Choroba niebieskiego języka u cieląt pod Gostyniem - ubito 150 zwierząt
U siedmiu cieląt sprowadzonych z Rumunii stwierdzono wirusa powodującego tzw. chorobę niebieskiego języka. Do uboju skierowano jednak wszystkie 150 zwierząt, aby nie ryzykować rozprzestrzenienia się choroby.
Choroba niebieskiego języka nie jest groźna dla ludzi, ale dla zwierząt stanowi śmiertelne zagrożenie. - Dotyka przede wszystkim owce i bydło, u którego powoduje zmiany w okolicach głowy, warg i języka, stąd pochodzi jej nazwa – wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską Lesław Szabłoński, Wielkopolski Wojewódzki Lekarz Weterynarii.
Podejrzenie wirusa pojawiło się po badaniach serologicznych u 16 ze 150 cieląt sprowadzonych z Rumunii do hodowli w powiecie gostyńskim. U siedmiu z nich potwierdziła się obecność wirusa, ale zapadła decyzja o skierowaniu do uboju wszystkich 150 zwierząt.
- Aby wykluczyć zarażenie u pozostałych cieląt, trzeba by je izolować przez pół roku, co dla hodowców jest nieopłacalne - wyjaśnia Szabłoński. - Poza tym jest to choroba stricte handlowa, to znaczy jej pojawienie się na terenie danego kraju może skutkować wstrzymaniem importu mięsa przez inne państwa - dodaje.
Dla polskich hodowców, którzy od roku z powodu rosyjskiego embarga mają kłopot ze zbytem wieprzowiny, byłaby to prawdziwa katastrofa.
W związku ze stwierdzeniem choroby niebieskiego języka u zwierząt sprowadzonych z Rumunii, zapadła decyzja, aby inspektorzy weterynaryjni dokładnie sprawdzali każdą sztukę bydła sprowadzaną z regionów tego kraju, gdzie pojawiły się ogniska wirusa.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .