Chiny grożą Tajwanowi. "Nie wyrzekniemy się użycia siły w celu zjednoczenia"
"Jeden kraj, dwa systemy" - tak Pekin widzi przyszłość państwa po przyłączeniu do kontynentu Tajwanu. Chiny odmawiają przy tym złożenia deklaracji, że w realizacji swoich zamiarów nie użyją ostatecznych metod. Mówią wprost o możliwym użyciu siły.
Chińskie władze są zdeterminowane. Pomysł zjednoczenia Tajwanu z kontynentem, określany jako "pokojowy", wydaje się priorytetem Pekinu. Ale "pokój" w Pekinie rozumie się nieco inaczej, o czym świadczą poniższe słowa:
"Będziemy pracować z największą szczerością i dołożymy wszelkich starań, aby osiągnąć pokojowe zjednoczenie. Nie wyrzekniemy się użycia siły i zastrzegamy sobie możliwość podjęcia wszelkich niezbędnych środków" - napisano w najnowszym biuletynie wydanym przez Biuro Informacyjne Rady Państwa.
Jak informuje portal aa.com.tr, Pekin wyjaśnia, że chce chronić Tajwan przed ingerencją z zewnątrz i wszelkimi działaniami separatystycznymi. "W żaden sposób nie celuje to w Chińczyków na Tajwanie. Użycie siły byłoby ostatecznością podjętą w przekonujących okolicznościach" - utrzymują chińskie władze.
Pekin widzi przyszłość w "pokojowym zjednoczeniu w ramach jednego kraju, dwóch systemów, które położą nowe podwaliny dla Chin do dalszych postępów i osiągnięcia narodowego odmłodzenia. Jednocześnie stworzy to ogromne możliwości rozwoju społeczno-gospodarczego Tajwanu i przyniesie wymierne korzyści mieszkańcom" - napisali chińscy propagandyści. Władze zapowiadają, że nie zostawią miejsca na działania separatystyczne w jakiejkolwiek formie.
Chiny uparte w sprawie Tajwanu. "Nie wyrzekniemy się siły w celu zjednoczenia"
Przyspieszenie, jakie pojawiło się w ostatnich dniach w działaniach Chin wokół Tajwanu, zaniepokoiło opinię publiczną na prawie całym świecie. Przewodnicząca Izby Reprezentantów USA Nancy Pelosi odwiedziła wyspę w zeszłym tygodniu. Do tej wizyty doszło mimo ostrzeżeń Pekinu, że Tajwan jest "oddzielną prowincją Chin" i że wizyta amerykańskiej polityk byłaby "pogwałceniem polityki" Państwa Środka.
Wkrótce po tym, jak Pelosi 3 sierpnia opuściła Tajpej, Pekin rozpoczął masowe ćwiczenia wojskowe. Miały się one zakończyć w niedzielę, ale w rezultacie do tej pory nie zostały przerwane.
Kryzys chińsko-tajwański. Gen. Koziej: "To bardzo prawdopodobny scenariusz"
W oświadczeniu Biura Informacyjnego Rady Państwa podkreślono, że Tajwan "od czasów starożytnych należy do Chin. To stwierdzenie ma solidne podstawy w historii i orzecznictwie". "Koło historii toczy się w kierunku zjednoczenia narodowego. Nie zostanie ono zatrzymane przez żadną jednostkę ani żadną siłę" - zapewnił Pekin.