Trwa ładowanie...
28-03-2011 09:18

Chiny zdobywają Azję

Gdy na ulicach Biszkeku lała się krew, nikt w Chinach nie pytał o prawa człowieka. Strategia i cele Pekinu w Azji Środkowej są jasno określone: zapewnić sobie dostęp do surowców, udzielać pożyczek i nie pytać o demokrację, czy prawa człowieka. O tym jak Chiny zdobywają przewagę w sąsiedztwie pisze dla "Polski Zbrojnej" prof. Bogdan Góralczyk.

Chiny zdobywają AzjęŹródło: UN
d25rhfw
d25rhfw

Podstawowe cele Pekinu są jasne: zapewnić dostęp do tamtejszych bogatych złóż surowców energetycznych; nie dopuścić, by napięcia w regionie przeniosły się na te roponośne i gazonośne obszary; uniemożliwić połączenie interesów zamieszkujących Sinkiang (Turkiestan Wschodni) Ujgurów z ich diasporą u sąsiadów (szacunkowo: 200 tysięcy w Kazachstanie i 30 tysięcy w Kirgistanie) oraz zachować kontrolę nad przepływem surowców i bezpieczeństwem tego obszaru, przede wszystkim w ramach Szanghajskiej Organizacji Współpracy, będącej też sojuszem militarnym i gremium zajmującym się zwalczaniem terroryzmu, głównie w islamskim wydaniu.

Koniec snu

W ostatnim czasie jednym z najtrudniejszych partnerów na tym obszarze okazał się dla Chin stosunkowo niewielki (198,5 tysiąca kilometrów kwadratowych) Kirgistan. Najpierw udzielił zgody na stacjonowanie wojsk amerykańskich w bazie Manas (przez Pentagon uznawanej za kluczową w działaniach na terenie Afganistanu), potem okazało się, że nie zdoła zagwarantować jej bezpieczeństwa, bowiem kraj nie jest stabilny politycznie. Wiosną 2010 roku doszło tam do oddolnej rewolucji i politycznego przewrotu. Z kraju uciekł (na Białoruś) dotychczasowy prezydent Kurmanbek Bakijew, a do władzy (ciągle tymczasowej) doszła dotychczasowa dysydentka Roza Otunbajewa. Podłoże konfliktu było etniczne, bowiem Kirgizi pobili się z Uzbekami, ale też socjalne i polityczne - sprzeciwiono się dotychczasowym dyktatorskimi rządom Bakijewa i jego otoczenia.

Tak skończyły się sny o "Szwajcarii Azji Centralnej", jak ten kraj niejednokrotnie nazywano. Pod koniec 2010 roku prezydent Otunbajewa musiała błagać donorów o pomoc w odbudowie kraju.

W czołówce chętnych do inwestowania są Chiny. Ich strategia w całym regionie, także w stosunku do niespokojnego Kirgistanu, przypomina tę, którą daje się zauważyć w innych chińskich działaniach, na przykład w Afryce. Pekin chce zapewnić sobie dostęp do surowców energetycznych, udziela więc lokalnym władzom kredytów i inwestuje, a w dodatku nie stawia warunków wstępnych. Nie pyta także, jaki charakter ma lokalna władza. Ważne, aby była gotowa do współpracy z Chinami. Gdy na ulicach stolicy Kirgistanu, Biszkeku, lała się krew, w chińskich mediach, nie mówiąc o tamtejszych elitach politycznych, wyrażano obawy, czy przypadkiem nie dojdzie do kolejnej "kolorowej" rewolucji, znanej z Ukrainy czy Gruzji, które postrzegano jako "konie trojańskie" Zachodu.

d25rhfw

Największe zaniepokojenie pojawiło się w Pekinie, gdy w Uzbekistanie doszło do nieudanej próby obalenia jednego z największych tutejszych satrapów, Islama Karimowa, oraz gdy w Kirgistanie w marcu i kwietniu 2005 roku omal nie wywołano rewolucji tulipanowej. Tym samym widmo niechcianej zachodniej demokracji zbliżyło się do granic Chin. W Biszkeku atakowano sklepy z chińskimi towarami i ich właścicieli, co świadczy o tym, że już wówczas zdawano sobie sprawę ze skali ekspansji Pekinu - i to nie tylko tej na najwyższych szczeblach politycznych.

Niepewni muzułmanie

Trzeci (oprócz Kazachstanu i Kirgistanu) sąsiad Chin w Azji Centralnej, liczący zaledwie około ośmiu milionów mieszkańców Tadżykistan, uchodzi za jedno z uboższych państw świata. Kraj ten nie ma dużego znaczenia w planach Pekinu i jest traktowany raczej jako jeden z organizmów w systemie naczyń połączonych tej części świata. Jeśli cokolwiek chińskie władze niepokoi, to fakt, że około 90% mieszkańców Tadżykistanu to muzułmanie, a tym - z racji odzywających się co pewien czas fundamentalistów islamskich w Sinkiangu - władze w Pekinie przyglądają się z dużą dozą podejrzliwości.

W czasie dwudniowej oficjalnej wizyty premiera Wena Jiabao w Duszanbe w listopadzie 2010 roku i jego rozmów z tadżyckim odpowiednikiem Akilem Akilowem zapadły jednak decyzje podobne do tych wobec innych państw tego regionu. Stosunki dwustronne mają być oparte na pięciu zasadach pokojowego współistnienia: mieszanie się w sprawy wewnętrzne drugiego państwa nie wchodzi w grę; za skuteczność przestrzegania tych zasad ma odpowiadać Szanghajska Organizacja Współpracy; Tadżykistan (podobnie jak inni w regionie) "popiera politykę jednych Chin" (czytaj: zjednoczenie z Tajwanem); kluczowe znaczenie w stosunkach dwustronnych odgrywa współpraca gospodarcza, a Chiny "udzielą pomocy" partnerowi w takich dziedzinach, jak: transport, telekomunikacja, energetyka, finanse, górnictwo i rolnictwo. Podobnie jak w przypadku pozostałych sąsiadów podjęto decyzję o rozbudowie przejść granicznych i budowie nowych.

Wysoko oceniono wizytę tadżyckiego prezydenta Emomaliego Rahmona w Sinkiangu w czerwcu 2010 roku, bowiem - zdaniem obu stron - szczególnie dobrze widziany jest rozwój handlu przygranicznego oraz współpracy na szczeblu lokalnym. Tę ostatnią ma wspierać także chińska soft power, o czym świadczy otwieranie kolejnych instytutów Konfucjusza. Proces ten rozpoczął się w 2005 roku w Azji Centralnej, a konkretnie w Uzbekistanie.

d25rhfw

Polityka Chin wobec Kazachstanu (wspólna granica 1533 kilometrów), Kirgistanu (858 kilometrów) i Tadżykistanu (434 kilometrów) dowodzi jednego: po rozpadzie ZSRR Azja Centralna stała się przedmiotem ich ekonomicznej ekspansji oraz strategicznego zaangażowania. Wszystkie te państwa mają systemy niedemokratyczne, a ich przywódcy szukają wsparcia albo w Chinach, albo w Rosji, a nie na Zachodzie (tak pewnie uczyni również rosyjskojęzyczna Otunbajewa, chociaż mówi o "demokracji"). Styl rządów naturalnie łączy ich interesy w ramach Szanghajskiej Organizacji Współpracy, która od powstania w 2001 roku stała się ważnym sojuszem politycznym i wojskowym, jawnie przeciwstawiającym się interesom Zachodu.

Mieszanka trzech stref

Częste wizyty, inwestycje (przede wszystkim w sektorze energetycznym i infrastrukturze), hojnie rozdawane kredyty, nowo otwierane przejścia graniczne oraz zacieśnianie współpracy we wszystkich możliwych dziedzinach są dowodem, że Azja Centralna ma ogromne znaczenie w strategicznych planach Pekinu. Mamy tam do czynienia z chińską mieszanką trzech sfer: surowców energetycznych, napięć etnicznych oraz - ostatnio - handlu i pieniądza, wraz z nowymi inwestycjami oraz środkami płynącymi do lokalnych satrapów. Aby osiągnąć zakładane cele, Chińczycy nie wahają się posunąć do przekupstwa czy politycznych lub ekonomicznych nacisków. Kiedyś, przed wiekami, karawany wędrowały tam po Jedwabnym Szlaku. Dzisiaj ruszyły one ponownie, a pełne są towarów "Made in China".

Kiedyś Chiny izolowały się od "barbarzyńców na Północy", czego symbolem pozostał Wielki Mur Chiński. Dzisiaj stosują odmienną strategię - otwarcia i ekspansji na zewnątrz, co wyraźnie widać na rozległych, a bogatych w surowce obszarach Azji Centralnej. Kiedyś Chiny zamykały granice, dzisiaj je otwierają. Co na to Rosja? I co na to Zachód? Czy wszyscy są skazani na dominację Pekinu w Astanie, Biszkeku czy Duszanbe, mimo wyraźnych różnic w potencjale i interesach?

d25rhfw

Może warto powrócić do wspólnej deklaracji George'a W. Busha i Władimira Putina z maja 2002 roku, kiedy uznano Azję Środkową za "strefę wspólnych interesów Rosji i USA"? Wtedy, oczywiście, myślano o Afganistanie i międzynarodowym terroryzmie. Dzisiaj treść takiej deklaracji musiałaby zostać zmodyfikowana. Ale kto wie, czy nie miałaby większego znaczenia niż wtedy. Pytanie, czy Rosja, tak blisko ostatnio związana z Chinami (nie tylko w ramach Szanghajskiej Organizacji Współpracy), na taką nową deklarację by się zgodziła? Na tym polu do gry jest miejsce nie tylko dla Chińczyków.

Prof. Bogdan Góralczyk dla "Polski Zbrojnej"

d25rhfw
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d25rhfw
Więcej tematów