Chore plany ministra zdrowia. Może zabrać pieniądze na leczenie dzieci
Ile Ministerstwo Zdrowia gotowe jest płacić za leczenie noworodków i wcześniaków? Okazuje się, że niewiele, bo zaproponowało zmniejszenie budżetu dla szpitali o nawet 60 proc. Informacja zbulwersowała środowisko neonatologiczne. Negocjacje trwają a Wirtualna Polska pyta lekarzy, co sądzą na temat ministerialnego pomysłu?
10.04.2017 | aktual.: 05.06.2018 15:49
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
4 tysiące złotych, tyle zapłaci Ministerstwo Zdrowia kobiecie, gotowej donosić patologiczną ciążę i urodzić dziecko, u którego zdiagnozowano ciężkie i nieodwracalne upośledzenie albo nieuleczalną chorobę zagrażającą jego życiu, powstałe w prenatalnym okresie rozwoju dziecka lub w czasie porodu.
Z drugiej strony Ministerstwo Zdrowia zaproponowało redukcje budżetów oddziałów szpitalnych, które zajmują się patologią ciąży, ratowaniem wcześniaków i wczesnym leczeniem o 40 do 60 proc. Co to oznacza w praktyce? O tyle mniej pieniędzy dostaną placówki na leczenie szpitalne.
Jak to się przekłada na realne sumy? W liście do Ministra Konstantego Radziwiłła, Jerzy Owsiak napisał: "Wprowadzenie tych zmian spowoduje roczną stratę przychodów dla głównych szpitali pediatrycznych w Polsce: o 11 milionów dla Instytutu Matki Polki w Łodzi, o 10 milionów w Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie i o 7,5 miliona dla Szpitala w Prokocimiu".
Liczby a rzeczywistość
To są jednak wielkie liczby, które wciąż niewiele mówią. Spróbujmy zatem to wyjaśnić. – Jestem pewien, że niezależnie od okoliczności każda ciężarna pacjentka będzie przyjęta do porodu w szpitalu, jednak obniżenie finansowania przez NFZ może oznaczać, że noworodkiem będzie się zajmować tylko położna, a neonatolog lub pediatra będzie dostępny tylko przy porodach wcześniaków – mówi dr n. med. Jacek Witwicki, Ordynator Oddziału Neonatologii Szpitala Bielańskiego. - Gorsze finansowanie odbije się przede wszystkim na personelu, którego i tak już brakuje. Mniejsze wynagrodzenia, przy większym obciążeniu pracą będą skłaniać lekarzy i pielęgniarki do jeszcze częstszego wybierania pracy za granicą. Mniejszy budżet szpitala oznacza także pracę na starym sprzęcie, rzadziej odnawianym, co przy obecnym postępie wiedzy oznacza nie nadążanie za światowymi standardami opieki. Noworodki, a zwłaszcza wcześniaki to bardzo wymagający pacjenci, którzy fachowej pomocy potrzebują często w ciągu pierwszych minut życia, bo to one decydują o ich późniejszym stanie zdrowia. Niedostatek wykwalifikowanych pielęgniarek i lekarzy oraz starzejący się sprzęt na pewno im nie pomogą.
- Prosta ekonomia mówi, że im więcej zainwestujemy w opiekę perinatalną, tym szybciej wyleczymy tych, którzy tego potrzebują – dodaje profesor Maria Respondek-Liberska, Kierownik Zakładu Kardiologii Prenatalnej ICZMP. – Będzie to możliwe już nie w trzecim miesiącu życia, nie w trzecim tygodniu, ale trzeciego dnia po urodzeniu a nawet bezpośrednio po porodzie. Jeśli nie będziemy inwestować w kardiologię prenatalną, to nadal będziemy mieć zbyt wiele cesarskich cięć, za dużo wcześniaków, za późno stawiane diagnozy i za długie pobyty dzieci w szpitalach, które nigdy nie osiągną paramentów zdrowych rówieśników.
Środowisko zbulwersowane
Profesor Maria Katarzyna Borszewska-Kornacka, Kierownik Kliniki Neonatologii i Intensywnej Terapii Noworodka Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, Prezes Polskiego Towarzystwa Neonatologicznego oraz konsultant wojewódzki w dziedzinie neonatologii województwa mazowieckiego uzupełnia: - Informacja o takim pomyśle rzeczywiście pojawiła się, bulwersując środowisko neonatologiczne. Wierzymy, że ten projekt nie zostanie zrealizowany, ponieważ zmniejszenie kosztów na leczenie noworodków, a zwłaszcza na intensywną terapię noworodka, jest po prostu niemożliwe. Jeżeli rzeczywiście mówimy o polityce prorodzinnej kraju to musimy pamiętać o tym, że istnieje duża grupa noworodków, które rodzą się w ciężkim stanie. Utrzymuje się też stała liczba wcześniaków, obejmująca 6 proc. urodzonych dzieci. Ich intensywna terapia jest niezwykle kosztowna, ponieważ obejmuje zarówno drogi sprzęt, który musi być wymieniany, na co w tej chwili w ogóle nie ma pieniędzy, a także wysokospecjalistyczną opiekę lekarską i pielęgniarską, której niestety coraz częściej brakuje. To jest niezwykle ciężka i wyczerpująca praca, więc wypalenie zawodowe w tej grupie lekarzy występuje znacznie szybciej i częściej.
Jak informuje Milena Kruszewska, Rzeczniczka Prasowa Ministra Zdrowia, w Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji trwają prace we współpracy z zespołem ekspertów mające na celu zaproponowanie finalnego kształtu taryf dla świadczeń gwarantowanych związanych z ciążą i porodem. Najbliższe spotkanie zespołu ekspertów z przedstawicielami Agencji jest zaplanowane na 13 kwietnia.