005 17:19
Dwa dni po zamachach rodziny i przyjaciele szukają wciąż nieodnalezionych ofiar zamachów. Pytają w szpitalach, w pobliżu miejsc eksplozji, rozmawiają z dziennikarzami, rozlepiają zdjęcia zaginionych, opublikowane także przez sobotnie gazety.
Jechała do pracy
29-letnia Karolina Glueck jest jedną z ok. 30 osób poszukiwanych po zamachach i jedną z kilkunastu poszukiwanych Polaków. W czwartek rano jechała do pracy metrem linii Piccadilly ze stacji Finsbury Park do Russell Square. Ok. 8.30 pożegnała się ze swoim narzeczonym. Od tamtej chwili nie ma z nią kontaktu.
Jej telefon nie odpowiadał. Nie odpowiadała na e-maile. Dzwoniliśmy do pracy - nie pojawiła się tam - opowiada dziennikarzom przyjaciółka Karoliny, Joanna.
Przeszukaliśmy kilkakrotnie wszystkie szpitale, wszystkie listy, na których mogła się znaleźć. Dzwoniliśmy do ambasady polskiej, jesteśmy w kontakcie z policją angielską - mówi Joanna. Na dzień dzisiejszy nic nie wiadomo. Nie została znaleziona osoba o nazwisku Karolina Glueck.
Nie tracą nadziei
Przyjaciele Karoliny mają nadzieję, że ona żyje - może leży nieprzytomna w szpitalu, jednak tego nie ma jak sprawdzić. Osoby nieprzytomne nie są zidentyfikowane i nie ma ich na żadnej liście - powiedział narzeczony siostry Karoliny, Jacek. Wciąż mamy nadzieję, że Karolina jeszcze wróci do nas - dodaje.
Nadzieja musi jeszcze być - podkreśla doktor Andrzej Kuczmierczyk, psycholog kliniczny City University of London, spotkany w sobotę przy King's Cross. Dopóki nie zidentyfikowano ofiar, które są tu pod ziemią, we wraku autobusu czy leżą w szpitalu, ciągle jest nadzieja, że zaginieni żyją - powiedział.
Ludzie różnie reagują na to, co się stało, popadają w taki stan psychiczny, że nie chcą się komunikować - ocenił Kuczmierczyk. Jak dodał, bardzo pozytywne jest, że mieszkańcy próbują jak najszybciej wracać do codziennego życia po zamachach.
Dwie zaginione
W czwartek brytyjskie media opublikowały także nazwiska dwóch innych zaginionych Polek - Moniki Suchockiej i Ani Brandt. Konsul generalny Tomasz Trafas potwierdził, że osoby te są na liście poszukiwanych przez konsulat.
Monika Suchocka, księgowa na praktyce w Wielkiej Brytanii, zadzwoniła do pracy w czwartek rano. Powiedziała, że stacja metra jest zamknięta, więc musi jechać autobusem. Według relacji jej przyjaciół było to kilka minut przed eksplozją autobusu na Tavistock.
O 8.00 rano w czwartek Ania Brandt wyszła do stacji metra na Wood Green i miała dojechać do Gunnesbury. Od tamtej pory nie dała o sobie znać.
Anna Widzyk