Chodorkowski jeszcze nie usłyszy wyroku
Ogłoszenie wyroku w drugim procesie byłego szefa koncernu naftowego Jukos Michaiła Chodorkowskiego i jego partnera biznesowego Płatona Lebiediewa zostało przeniesione na 27 grudnia - podało radio Echo Moskwy.
Według rozgłośni, informujący o tym komunikat wywieszono na drzwiach Sądu Rejonowego w Moskwie, gdzie w środę o godz. 11.00 czasu moskiewskiego (godz. 9.00 czasu polskiego) miała rozpocząć się ta procedura.
Sąd oficjalnie nie podał przyczyn tej decyzji. Obrońcy oskarżonych nie zostali o niej uprzedzeni. Jeden z nich - Wadim Kljuwgant - nie wykluczył, że sędzia Wiktor Danilkin nie zdążył napisać werdyktu. Wersję tę nieoficjalnie potwierdziła rzeczniczka prasowa sądu Natalia Wasiljewa.
Kljuwgant zaapelował o niewyciąganie pochopnych wniosków z decyzji sędziego Danilkina. Wyraził też nadzieję, że wyda on sprawiedliwy wyrok.
Przed gmachem sądu rano zgromadziło się około 1000 osób - obrońców praw człowieka, opozycyjnych polityków, niezależnych dziennikarzy oraz sympatyków Chodorkowskiego i Lebiediewa. Ludzie ci przyszli tam, aby zamanifestować poparcie dla dwóch przedsiębiorców i jeszcze raz wezwać władze do ich uwolnienia.
Byli tam też rodzice Chodorkowskiego - Marina i Borys Chodorkowscy. Pani Marina w nocy przyleciała do Moskwy ze Strasburga, gdzie we wtorek została przyjęta przez przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Jerzego Buzka.
Według jednego z organizatorów tej manifestacji, znanego dziennikarza Leonida Parfionowa, nie trzeba być stronnikiem Chodorkowskiego i Lebiediewa, aby zrozumieć, że ich proces ma charakter historyczny. - Zdeterminuje on bardzo wiele, jeśli nie wszystko w dzisiejszej sytuacji społeczno-politycznej w Rosji - oświadczył Parfionow.
- Praworządność, niezawisły sąd opierający się tylko na prawie potrzebny jest nie tylko podsądnym - potrzebny jest nam wszystkim - dodał.
Pod koniec października prokuratorzy zażądali po 14 lat łagru dla obu skonfliktowanych z Kremlem przedsiębiorców.
Prokuratura Generalna Rosji oskarżyła ich o to, że - działając w zorganizowanej grupie przestępczej - w 1998 roku zagarnęli, a następnie zalegalizowali akcje spółki Wostocznaja Nieftianaja Kompania (WNK) na sumę 3,6 mld rubli (103,5 mln dolarów). Natomiast w latach 1998-2003 jakoby przywłaszczyli sobie prawie 350 mln ton ropy naftowej należącej do kilku spółek-córek Jukosu, a także wyprali 487 mld rubli (14 mld USD) i 7 mld dolarów.
Obaj od maja 2005 roku odbywają już kary po osiem lat łagru za rzekome oszustwa podatkowe i uchylanie się od płacenia podatków. Prokurator Walerij Łachtin wniósł o zaliczenie im na poczet nowych kar okresu, jaki upłynął od ich aresztowania w 2003 roku. Oznacza to, że jeśli Sąd Rejonowy w Moskwie przychyli się do wniosku oskarżycieli, Chodorkowski i Lebiediew wyjdą na wolność w 2017 roku.
Nowy proces Chodorkowskiego i Lebiediewa trwa od marca 2009 roku. W charakterze świadków obrony wystąpili na nim m.in. były premier Michaił Kasjanow, były prezes Centralnego Banku Rosji Wiktor Gieraszczenko, były minister gospodarki, a obecnie prezes największego banku detalicznego w Rosji, Sbierbanku, German Gref oraz obecny minister przemysłu i handlu Wiktor Christienko.
Wszyscy zgodnie zeznali, że takie same praktyki, jak w Jukosie, były też stosowane w innych koncernach naftowych Rosji. Oświadczyli również, że nie słyszeli o kradzieży w Rosji ropy naftowej na taką skalę, choć powinni byliby o tym wiedzieć z racji urzędów, jakie pełnili. Sami podsądni dowodzili, że nie jest fizycznie możliwe zagarnięcie takiej ilości ropy.
Chodorkowski i Lebiediew konsekwentnie odpierają wszystkie wysunięte wobec nich zarzuty, uważając je za sfabrykowane i politycznie umotywowane. Ich adwokaci spodziewają się, że odczytywanie wyroku może zająć nawet dwa tygodnie.
W pierwszym procesie dwóch biznesmenów również w ostatniej chwili przeniesiono odczytywanie wyroku.
Powstały w 1993 roku Jukos stał się z czasem jednym z największych koncernów naftowych w Rosji. Jednak w 2003 roku popadł w konflikt z Kremlem. Chodorkowski i jego partner Lebiediew zostali aresztowani. W 2006 roku sąd w Rosji ogłosił upadłość Jukosu. Jego najcenniejsze aktywa przejął kontrolowany przez państwo koncern Rosnieft.
Jerzy Malczyk