Choroba niebieskiego języka u cieląt pod Gostyniem - ubito 150 zwierząt
U siedmiu cieląt sprowadzonych z Rumunii stwierdzono wirusa powodującego tzw. chorobę niebieskiego języka. Do uboju skierowano jednak wszystkie 150 zwierząt, aby nie ryzykować rozprzestrzenienia się choroby.
18.02.2015 | aktual.: 18.02.2015 14:57
Choroba niebieskiego języka nie jest groźna dla ludzi, ale dla zwierząt stanowi śmiertelne zagrożenie. - Dotyka przede wszystkim owce i bydło, u którego powoduje zmiany w okolicach głowy, warg i języka, stąd pochodzi jej nazwa – wyjaśnia w rozmowie z Wirtualną Polską Lesław Szabłoński, Wielkopolski Wojewódzki Lekarz Weterynarii.
Podejrzenie wirusa pojawiło się po badaniach serologicznych u 16 ze 150 cieląt sprowadzonych z Rumunii do hodowli w powiecie gostyńskim. U siedmiu z nich potwierdziła się obecność wirusa, ale zapadła decyzja o skierowaniu do uboju wszystkich 150 zwierząt.
- Aby wykluczyć zarażenie u pozostałych cieląt, trzeba by je izolować przez pół roku, co dla hodowców jest nieopłacalne - wyjaśnia Szabłoński. - Poza tym jest to choroba stricte handlowa, to znaczy jej pojawienie się na terenie danego kraju może skutkować wstrzymaniem importu mięsa przez inne państwa - dodaje.
Dla polskich hodowców, którzy od roku z powodu rosyjskiego embarga mają kłopot ze zbytem wieprzowiny, byłaby to prawdziwa katastrofa.
W związku ze stwierdzeniem choroby niebieskiego języka u zwierząt sprowadzonych z Rumunii, zapadła decyzja, aby inspektorzy weterynaryjni dokładnie sprawdzali każdą sztukę bydła sprowadzaną z regionów tego kraju, gdzie pojawiły się ogniska wirusa.
Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .