Chiny wprowadzą sankcje ostateczne przeciw Kim Dzong Unowi? To może zaboleć
Jak utemperować Koreę Północną nie ryzykując potężną wojną i życiem milionów osób? Coraz więcej mówi się o "sankcji ostatecznej" - odcięciu kraju od dostaw ropy naftowej. Problem w tym, że embargo może okazać się zbyt skuteczne, a do tego potrzebna jest zgoda Chin.
Rada Bezpieczeństwa ONZ po raz kolejny zajmie się w poniedziałek tym, co zrobić z Koreą Północną. W sobotnią noc reżim w Pjongjangu z powodzeniem przeprowadził swoją szóstą próbę atomową, detonując zminiaturyzowany i dostosowany do głowicy rakiety ładunek termonuklearny o mocy wielokrotnie większej niż dotychczasowe. W poniedziałek rano pojawiły się na dodatek doniesienia o możliwej kolejnej próbie rakietowej, prawdopodobnie międzykontynentalnego pocisku balistycznego (ICBM).
Rada Bezpieczeństwa być może nie podejmie dziś decyzji o odcięciu Korei Północnej od dostaw ropy naftowej, ale wraz z kolejnymi prowokacjami Kim Dzong Una i wyczerpującymi się zasobami dostępnych sankcji podjęcie tego kroku może być nieuniknione.
Co zrobią Chiny
Temat był już dyskutowany przez Stany Zjednoczone i Japonię po ostatniej próbie rakietowej, przeprowadzonej nad wyspą Hokkaido. Za takim rozwiązaniem opowiedział się m.in. premier Australii Malcolm Turnbull. Ale w praktyce wszystko zależy od Chin, skąd Korea Północna importuje ok. 90 proc. surowca (resztę pochodzi z Rosji). Chiny już w kwietniu podnosiły możliwość podjęcia takich kroków w przyszłości. Rządowy anglojęzyczny dziennik Global Times pisał wówczas, że chińskie społeczeństwo poparłoby zdecydowanie ostrzejsze działania Pekinu wobec swojego sąsiada, wliczając w to ograniczenie dostaw ropy. Ale teraz, w obliczu ostatnich prowokacji Kim Dzong Una, ta sama gazeta apelowała o spokojną i wyważoną odpowiedź.
"Mimo gniewu chińskiego opinii publicznej wobec nowej próby atomowej Korei Północnej, powinniśmy uniknąć odwoływania się do pochopnych i skrajnych środków, takich jak całkowite embargo" - napisał dziennik. Autor artykułu wyjaśnił, że takie rozwiązanie prawdopodobnie nie powstrzyma nuklearnych ambicji Kim Dzong Una, a jego wynikiem może być konfrontacja między Pekinem a Pjongjangiem.
"Jeśli tak się stanie, konflikt między Chinami i Koreą Północną przyćmi skalą jakikolwiek konflikt między USA i Koreą Północną, a do tego jego głównym teatrem będzie Półwysep Koreański. Wtedy Waszyngton i Seul będą mogły przerzucić odpowiedzialność za północnokoreański problem atomowy na Chiny, co nie leży w interesie Chin" - czytamy w gazecie.
Sankcje potężniejsze od innych
Według dra Nicolasa Leviego, eksperta Centrum Studiów Polska-Azja, obawy przed podjęciem pełnego embarga nie są nieuzasadnione, choć nie z powodów podawanych przez Pekin. Jak twierdzi Levi, ponieważ gospodarka nie może przetrwać przez dłuższy czas bez ropy naftowej, sankcja może okazać się wręcz zbyt skuteczna i doprowadzić do destabilizacji w kraju, upadku państwa lub wręcz wojny domowej.
- A wtedy sytuacja będzie jeszcze bardziej nieprzewidywalna niż obecnie. Nie wiadomo na przykład, czy któraś strona nie sięgnęła by po rakiety czy broń jądrową - powiedział Levi w rozmowie z WP.
Ale inni eksperci zwracają uwagę, że skalę lub czas trwania sankcji można by odpowiednio dostosować. Według analityków think-tanku Eurasia Group, Chiny zdecydują się w końcu na odcięcie reżimu w Pjongjangu od ropy, lecz zrobi to tylko na tak długi czas, by nie doprowadzać północnokoreańskiej gospodarki do całkowitego upadku.
Zdaniem Jonathana Pollacka z Brookings Institution, prawidziwą kwestią jest to, czy Chiny i Rosja zdecydują się na ograniczenie eksportu ropy i będą go ściśle przestrzegać, bo reżim w Pjongjangu pokazał, że jest niezwykle skuteczny i kreatywny w omijaniu restrykcji.
- Jeśli Chińczycy i Rosjanie byliby przygotowani ograniczyć, lub w ogóle zawiesić dostawy ropy dla Północy, byłby to bardzo ważny krok. Miałoby to o wiele, wiele większy efekt niż wszystkie pozostałe sankcje - powiedział ekspert w telewizji CNBC.